"It is difficult to argue that either Van Rompuy or Ashton were truly the most-qualified or best-prepared candidates for their respective jobs. By choosing such low-profile figures, Europe is essentially defining their responsibilities and expectations down. Van Rompuy had been mentioned before as a compromise option, but Ashton had not -- and the pick reportedly took her by surprise. After eight years of haggling and months of heated expectation, why would Europe pick such demonstrably low-profile figures?"
Odpowiedź:
"Another answer -- one with more importance to the future of the European Union -- lies in the strongest European states: Britain, France, and Germany. Only Britain even sought to put its politicians into EU high office; France and Germany preferred to negotiate for powerful but lower-profile positions in the European Central Bank and European Commission. This eased the selection process and avoided the alienation of small states."
I o to chodzi. Każdy wie, że Niemcy, Francja, Wielka Brytania i może Włochy (w takiej kolejności) to główni gracze w UE. Aby nie dawać poczucia alienacji mniejszym i mniej ważnym państwom w strukrtrze UE, na nowe stanowiska wybiera się osoby mniej znane. Tylko czy niezależne od wpływów właśnie tych czołowych państw na politykę europejską?
Pointę artykułu:
"In the end, perhaps that's what Europe really wanted."
bym zmienił na:
"In the end, perhaps that's what Europe really has to think - that's all right that way."
Vote up!
0
Vote down!
0
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
Komentarze
DrNo
23 Listopada, 2009 - 12:07
2 ważne akapity z artykułu:
Pytanie:
"It is difficult to argue that either Van Rompuy or Ashton were truly the most-qualified or best-prepared candidates for their respective jobs. By choosing such low-profile figures, Europe is essentially defining their responsibilities and expectations down. Van Rompuy had been mentioned before as a compromise option, but Ashton had not -- and the pick reportedly took her by surprise. After eight years of haggling and months of heated expectation, why would Europe pick such demonstrably low-profile figures?"
Odpowiedź:
"Another answer -- one with more importance to the future of the European Union -- lies in the strongest European states: Britain, France, and Germany. Only Britain even sought to put its politicians into EU high office; France and Germany preferred to negotiate for powerful but lower-profile positions in the European Central Bank and European Commission. This eased the selection process and avoided the alienation of small states."
I o to chodzi. Każdy wie, że Niemcy, Francja, Wielka Brytania i może Włochy (w takiej kolejności) to główni gracze w UE. Aby nie dawać poczucia alienacji mniejszym i mniej ważnym państwom w strukrtrze UE, na nowe stanowiska wybiera się osoby mniej znane. Tylko czy niezależne od wpływów właśnie tych czołowych państw na politykę europejską?
Pointę artykułu:
"In the end, perhaps that's what Europe really wanted."
bym zmienił na:
"In the end, perhaps that's what Europe really has to think - that's all right that way."
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.