Czy widzisz ten rząd białych krzyży?
W nocy z 17 na 18 maja napisałem "Czerwone maki na Monte Cassino".
Wróciliśmy z Lucerny późnym wieczorem... Byłem piekielnie zmęczony, ale nie mogłem spać. Co chwila zbliżałem się do okna i patrzyłem na dalekie błyski artyleryjskiego ognia. Momentami błyski następowały po sobie w tak krótkich odstępach czasu, że tworzyły na ogromnej połaci czarnego nieba jedno długie białe pasmo.
Tam jest Monte Cassino. Tam dzieje się coś, czego jeszcze w tej chwili nie mogę objąć myślą. Wyczuwam tylko, że gdzieś pod tym białym pasmem rozwarło się piekło. Tam oni biją się o klasztor...
Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Zapadłem w półsen. Po głowie tłukły mi się słowa rozkazu generała Andersa:
"Nadeszła chwila bitwy..."
Nadeszła. Jest. Czuję ją. Widzę, jak odbija się białym błyskiem w moim oknie.
"Długo czekaliśmy na odwet i zemstę nad naszym odwiecznym wrogiem..."
Przyszedł odwet. Przyszła zemsta w pachnącą majową noc... Wiosna mści się za jesień.
"Zadanie, które nam przypadło, rozsławi na cały świat imię żołnierza polskiego".
Nie pierwszy to raz i nie ostatni... Za wolność waszą i naszą... Wciąż ta sama spuścizna... To samo dziedzictwo...
"Z wiarą w sprawiedliwość Opatrzności Boskiej idziemy naprzód ze świętym hasłem w sercach naszych: Bóg, Honor i Ojczyzna..."
Idziemy. A przed nami ziejąca ogniem góra klasztorna... Widzę ją. Czarnym masywem wbijająca się w niebo. Niedostępna. Szczytem chmur sięgająca... A pod chmurami zwał gruzów... A w gruzach kryjące się, wściekłe szczury, których nie sposób wytępić...
I nagle... Samo przyszło...
Czy widzisz te gruzy na szczycie?
Tam wróg twój się kryje, jak szczur.
Musicie... Musicie... Musicie...
Za kark wziąć i strącić go z chmur...
Zeskoczyłem z łóżka... Gdzie ten przeklęty ołówek?
I poszli szaleni, zażarci,
I poszli zabijać i mścić.
I poszli, jak zawsze uparci,
Jak zawsze - za honor się bić...
Czerwone maki na Monte Cassino,
Zamiast rosy piły polską krew.
Po tych makach szedł żołnierz i ginął,
Lecz silniejszy od śmierci był gniew.
Przejdą lata i wieki przeminą,
Pozostaną ślady dawnych dni
I wszystkie maki na Monte Cassino
Czerwieńsze będą - bo z polskiej
wzrosną krwi...
Pisałem gorączkowo, szybko. Jak gdybym chciał tymi paroma zwrotkami dodać im sił i krwi, która wsiąkała w przerytą pociskami ziemię. Wydawało mi się, że idę razem z nimi... Że jedynym teraz celem jest ten przeklęty szczyt...
Runęli przez ogień straceńcy,
Niejeden z nich dostał i padł...
Jak ci z Samossiery szaleńcy,
Jak ci spod Rokitny sprzed lat...
Runęli impetem szalonym
I doszli. I udał się szturm.
I sztandar swój biało-czerwony
Zatknęli na gruzach wśród chmur...
Dziś, po latach dopiero, widzę, że piosenka jakby przewidziała bieg wydarzeń. A jeżeli nie wyprzedziła bitwy, to w każdym razie zbiegła się z nią. Przeczucie? Zbieg okoliczności? Magia chwili?
Przeczytałem kilkakrotnie to, co napisałem. Zacząłem nawet nucić melodię, która nasunęła mi się przy czytaniu zwrotki... Po chwili jednak złożyłem zapisany arkusz papieru i wybiegłem na ulicę.
Pierwszego zbudziłem Schütza:
- Fredek, wstawaj...
Spojrzał na mnie pół przytomny:
- Co się stało? Wyjazd?
- Nie. Mam piosenkę. Masz zrobić muzykę i to w ciągu pół godziny. Najdalej.
- Człowieku, czyś ty oszalał? O trzeciej w nocy mam ci muzykę pisać? Pali się?
- Żebyś wiedział. Jutro jedziemy na odcinek i piosenka ma być śpiewana.
- A kto się nauczy?
- Wszyscy. Ty pisz, a ja tymczasem sprowadzę tu resztę i poćwiczymy.
Schütz zamrugał czarnymi oczkami i przytrzymując spodnie od piżamy zaczął kręcić się po pokoju w poszukiwaniu nutowego papieru:
- Zwariował. Jak Boga kocham, zwariował. O trzeciej w nocy on robi próbę.
Ale po chwili siedział już przy pianinie i studiował z uwagą tekst.
Zostawiłem go i wyszedłem na ulicę. Campobasso było pogrążone w śnie. Zbudziłem wszystkich kolegów. Nie obeszło się bez miłych epitetów w stosunku do mojej osoby, ale w rezultacie w ciągu dwudziestu minut wszyscy zjawili się u Schütza. Ten miał już muzykę nakreśloną. Naprędce podyktowałem tekst obecnym. Zaczęliśmy próbować.
Po niespełna pół godzinie rozeszliśmy się. Już na ulicy poleciłem Fabianowi, by na dużym arkuszu papieru napisał tuszem tekst refrenu, bo chciałem, by żołnierze śpiewali piosenkę z nami.
Zasnąłem o wpół do piątej rano. Fabian o 6. Schütz tej nocy nie spał w ogóle. Wygładzał muzykę. Zapalił się. Widocznie wyczuł, że "Czerwone maki" staną się czymś więcej, niż zwykłą piosenką...
O 9 wyjechaliśmy w kierunku Cassina. Zbliżając się do wyznaczonego odcinka, po drodze, ujrzałem za przydrożnym rowem samotny grób żołnierski. Naprędce sklecony krzyż, przewiązany białą taśmą, stał z lekka pochylony. Pod krzyżem - wiązanka maków w łusce od pocisku.
Pomyślałem sobie wtedy, ile nowych krzyży przybyło w ciągu tej majowej nocy?...
Wyjąłem z kieszeni notes i w ciężarówce dopisałem trzecią zwrotkę:
Czy widzisz ten rząd białych krzyży?
To Polak z honorem brał ślub...
Idź naprzód. Im dalej... im wyżej
Tym więcej ich znajdziesz u stóp.
Ta ziemia do Polski należy,
Choć Polska daleko jest stąd...
Bo wolność krzyżami się mierzy.
Historia ten jeden ma błąd.
Śpiewając po raz pierwszy "Czerwone maki" u stóp klasztornej góry, płakaliśmy wszyscy. Żołnierze płakali z nami.
Feliks Konarski ("Ref-Ren")
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3086 odsłon
Komentarze
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika synteticus nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
"Bo wolność krzyżami się mierzy..."17 Maja, 2013 - 12:03
a nie kunktatorstwem przy okrągłych stołach. Na drzewach dalej wiszą liście, a my mozemy sobie tylko ponarzekać.
Pozdrawiam
cui bono
cui bono
Ł-H witaj
17 Maja, 2013 - 15:15
U mnie masz 10,bo bitwa o Monte Casino,dla mnie ma szczególne
znaczenie,bohaterstwo,heroizm,odwaga,żołnierza Polskiego,nie spotykane w innych armiach.
A zarazem jak tragicznego,żołnierza tułacza,który nie mógł powrócić do Ojczyzny,po wojnie,bo Angole i jankesi postawili na Stalina w Jąłcie,i nas sprzedali.
Nie pierwszy i ostatni los Polskich żołnierzy walczących za naszą i waszą wolność,a potem zdradzeni przez przyjaciół z którymi walczyli,że wspólnym wrogiem,w imię politycznych poprawności.
pozdrawiam
Witaj, Marku! Specjalnie dla Ciebie - Sabaton
17 Maja, 2013 - 15:23
http://www.youtube.com/watch?v=SCgAsClBLxc
Pozdrawiam serdecznie!
fantastyczne zakończenie
17 Maja, 2013 - 22:15
spadająca "wrona"!
Bóg - Honor - Ojczyzna!
Sawicki Marek
17 Maja, 2013 - 17:32
Angole postawili na Stalina zanim jeszcze wojna się zaczęła. Dlatego pod ich naciskiem Rydz nawet nie uznał stanu wojny z Sowietami i dlatego tylko przeszło to bez reakcji naszych "sojuszników". A tragiczna bitwa pod Monte Cassino jest przykładem tego jak potrafimy oddawać za innych zycie. I jak w podzięce za to oni nas nawet do defilady zwycięstwa nie dopuszczają. I najtragiczniejszą stroną tej bitwy było to, że w ruinach klasztoru walczyli Ślązacy.
Pozdrawiam
cui bono
cui bono
Nie wiem jak było ze Ślązakami, wiem natomiast jak było z
17 Maja, 2013 - 18:42
łodzianami...
Przykład miałem w rodzinie, aczkolwiek dalekiej i - na szczęście - "przyszywanej".
Mąż siostry mej babki ze strony ojca, o arcypolskim zresztą nazwisku z końcówką "icz", podpisał volkslistę (matka była Niemką).
Trafił do strzelców alpejskich (przyszeregowanie go do tej formacji jest dla mnie zagadką samą w sobie).
"Ocknął" się właśnie pod Monte Cassino, gdzie poddając się trafił do polskiej niewoli - jego szczęście, że na początku bitwy, gdy nie było jeszcze opisywanej przez Wańkowicza zaciętości w stosunku do "polskich Niemców"
Tragedii tu żadnej nie widzę, poza wyborem uczynionym kiedyś przez młodego i bezideowego chłopaka z miasta Łodzi.
Pozdrawiam!
Ł-H witaj
17 Maja, 2013 - 19:07
Dzięki, jestem fanem ACDC,Metaliki,Sabatonu,mimo że mam 62 lata,i trafiłeś to co lubię,chętnie też słucham Dżem bo ma niesamowite teksty,modlitwa 3,czy cała jesteś w trawie.
pozdrawiam
Marku - choć jestem jedenaście lat młodszy to upodobania
17 Maja, 2013 - 19:37
muzyczne mamy podobne... :)
Re: Czy widzisz ten rząd białych krzyży?
17 Maja, 2013 - 19:44
Niesamowita opowieść, dzięki za zamieszczenie!
Re: Re: Czy widzisz ten rząd białych krzyży?
17 Maja, 2013 - 19:47
Dodatkowe podziękowanie za link wysłany Markowi. Nie znałam tego, właśnie słucham.
Chwała Autorom pieśni
17 Maja, 2013 - 21:18
Nieraz słowa są jak pociski, a pieśń ma siłę armaty.
Nie byłoby jednak ponadczasowego"przeboju", gdyby nie męstwo i determinacja naszych żołnierzy.
Szkoda, że tak wielu poległo, a z pozostałych,ogromna większość utraciła rodzinne strony na zawsze.
Właśnie mniej więcej o tej porze (03.00) szli 69 lat temu do
18 Maja, 2013 - 03:13
ostatniego ataku...
Cześć i chwała bohaterom!
"Za wolnosc wasza i nasza"
18 Maja, 2013 - 03:48
"My, zolnierze Polski
oddalismy
nasza dusze Bogu
nasze zycie ziemi Wloch
nasze serca Polsce"
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna