O czynach ludzkich
Notka "Postrzał w dupę" napisana przez - jeśli wolno mi tak powiedzieć - kolegę "tł" zainspirowała mnie od podzielenia się z Państwem pewną historią.
29 listopada 1947r. na trasie Łódź - Bełchatów, w lesie między dwiema malutkimi wsiami Kącik i Kałduny, oddział Konspiracyjnego Wojska Polskiego Ludwika Danielaka, ps. "Szatan, Bojar" zatrzymuje do kontroli autobus.
W autobusie tym wraca z zebrania partyjnego w Łodzi niejaki Leonard Glapiński, członek PPR i przewodniczący MRN miasta Bełchatów.
Oddajmy na chwilę głos aktom IPN
"W zatrzymanym przez żołnierzy autobusie znajdował się Glapiński, któremu wymierzono chłostę za przynależność do PPR. Jednak kiedy Żołnierze zaczęli się oddalać, dyrektor nie dostosował się do rozkazów partyzantów i zaczął uciekać – wówczas został zastrzelony"
Historia ta, opisana w pracy naukowej p. Mileny Bykowskiej (http://www.ihpt.pl/pzh/pzh13/Artykuly/06%20-%20Bykowska,%20Jeden.pdf), a właściwie przypis 46 do niej, nie do końca - chyba? - odpowiada prawdzie.
Według przekazanej mi wiedzy, na tow. Glapińskim ciążył wyrok śmierci za malwersacje w postaci sprzedania "na lewo" pokaźnej części zimowego deputatu węglowego przeznaczonego dla mieszkańców Bełchatowa.
Glapińskiemu kazano osobiście uciąć i wystrugać z młodych brzózek kije do chłosty. Po jej wymierzeniu wykonano egzekucję.
Znaną mi wersję zdaje się potwierdzać napis na tablicy, która do 1989 była przymocowana do stojącego w tamtejszym lasku przy szosie pomniczka:
"W tym miejscu, w dniu 29 listopada 1947 został BESTIALSKO zamordowany przez reakcyjne podziemie tow. Leonard Glapiński"
Skąd wiem? Jednym z wykonawców obu kar był... mój dziadek.
Urodziłem się w 1962 roku w Bełchatowie, skąd pochodzi moja matka. Ojciec był łodzianinem, łodzianinem zostałem i ja. Przez 51 lat życia trasę Łódź - Bełchatów przemierzyłem setki razy. Wychowanego w duchu patriotycznym i rozmiłowanego w historii powojennego podziemia, "od zawsze" intrygował mnie ten pomniczek, którego tylekroć mijałem.
Pierwszy raz historię zdarzenia, które upamiętniał, usłyszałem jako nastolatek od ojca. O oddziale Danielaka, o służącym w nim dziadku, o przyczynach i przebiegu zdarzenia. Oczywiście w wersji "soft" - o udziale w nim dziadka nie padło ani słowo.
Młodzieńcze próby "naciągnięcia" dziadka na wspomnienia spełzły na niczym. Podobnie jak późniejsze, czynione z pozycji studenta historii.
Dopiero kiedy w 1989 lub 1990 za sprawą "niewidzialnej ręki" tablica upamiętniająca tow. Glapińskiego zniknęła z pomniczka, o czym z dumą doniosłem dziadkom, na opowiedzenie całej historii zdecydowała się moja... babcia. Z zastrzeżeniem i pod przysięgą, że dziadek nigdy nie dowie się, iż wiem.
A potem wszystko rozwiał wiatr moich i rodzinnych dziejów.
Może popełnię profanację, ale zawsze uważałem, że piąta zwrotka "Wilków" Herberta powinna mieć troszkę inną treść. Gdybym to ja miał ją napisać, napisałbym tak;
Przegrali dom swój w białym borze
kędy zawiewał sypki śnieg
nie było komu z łap wyjmować cierni
i gładzić ich zmierzwioną sierść.
Dziadku kochany! Dlaczego nigdy nie pozwoliłeś mi wyjąć sobie tych cierni?
Dziś, kiedy już nie mogę tego zrobić, chciałbym abyś choć wiedział, że na Twoim miejscu zrobiłbym to samo.
Bo wiem, że zrobiłeś to dla POLSKI
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3351 odsłon
Komentarze
@Ł-H
9 Stycznia, 2013 - 07:32
Wiesz, miałem sąsiada. To był w moim Grabowie element napływowy. Bardzo sympatyczny, porządny facet tzw. prywaciarz. Ludzie go polubili. Po latach okazało, że był w komórce likwidacyjnej AK w Lwowie. Nigdy nie chciał o tym rozmawiać. Niektóre wilki zaszyły się w puszczy ze swoimi ranami...
Pozdrawiam :-)
Wiem... Można się tylko domyślać, ile podobnych historii "kryje"
9 Stycznia, 2013 - 09:10
się jeszcze w polskich rodzinach, a ile na zawsze pochłonęła ziemia.
Rozterek, wątpliwości i dramatów wyboru, które trzeba było z siebie otrząsnąć, gdy padł rozkaz.
A potem z tym żyć.
Również pozdrawiam!
Ł-H
9 Stycznia, 2013 - 07:58
Jan Bogatko
...piękne wspomnienie. Należy to ocalić od zapomnienia, by nawet tuleje wiedziały, co to był stalinizm.
Pozdrawiam,
Jan Bogatko
Dziękuję, Panie Janie! To, co udało mi się wydobyć i ocalić
9 Stycznia, 2013 - 09:21
to zaledwie "okruch", w dodatku obarczony brzemieniem.
Bardzo żałuję, iż okazało się ono tak duże, że aż wykluczyło wydobycie innych, bardziej "prostych" wspomnień.
Pozdrawiam serdecznie!
Ł-H
9 Stycznia, 2013 - 08:38
Gdy już przy Dziadkach jesteśmy.
Surowy, chłodny, jakby zamknięty, był ten mój Dziadek.
Od początku wojny zmuszony, aby ukrywać się przed Niemcami.
Ktoś, ewakuujący państwową firmę, pozostawił papiery
pracowników...
Z racji zawodu Dziadka, Niemcy nigdy nie ustali w
poszukiwaniach.
Ukrywał się więc w drewnianej chatce, w malutkiej
miejscowości tuż pod opłotkami Warszawy.
Nie był wylewny w opowiadaniu.
Ale rozmawiając z ulubionym wnukiem, wypsnęło Mu się
to i owo...
Selekcja bolszewicka pod murem, na podstawie
wielkości i twardości odcisków na dłoniach.
Udział w wysadzeniu w powietrze dwóch transportów
amunicji na bocznicy kolejowej, wspólnie z dwiema
Siostrami udział w Powstaniu Warszawskim, Obóz
w Pruszkowie, z którego uciekł, zabierając jeszcze
7 osób.
Opowiedział mi także o zabiciu nieszkodliwego wariata,
przez przejeżdżający oddział krasnoarmiejców.
Tegoż nieszczęśnika zabito, bo udawał kierującego ruchem...
Opowiedział mi o "bohaterskim" Marianie Buczku, którego
na sąsiedniej ulicy trafiła zabłąkana kula, kiedy
uciekał przed nadciągającymi Niemcami.
Ale najtrudniej przyszło mu opowiadanie o tym, jak
po wojnie, za "przynależność" do AK, połamano mu żebra
i wybito zęby.
I lata całe trwało, zanim dowiedziałem się, że zrobił
to człowiek(?), który zamieszkał na drugim końcu naszej
uliczki...
Mógłbym rzec, że zawdzięczam Dziadkowi wszystko.
A przede wszystkim to, że jestem tu gdzie jestem,
i robię to co robię.
Bo tak trzeba, jeśli jeszcze kiedyś, gdzieś tam,
mam Dziadkowi spojrzeć w oczy.
Pozdrawiam
Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze
Bardzo dziękuję za komentarz.
9 Stycznia, 2013 - 09:22
Również pozdrawiam!
Ł-H oraz tł dziękuję Wam za tę garść wspomnień
9 Stycznia, 2013 - 13:10
O takich przodkach trzeba mówić, nie wstydzić się nawet wówczas, kiedy ktoś z komentujących przypisze Wam przechwałki. Obydwie Wasze notki przeczytałem z zainteresowaniem.
"Naród, który nie mówi o przeszłości, nie ma przyszłości".
(Jan Paweł II)
Skoro już jesteśmy przy naszych Dziadkach, mój również w czasie okupacji miał pełne ręce roboty. Był gajowym. W lesie, którym zawiadywał, ukrywał mały, kilkuosobowy oddział AK-owców, będąc w tej drużynie. O ile wykopana ziemianka chroniła w jakiś sposób, o tyle bez zapasów pożywienia i wody trudno było przeżyć. Kiedy wiózł rowerem dużą kankę wody, a drugą mleka, został podpatrzony przez człowieka zbierającego grzyby. Doniósł na Gestapo. Jeszcze tego samego dnia, kiedy Dziadek Władek zaopatrywał ich w gorącą strawę, dopadli go Niemcy i strzałem w tył głowy zabili. Dopiero ponad rok temu doczekał się uhonorowania skromnym obeliskiem, wraz z innymi poległymi leśnikami.
Poniżej fotografie zrobione już po uroczystości odsłonięcia tego obelisku.
Serdecznie pozdrawiam z 10, Satyr
________________________
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta".
(ks.J.Popiełuszko)
Wczoraj TŁ napisał :
9 Stycznia, 2013 - 13:52
"Wiem, że nie jest dobrze pisać teksty osobiste."
Dziś tak bardzo potrzeba Polakom spójności bo cel jest wspólny ale co z tego gdy nie dążą do niego jedną drogą ?
Dlatego właśnie, że dobrze jest pisać teksty osobiste.
Tak trzeba !
Tak właśnie powstaje wspólnota, więzi...
Pozdrawiam z 10*.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Dziękuję "contesso" :)
9 Stycznia, 2013 - 14:09
Serdecznie pozdrawiam!
Najgorsze jest to,
9 Stycznia, 2013 - 14:38
że ludzie, którzy poświęcali się dla Ojczyzny czy innej dobrej sprawy, bali się mówić o tych swoich działaniach - i to nawet najbliższym. I musieli żyć z ciężarem tej swojej tajemnicy w sercu, lękając się - choćby niezrozumienia. Część tych tajemnic udaje się odkryć, ale wiele z nich ludzie ci zabierają na tamten świat...
Przepraszam za ogólnik, ale taka właśnie refleksja mi się nasunęła. Bo wiem, że podobnych przypadków jest wiele; wiem też o jednym konkretnym - o tajemnicy zalakowanej w sercu udręczonego, zamkniętego w sobie człowieka i zakopanej wraz z nim w grobie, na wieki...
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika Ivocze nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
Oczynach ludzkich13 Marca, 2017 - 11:12
Kim oni byli, że zatrzymywali autobus do kontroli? Las, w którym po dziś dzień stoją resztki pomnika przylega bezpośrednio do miejscowości Kałduny. Do kącika stąd daleko, bliżej są Rasy. Widać setki razy bardzo szybko jeździłeś po tej trasie, że nie zauważyłeś jak to sytuacyjnie wygląda. Rozumiem, że "masz udział" w pozbyciu się tablicy - jesteś z tego dumny? Historii nie zmienisz, nie jest ona ani biała, ani czarna. Pan Danielak zaś i jego czyny po dziś dzień wzbudzają wiele emocji - dlaczego? Dlatego, że ma krew na rękach - bratnią polską krew. Nie wszystko bowiem da się usprawiedliwić walką za wolną Ojczyznę. Należy sobie raczej w tym miejscu zadać pytanie o przyczyny, dlaczego tak było - że brat występował przeciw bratu, Polak przeciw Polakowi? O jaką wizję Polski walczyli? Czy II RP była krajem mlekiem i miodem płynącym? Dlaczego ideologia ze wschodu znalazła w Polsce odbiorców, często zwykłych prostych ludzi? Dlaczego tyle lat żyliśmy za "żelazną kurtyną"? Czy wszystko co działo się w Polsce po II WŚ jest złe? Przecież żyli tu ludzie, rodziły się i umierały kolejne pokolenia, czy ich życie zostało zmarnowane, czy są zdrajcami II RP? A może chcieli po prostu żyć normalnie, mieć pracę i dom, kochać ludzi. A tu przychodzą ludzie z bronią i mówią mu jak żyć - w nocy przychodzą inni ludzie z bronią i również mówią jak żyć. Czy aby w tym wszystkim nie chodzi o władzę? Czym innym jest otwarta walka z systemem i zbrojnym ramieniem tego systemu, a czym innym szafowanie ludzkim życiem, tylko dlatego, że znalazł się w złym miejscu i czasie. Leonard Glapiński jest dla mnie osobą obcą. Słyszałem jednak o innych bohaterskich wyczynach Pana Danielaka, jedną z ofiar była osoba z bliskiego otoczenia. Po latach jeden z jego podwładnych przyszedł do żyjącej jeszcze żony zamordowanego z prośbą o wybaczenie. Był ciężko schorowanym starym człowiekiem, noszącym przez lata piętno, który przed śmiercią chciał przeprosić. Uzyskał jedyną możliwą odpowiedź, ja Tobie dawno wybaczyłam - tak każe nasza wiara, ale czy Ty sobie wybaczyłeś - a najważniejsze - czy Bóg Ci wybaczy? Jeżeli On Ci wybaczy, to możesz odejść w pokoju. Czy dalej Jesteś bezkrytycznie dumny ze swego dziadka? Czy pewny Jesteś, że wszystko co robił było dobre i usprawiedliwione? Niewidzialna ręka miesza w naszej historii, dzieli kolejny raz Polaków - czy o to chodzi, by łatwiej rządzić skłóconym narodem i odciągnąć go od rzeczy istotnych mających wpływ na dobro i pomyślność Polski i Polaków??? Herberta bym do tego nie mieszał - jeżeli chcesz pisz własne wiersze nie zmieniaj czyichś - autorzy może mieli coś innego na myśli spisując swe słowa. Bądź zdrów i pamiętaj życie nie jest takie proste jak Ci się wydaje.
Ivocze
"Kim oni byli..."
14 Marca, 2017 - 22:42
Kim byli? I ... "życie nie jest takie proste..." A wreszcie co Ty osobiście słyszałeś "o innych bohaterskich wyczynach Pana Danielaka" poza trwałym bólem jednego z tych, którzy zabijali podczas wojny. Bo, niestety, to była wojna. Tacy, jak Glapiński, wg praw wojny - gdy podle okradli ludzi ze środków do życia - zasługiwali na śmierć. Nie mniej - ból po doświadczeniach, przeżyciach z wojny pozostaje do końca. U tych, którzy przeżyli. Którzy też zabijali. I własnym życiem ryzykowali. W imię wyższego dobra - wolności, sprawiedliwości, prawdy... Choćby po to, aby przez jakiś czas, różni "Glapińscy" wiedzieli, że nie są bezkarni. Zapomnieć się potem nie dało . Wiem coś o tym, nawet nie z życia moich Bliskich. Nie mniej - z życia osób znanych: to najcięższa trauma.
A Ty - co chciałbyś udowodnić, Ivocze?
_________________________________________________________
Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie
katarzyna.tarnawska