Lis gorejący, czyli kwiecie pachnie
To było w podstawówce, kiedy przerabialiśmy „Krzyżaków” Sienkiewicza. Małoletnie szczeniaki byliśmy wówczas, coś po 13-14 lat. Dokładnych okoliczności już nie jestem w stanie przytoczyć z oczywistych powodów. W każdym razie pamiętam, że ja z kolegą z ławki dostaliśmy ataku niepowstrzymanego śmiechu, niekiedy zwanego głupawką. Akurat na lekcji polskiego. A rozśmieszyła nas aż do konwulsyjnych drgawek fraza z dzieła Sienkiewicza właśnie.
Chodziło o tę scenę, kiedy Zbyszko z Bogdańca już odbił Danuśkę Jurandównę z krzyżackich szponów i wracali do jej rodzinnego Spychowa. Zatrzymują się na jakiejś łące na postój i tam wycieńczona Danuśka umiera, a ostatnie jej słowa brzmią: Kwiecie pachnie...I wtedy właśnie dostaliśmy z kolegą tego napadu kretyńskiej wesołości, na tyle niepohamowanej, że „pani” wywaliła nas na zbite pyski i kazała przyjść ponownie, ale już z rodzicami. Takie faszystowskie praktyki były w komunistycznych szkołach na porządku dziennym.
Chyba każdy coś podobnego przeżył w swoim życiu, zupełnie niespodziewany atak szalonej wesołości, którego przyczyn właściwie nie można wytłumaczyć. Ani ta scena z Danuśką nie była śmieszna, wręcz przeciwnie, ani my obaj nie byliśmy idiotami, którzy zaśmiewają się z byle czego. Może archaiczność tego „kwiecia” tak na nas podziałała? Albo rozbawiła do białości jednoczesność tego wrażenia – spojrzeliśmy sobie w oczy z tym kolesiem i już przepadła powaga? Nie wiem. Bardzo tajemnicze zjawisko w przyrodzie. Coś musi być w tych szkolnych murach, że człowiek jest tam podatny na ekstremalne reakcje.
Rezultat długoterminowy tego zdarzenia był taki, że potem przez lata owo pachnące kwiecie było dla mnie symbolem pretensjonalności. Potem to wrażenie się rozmyło i wyblakło, właściwie pozostało tylko wspomnieniem bez żadnych konsekwencji. Dzisiaj już tylko się uśmiecham na wspomnienie pachnącego kwiecia, ale czasami się przydaje, tak jak w przypadku redaktora Lisa, który idealnie pasuje do tego stylu.
Jego tygodnik zapłonął rutynowym świętym oburzeniem i rozszedł się intensywny zapach kwiecia, kiedy wywiadowcy redaktora donieśli, że honorarium adwokata Rogalskiego, byłego przedstawiciela niektórych rodzin smoleńskich, w tym i Jarosława Kaczyńskiego, było wypłacane ze środków klubu parlamentarnego, czyli według Lisa - z pieniędzy publicznych. Lis załkał na swoim blogu i gdzie tylko się dało, że oto polski podatnik finansuje prywatnego mecenasa Kaczyńskiego, który chodzi tymczasem w glorii biblijnej wdowy, co ostatni grosz oddała na świętą sprawę.
Kwiecie musiało jednak Lisa odurzyć potężnie, do tego stopnia, że się nie tropnął, iż klub parlamentarny może posiadać pieniądze składkowe, które nie pochodzą z Kancelarii Sejmu. Zatem nie są to środki publiczne, tak jak nie są publiczne pieniądze, które poseł wyda na piwo w bufecie sejmowym. A można to łatwo udowodnić, bo są sprawozdania klubowe, które z pieniędzy publicznych muszą się bardzo dokładnie wyliczać. Tymczasem sprawozdania finansowe klubu PiS nie zostały nigdy zakwestionowane. Potwierdził to szef sejmowej kancelarii zaprzeczając informacjom gazety. Ale czy redaktor Lis, ten krzew gorejący naszej publicystyki, zniży się do tak uwłaczających czynności jak chodzenie do źródeł?
W ten sposób okazało się, że całe stosy Lisowego kwiecia pachniały na darmo, a na koniec zaczęły wręcz cuchnąć, jak to zwykle z wszelaką roślinnością bywa, gdy za długo postoi w wodzie. A wody Lis i jego koledzy z Newsweeka napompowali co niemiara. No i wyszły takie sobie kwiatki zamiast pachnącego kwiecia moralnego.
Tomasz Lis bowiem nie pisze, nie publikuje, nie prowadzi programu – on cały czas prowadzi walkę ze złem, oczywiście z pozycji dobra i z punktu widzenia wyższej zasady moralności. On nie widzi adwersarzy, lecz wyłącznie wrogów ładu moralnego. Czy trzeba dodawać, że człowiek otoczony aureolą pachnącego kwiecia moralnego nie potrzebuje żadnych argumentów ani dowodów na niecnotę wrogów. Wystarczy, że płonie oburzeniem – któż by śmiał się zbliżyć do ognistego moralisty? On jest bowiem prorokiem, męczennikiem, inkwizytorem i egzorcystą w jednym.
Natomiast oponenci w jego mniemaniu to talibowie, bęcwały, grafomani, podszczuwacze, prasowi bandyci, półinteligenci i tym podobne indywidua. Ten stosunek do przeciwników oczywiście nie przeszkadza mu w jednoczesnym gromieniu nietolerancji, braku szacunku dla innych oraz nienawiści do bliźniego. Publicystyka Lisa zawsze bowiem stoi nad krawędzią przepaści moralnej w tym sensie, że jego barometr wewnętrzny wyczuwa najmniejszą skazę na charakterze człowieka i obywatela. Każdy moralista tak ma. Od razu, na poczekaniu zapłonie świętym oburzeniem i wyruszy na krucjatę odnowy moralnej. A kwiecie roztoczy przecudną woń nieopodal jego osoby...
Ale z drugiej strony, jakiż to obciach dla człowieka, który całą swoją reputację postawił na popieranie rządu Donalda Tuska. Rząd tonie w oparach śmieszności, korupcji, propagandy i zwyczajnego bezhołowia. Ludzie duszą się ze śmiechu lub ze złości na widok samego premiera, o jego ministrach nie wspominając.
Trzeba więc mu spieszyć na ratunek, wszystkie ręce na pokład, Tusku musisz, wici rozesłane po całym mainstreamie. Lis występuje jako opoka, przedmurze i ostatnia deska ratunku, co brzytwy się chwyta. Wszystkie autorytety moralne drżą w gorączce oczekiwania, ostatnia nadzieja białych, być albo nie być, reszta jest milczeniem! Wreszcie wychodzi on, Salvator Tuskae... i plecie takie głodne kawałki, że nawet czerscy są zażenowani. Zaś jego kwiecista aureola zaczyna wydzielać jakiś podejrzany zapaszek...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1112 odsłon
Komentarze
@seaman
13 Maja, 2013 - 22:01
Lis kompromituje sie nie tylko jako dziennikarz, ale coraz bardziej jako czlowiek. Takiego brudu mozna do smierci nie zmyc.
Uklony.
"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski
"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski
@ Wolny strzelec
13 Maja, 2013 - 22:07
Ależ i jako człowiek on już się dawno skompromitował tak bardzo, że trudno już o jakiekolwiek stopniowanie.
Re: @ Wolny strzelec
13 Maja, 2013 - 22:09
Szanowna Pani, Lis jest jeszcze czlowiekiem w kwiecie wieku, ale na kazdego z nas przychodzi starosc i swiadomosc tych rozlicznych podlosci ktore sie wyrzadzilo blizniemu. To, tylko mialem na mysli.
Uszanowania.
"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski
"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski
Re: Re: @ Wolny strzelec
13 Maja, 2013 - 22:13
No to wyszło małe qui pro quo :-)
Kwiecie pachnie czyli Liz pachnący... raflezją
13 Maja, 2013 - 23:40
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy : http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński