Poznałem ostatnio bardzo ciekawą historię. Otóż pewien amerykański lingwista wybrał się do Amazonii, by studiować języki tamtejszych Indian. Jest on wykształconym językoznawcą z dużym dorobkiem naukowym. Jakkolwiek był też chrześcijaninem. Do Amazonii dotarł jako współpracownik organizacji, której celem było poznanie języków autochtonów. Głównym celem organizacji jest to, by przetłumaczyć Biblię na wszelkie znane języki. W Brazylii celem była nienachalna ewangelizacja – przetłumaczyć Indianom historię narodu wybranego po to, by ją po prostu poznali – bez agitacji, że to jest jakaś symboliczna prawda objawiona i ma znaczenie metafizyczne.
No i on tam bardzo długo przebywał wśród jednego z plemion i dobrze poznał ich język. A przy okazji opowiadał Indianom biblijne historie. Po powrocie opublikował wiele prac analizujących ten język. Wywołał tym dużo kontrowersji. Wielu uznało jego dzieło za wiekopomne, odkrywcze, genialne. Atoli największy żyjący współczesny lingwista, którego teza życia, że każdy język naturalny jest rekurencyjny, została obalona tymi badaniami, uznał to za bzdury, a naszego bohatera nazywa hochsztaplerem. Napisał obszerną polemikę.
Specjalnie nie piszę nazwiska bohatera tej opowieści, ani nazwiska tego czołowego lingwisty, ani nazwy plemienia. Kto się interesuje kognitywistką, łatwo rozpozna, o kogo chodzi, a szczegóły sobie wygugla. Chciałbym, byście potraktowali tę opowieść jak żydowską hagadą, w której nie ma znaczenia czy dana historia się wydarzyła naprawdę, czy nie. Grunt, że nie jest to opowieść fantastyczno-naukowa, ale realistyczna – mogła się wydarzyć.
Otóż istotą sprawy jest to, że gramatyka języka tych Indian zawiera nieopcjonalny marker ewidencjalności. Opowiem o tym w dużym uproszczeniu, by przekazać istotę rzeczy. W ich języku gramatyczna odmiana wyrazów w zdaniu określa to, czy ten, kto wypowiada zdanie, mówi o własnym bezpośrednim doświadczeniu, czy też o tym, co mu ktoś inny przekazał. Nie da się w tym języku powiedzieć zdania: „Krowa szła polem” – odmiana wyrazów w tym zdaniu będzie powodować, że to będzie albo zdanie: „Widziałem krowę idącą polem”, albo: „Sąsiad mi mówił, że widział krowę idącą polem”. Więc cokolwiek ktokolwiek nam powie, to będzie zmuszony do podania źródła tej informacji.
Efektem działania tego chrześcijańskiego lingwisty u tych Indian było to, że oni nie uwierzyli w chrześcijańskiego Boga, a lingwista stał się ateistą. Po prostu on nie mógł opowiadać Indianom historii biblijnych bez informowania na okrągło, w każdym zdaniu, że to są hagady, że to są opowieści zasłyszane, niepewne, niewiarygodne, nie wiadomo kto je przekazał. Oni mu tak długo nie wierzyli, że i sam przestał wierzyć.
Po prostu u tych Indian już sama gramatyka pozwala odróżnić prawdę od plotki. Oczywiście każdy może kłamać, że coś widział czy coś przeżył – mogło mu się to wydawać, może konfabulować – ale zawsze, gdy to oszustwo się wyda, to idzie na jego prywatne konto. A gdy opowiada coś zasłyszanego, to każdy wie po gramatyce, że to są plotki i być może konfabuluje, więc wiedząc, że to opowieści z drugiej ręki, nadaje im małą wiarygodność. Taka gramatyka wytworzyła się wśród tych Indian dlatego, że najprawdopodobniej bardzo istotne dla nich było to, czy ktoś mówi to, co przeżył, czy też snuje bajdy.
Ludzki język powstał z potrzeby plotkowania. Pierwotnie nie chodziło o przekazywanie informacji, ale o nawiązywanie kontaktów społecznych. Gadanie zastąpiło iskanie. Iskać mogły się tylko dwie małpy nawzajem, a gadać mogą aż cztery osobniki na raz. To powoduje, że możemy utrzymywać więzy międzyludzkie w większym stadzie. Tym plotkowaniem głównie zajmowały się samice, bo to im głównie zależy na więzach społecznych, bo samotnie nie są w stanie utrzymać swoich potomków. Samce przejęły to gadanie po to, by używać go do pozyskiwania samic – do tego, by je oczarować mową, co ułatwi kopulację, a zatem przetrwanie gatunku.
Prawie wszystkie języki świata, jako sposoby plotkowania, rozwinęły bardzo bogatą kulturę językową – nie tylko beletrystykę, ale też poezję czy operę, czyli wyrafinowaną formę, w której semantyka się zatraca, a liczy się tylko syntaktyka i jej piękno. Jak chcę przekazać informację, to staram się mówić jasno, wyraźnie, klarownie i logicznie – a jeszcze lepiej to napisać. Aliści gdy rymuję, śpiewam, rapuję, a przy tym operuję też mimiką, tembrem głosu, gestami, to nie chodzi mi o informację, ale o otumanienie, oczarowanie, omamienie, zwabienie, zarobienie, owładnięcie, wykorzystanie.
Rozwój cywilizacji, a zatem zwalczanie natury przez kulturę, spowodował, że języki nastawione bardziej na przekazywanie informacji wymierały. Dziś dominują języki plotki, sztuki, retoryki, erystyki, polityki, erotyki, języki rekurencyjne, pozwalające operować kilkoma poziomami intencjonalności, czyli te ważniejsze – a języki prostych faktów są w mniejszości.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
Komentarze
nie klei się
Że co? Autor pisze: Efektem działania tego chrześcijańskiego lingwisty u tych Indian było to, że oni nie uwierzyli w chrześcijańskiego Boga, a lingwista stał się ateistą. Po prostu on nie mógł opowiadać Indianom historii biblijnych bez informowania na okrągło, w każdym zdaniu, że to są hagady, że to są opowieści zasłyszane, niepewne, niewiarygodne, nie wiadomo kto je przekazał. Oni mu tak długo nie wierzyli, że i sam przestał wierzyć.
Nie znam się na kognitywistyce, lingwistyce, ani hagadach- być może dlatego kompletnie nie kumem o co chodzi autorowi. Ale mam jako- takie pojęcie o co chodzi w chrześcijaństwie i jakoś mi się ta historia "nie klei".
Jeśli hagada – zgodnie z definicją - to opowiadanie wchodzące w skład rabinicznej egzegezy Biblii i Talmudu, opowiadanie zbudowanymi na podstawie historii biblijnych zawierające komentarze i szczegóły uzupełniające fabuł, to niewiele to ma wspólnego z chrześcijaństwem.
Niewiele to ma wspólnego z Biblią ( składającą się dwóch części, a tej drugiej, czyli Nowego Testamentu nie ma przecież w "rabinicznej egzegezie"), której pochodzenie znamy- autor każdej księgi jest znany z imienia, znane są także data i miejsce powstania większości ksiąg (brak niektórych szczegółów dotyczy co najwyżej pięcioksięgu), a jeśli autor księgi przywołuje wypowiedzi innych osób, to też są ci autorzy przywołani z imienia. I dziwny to "chrześcijanin", który o tym nie wie....
Nie minusuję bez uzasadnienia, bo to jak cios po ciemku w plecy. Komentarze niemerytoryczne i agresywne minusuję bez dodatkowego wyjaśniania. Uwagi osobiste proszę kierować na PW.
Biblia pełna błędów dla początkujących
Dla początkujących, którzy nie wiedzą co to chrześcijańska biblia polecam...pogadankę pod przewrotnym tytułem biblia pełna błędów. Nie jest to żaden teologiczny wywód, ani wykład pretendujący do miana głębokiego rozpracowania tematu, ale przyswajalna dla zwykłego zjadacza chleba pogadanka zawierająca podstawy, których najwyraźniej lingwiście podającemu się za chrześcijanina oraz autorowi notki zabrakło. Można punkt widzenia autora podzielać albo i nie, ale pewne informacje są zebrane do kupy i podane w lekki sposób.
Moim zdaniem warto posłuchać. Trzeba zarezerwować godzinę.
Nie minusuję bez uzasadnienia, bo to jak cios po ciemku w plecy. Komentarze niemerytoryczne i agresywne minusuję bez dodatkowego wyjaśniania. Uwagi osobiste proszę kierować na PW.
dobre na początek
Ale trudno od niedowiarka wymagac, że poswięci godzinę :)
PS Ten tekst o Mahomecie to mnie rozwalił.
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
wow
Jestem pod wrażeniem, że przesłuchałeś, bo w sumie akurat innym bardziej by się przydało;-)
Mam nadzieję, że nie skończy się tak, że parę osób mi przychylnych bez przesłuchania zaplusuje, a parę nieprzychylnych bez przesłuchania zaminusuje.
Lubię sobie czasami tego kolesia posłuchać, bo się nie nadyma i nie udaje :-).
Nie minusuję bez uzasadnienia, bo to jak cios po ciemku w plecy. Komentarze niemerytoryczne i agresywne minusuję bez dodatkowego wyjaśniania. Uwagi osobiste proszę kierować na PW.
Stary Testament
Wszystkie te argumenty dotyczą tylko i wyłącznie Nowego Testamentu. A hagadą jest Stary Testament. Niemniej nawet Nowy Testament w języku zawierającym gramatykę z nieopcjonalnym markerem ewidencjalności trzeba by użyć formy pokazującej, że przekazujemy informacje zasłyszane, a zatem należy to traktować jako plotki. To powoduje, że ludzi operujących taką gramatyką nie da się nawrócić na chrześcijaństwo, bo oni każdą informację o dawnych dziejach potraktują jako nieistotną. Jest jeszcze kilka innych powodów. Tu bohater tej notki o tym mówi: https://www.youtube.com/watch?t=365&v=get272FyNto
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
pomieszanie z poplątaniem
Jest późny wieczór i nie odniosę od razu się do tego w szczegółach. Niemniej, nie rozumiem jak można powoływać się na jakąś talmudyczną egzegezę i twierdzić, że to jest chrześcijaństwo. Przywołany wywiad przesłucham i rozważę , ale już nie dziś, a teraz tylko parę słów "na gorąco"..
Stary Testament to stary testament, a hagady to hagady. Całą historia i cała nauka są, według tego, co piszesz, tylko zasłyszane. Przecież nikt z żyjących nie zna z pierwszej ręki, tego co było zanim miał kilka lat, więc cała historia ludzkości jest "plotką", cała nauka, z wyjątkiem dziedziny osobiście zgłębionej także jest "zasłyszana", więc o czym ta mowa? Dlaczego akurat na chrześcijaństwo nie dałoby się kogoś nawrócić z powodu gramatyki, a na jakąkolwiek inną wiarę, z ateizmem i wiarą w ewolucję na czele to z ą samą gramatyką można? Przecież to są dopiero plotki, bez żadnego odzwierciedlenia w bezpośrednim przekazie i doświadczeniu.
Jeśli chodzi o stary testament, to postaram się znaleźć dla Ciebie jakiś nie napuszony materiał (chyba że mnie Krispin wesprze), ale choćby po znaleziskach z Qumran, poddawanie w wątpliwość ksiąg starotestamentowych jest dla mnie niepojęte.
Nie minusuję bez uzasadnienia, bo to jak cios po ciemku w plecy. Komentarze niemerytoryczne i agresywne minusuję bez dodatkowego wyjaśniania. Uwagi osobiste proszę kierować na PW.
Nauka
Historia, i ogólniej nauka, to nie są plotki, bo to nie są opowieści. Nauka to jest zbiór informacji, których zebranie nastąpiło na skutek wyrafinowanego i skomplikowanego, ale opisanego i skrupulatnego, procesu, zwanego naukową metodologią. Informacje te były wielokrotnie sprawdzane merytorycznie i weryfikowane empirycznie. Język w nauce nie ma znaczenia.
Stary Testament to w sposób oczywisty są mity i język ma tu duże znaczenie. Tu wyjaśniam, po co jest ST: https://www.salon24.pl/u/gps65/1074186,stary-testament
Dla tych praktycznych Indian takie opowieści były po prostu zbyteczne, miały gramatyczną formę plotki, dlatego nie dało się ich przekonać, bo po prostu traktowali to jako fikcję, bajki, mity, hagady, jako wiedzę im zbędną. Ten misjonarz poddał się, gdy Indianie go spytali: "A ten Jezus to jak wyglądał? Był bardziej podobny do Ciebie, czy do nas?".
Ale były jeszcze dwa dodatkowe powody niemożności ich nawrócenia:
1. Strach przed śmiercią. Oni się śmierci po prostu nie boją, jest dla nich naturalna, więc nie były im do niczego potrzebne opowieści o jakimś życiu po śmierci.
2. Szczęście w raju. Oni czują się w pełni szczęśliwi, żyją na luzie, bez stresów i kłopotów. Więc żadnego dodatkowego szczęścia po śmierci nie potrzebują, bo już żyją w raju.
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
Jak wyglądał Jezus
Temat Starego Testamentu musi poczekać. Na chwilę obecną pójdę na łatwiznę i odniosę się do poniższego:
"bo po prostu traktowali to jako fikcję, bajki, mity, hagady, jako wiedzę im zbędną. Ten misjonarz poddał się, gdy Indianie go spytali: "A ten Jezus to jak wyglądał? Był bardziej podobny do Ciebie, czy do nas?".
Wygląda na to, że ten człowiek był nieprzygotowany do misji i niewierzący. Tak naprawdę do ewangelizacji na początek wystarczy Nowy Testament, wiedza ze starego wyjaśnia wiele, ale to nie na niej jest oparta "dobra nowina" zarówno dla plemion w Brazylii jak i niewierzących w Europie.
Dziwny to chrześcijanin, który nie umie odpowiedzieć na pytanie jak Jezus wyglądał. To nie jest trudne pytanie, ale podstawa. Właściwie to pytanie o powierzchowność postrzegania, o osądzanie po pozorach. O prawdę. I ważniejsza od odpowiedzi na pytanie „jak wyglądał”, jest odpowiedź „ dlaczego tak wyglądał i na ile to jest ważne”?
Z badań antropologicznych czaszek ludzi żyjących w pierwszym wieku naszej ery w rejonach, z których Jezus pochodził wiadomo jak mógł wyglądać. Rezultat odbiega od wyobrażeń opartych na wizjach artystycznych (czy wogóle wizjach). A mógłby wyglądać mniej więcej tak:
a na pewno nie tak:
W Nowym Testamencie są wypełniane proroctwa ze Starego Testamentu (rękopisy z Qumran zawierające min. księgę Izajasza udowadniają, że przez dwa tysiące trzysta lat przywoływane proroctwa brzmią jak współczesne przekłady) Rozdział 53 księgi Izajasza zaczyna się tak:
Któż uwierzy temu, cośmy usłyszeli? Na kimże się ramię Pańskie objawiło? On wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z wyschniętej ziemi. Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy.
Są tu dwie kwestie dotyczące osądzania po pozorach osądzania powierzchownego: wygląd sam z siebie nieszczególny i do tego „jak ukarany, to pewnie sobie zasłużył”.
Dobrze by było sobie uświadomić, że przywiązując do wyglądu wagę, wzgardzilibyśmy Jezusem dokładnie tak samo jak to się stało 2000 lat temu. Pan Jezus na tyle nie wyróżniał się spośród otaczających go uczniów (w sumie prostych ubogich, ludzi), że potrzebowali zdrajcy, aby go wskazał. Gdyby się tak wyróżniał jak się wydaje na podstawie dzieł sztuki dawnych i współczesnych, w tym filmów , to by go Judasz wskazywać nie musiał - taki śliczny by był…
Tymczasem On nie wybijał się wizualnie z tłumu i gdyby dziś przyszedł do amazońskiej dziczy pewnie wyglądałby jak przeciętny członek plemienia, a gdyby pojawił się w XX wieku w środku Europy byłby przeciętnej postury szatynem. I teraz pasowałoby zająć się tą drugą częścią pozorów, czyli On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali.
Nie minusuję bez uzasadnienia, bo to jak cios po ciemku w plecy. Komentarze niemerytoryczne i agresywne minusuję bez dodatkowego wyjaśniania. Uwagi osobiste proszę kierować na PW.
Wiadomo jak wyglądał Jezus
Wiadomo jak wyglądał Jezus. Są dowody materialne w postaci:
Alina
@wiesiołek65
Co do wizerunku Jezusa z Całunu zdanie naukowców jest podzielone, jednak badania wykazują iż jest to dzieło średniowieczne, ci co się temu sprzeciwiają próbują tyko wykazać co mogło zakłócić wynik badań. Kościół w tej sprawie wiarę pozostawia wiernym. Jednak nie ma większego znaczenia dla nauki Jezusa jak On wyglądał. Wiemy jedno, był izraelitą z pokolenia Dawidowego.
Jednak co do błędów w Biblii nie wiedzą o nich tylko ci, co nigdy nie przyłożyli się do tego zagadnienia, mają o tym zerową wiedzę. O błędach ST trudniej się wypowiadać, bo niewiele mamy materiałów porównawczych. Jeśli chodzi o NT, to mamy 4 ewangelie i całą masę ewangelii pozakanonicznych. Faktem niezbitym jest, że Pisma NT powstawały minimum 30 lat po wydarzeniach i spisywane były w znakomitej większości przez ludzi, którzy nigdy nauk Jezusa nie słuchali, na podstawie przekazów z drugiej ręki. Wystarczy przeczytać sam opis kaźni Jezusa, by znaleźć kilka znaczących różnic w opisie.
Proszę, ma Pani tu przykłady, proszę wziąć Biblię w rękę i sama sprawdzić, czy się mylę?
https://zawisza.neon24.pl/post/151335,nowy-testament-jako-dokument-historyczny
Jednak dla człowieka wierzącego nie ma to większego znaczenia. Zaś sama świadomość o tym jak powstawały Pisma, jak wkradały się do nich błędy, czy wręcz teksty, których autor Pisma źrodłowego nigdy nie napisał to głęboka wiedza dostępna tylko tym, którzy podjęli wysiłek, by o tym się dowiedzieć.
Poważnym ludziom odpowiadam, przygłupiastych trolli ośmieszam a one listę obecności pałką zamiast krzyżykiem analfabety podpisują. Śmiejmy się z głupich, choćby przewielebnych.
Indianie
Ale to nie ja pytałem jak wyglądał Jezus, tylko ci Indianie. Im proszę odpowiedzieć w ich języku. Z tego komentarza nic nie zrozumieją. Oni pytali misjonarza: "Czy Jezus wyglądał tak jak my, czy tak jak ty?" i oczekiwali prostej odpowiedzi. Z wykładu o sądzeniu po pozorach nic nie zrozumieją, bo wygląd nie jest dla nich żadnym pozorem. Każdy człowiek jakoś wygląda, ludzi poznaje się po wyglądzie. Jak człowiek nie ma wyglądu, to go nie ma. Jak Jezus wygląda jak Amerykanin, to jest Amerykaninem, a nie jest Indianinem z ich plemienia. Określenia "badania antropologiczne czaszek" nie zrozumieją.
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
to nie ma najmniejszego znaczenia
Właśnie to skupianie się na nieistotnych pytaniach i filozofowaniu odciąga Indian i ciebie od meritum. Wystarczy to, co zacytowała Wiesiołek65. Był taki jak ludzie tamtej epoki, a nawet brzydszy, bo "Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał". Prawdopodobnie "wzgardzony i odepchnięty przez ludzi" już w młodości (ale nie będą o to kruszyć kopii). Zatem można spokojnie powiedzieć, że był taki jak ty lub ja (lub oni) i przejść dalej, a nie zastanawiać się latami, czy miał krótkie czy długie włosy i niebieskie czy żółte oczy. Ale rozumiem, że skoro Jezus nie ma konta na FejsBooGu, to nie istnieje. Coś w tym jest. A ty istniejesz?
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
to jeszcze raz spróbuję
Prosta odpowiedź: nie wyglądał identycznie jak ja, ja ani jak wy- wyglądał jak typowy Izraelita w tamtych czasach, jak jego krewni ze strony matki, jak sąsiedzi. I tu można (choć nie trzeba) pokazać zdjęcia rekonstrukcji. I dodać, że nie ma to żadnego znaczenia, bo Jezus przyszedł do wszystkich ludzi, bez względu na ich wygląd. -wystarczająco proste?
Gps: Nie rób z członków tych plemion idiotów. : -) Wszyscy ludzie rozumieją pojęcia abstrakcyjne i mają w sobie naturalną potrzebę JAKIEJŚ duchowości, poczucie winy i kary, sumienia, wspominania przodków, poszukiwanie sensu życia itp.
Nie minusuję bez uzasadnienia, bo to jak cios po ciemku w plecy. Komentarze niemerytoryczne i agresywne minusuję bez dodatkowego wyjaśniania. Uwagi osobiste proszę kierować na PW.
Powtarzam
No to posłuchaj, jak było naprawdę:
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
żałosne
Tak żałosne, że nawet nie chce się tego komentować. Mógł zapytać Indian w co oni wierzą i zacząć wierzyć w "boga" lasu, "boga" penterę, "boga" kamień i innych takich boogie-woogie, ale wybrał życie stand-upera. Nie chciał być tak szczęśliwy jak oni. PEWNIE ŻYCIE STAND-UPERA DAJE WIĘCEJ SZCZĘŚCIA. I zdecydowanie bardziej się opłaca. Musi mu się nieźle powodzić, bo chyba ma kłopot z dopięciem marynarki.
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
Przysrywanie
Przysrywanie, szczególnie ludziom, którzy tego przysrywania nawet nie przeczytają, to oznaka chamstwa, głupoty i kompleksów. Nie interesują mnie twoje problemy psychiczne, twoje złośliwości, frustracje i głupoty, które piszesz, więc proszę, byś się od mojego bloga odczepił i przestał komentować to, o czym piszę. Jesteś człowiekiem, którym gardzę. Idź sobie stąd i nigdy nie wracaj.
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
Daniel Everett
Tu film o bohaterze notki:
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
lepiej pogadaj z kamieniem
Wiesiołku, ty to masz cierpliwośc. W rozmowie z kamieniem na pewno nie usłyszysz bzdur i pokrętnych niby-filozoficznych bredni.
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
setnie się uśmiałem
Wierzący stracił wiarę, bo mu nie uwierzyli. Toż po świecie same GPS-y by wtedy hulały :)
a to po prostu wisienka na tym "torciku" intelektualnym: "u tych Indian już sama gramatyka pozwala odróżnić prawdę od plotki. Oczywiście każdy może kłamać, że coś widział..."
I na koniec zagadka: jak zloklalizować GPSa, kiedy jest zepsuty?
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
dobry tekst
widzę, że komentarz z takim tytułem "dobry tekst" doprowadził do usunięcia przez ciebie bardzo dobrego tekstu, to spróbujmy i tutaj - z mniej dobrym. Może się uda :)
PS nie oceniałem tego tekstu, ale skoro bawi cię pałowanie moich wpisów, to ruszaj z kopyta lub co koń wyskoczy. Jeśli to część terapii, nie powstrzymuj się pod żadnym pozorem :)
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
Idź sobie stąd
Jesteś ordynarnym chamem, który notorycznie przysrywa pod moimi notkami. Gardzę tobą. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, nie będę podejmować z tobą żadnej dyskusji. Odczep się ode mnie. Idź sobie stąd i nigdy nie wracaj.
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
Auuuuuuuuuuuuuuu...
Też powtórzę swój wpis (ten spod skasowanego artykułu):
Beeee.... Mamo, a on znowu coś napisał pod moim tekstem!
Beeee....Idź stąd! Już, już, już!
Beeee....Nie chcę z nikim dyskutować!
Beeee....Nikt mnie nie rozumie!
Beeee....Jestem geniuszem!....
Beeee....Mamo, zrób coś!
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
Prawda? Fałsz!
Prawda? Fałsz! Fałsz jest w stwierdzeniu:
"Aliści gdy rymuję, śpiewam, rapuję, a przy tym operuję też mimiką, tembrem głosu, gestami, to nie chodzi mi o informację, ale o otumanienie, oczarowanie, omamienie, zwabienie, zarobienie, owładnięcie, wykorzystanie."
Zdarzyło mi się 3 x w życiu być na koncertach, w czasie których moja dusza wzniosła się do nieba. Z żadnego z powodów podanych przez Autora. Po prostu utwory, które słyszałam były doskonałe w formie, treści i wykonaniu. Były tak doskonałe, bo artyści mieli tę Bożą iskrę doskonałości, do której dążyli i ją osiągnęli, po to, żeby dostarczyć radości swoim widzom. Że zarobili? Nie ma chyba bardziej uczciwego zarobku, kiedy ktoś wykonuje dla nas swoją pracę doskonale. Co złego jest w uczciwym zarabianiu? Co złego jest we wspólnym śpiewaniu kolęd w kościele? Co złego jest w śpiewaniu pieśni Maryjnych w maju pod kapliczkami w całej Polsce?
Alina