Kilka słów o strukturze społecznej w Polsce.

Obrazek użytkownika Uparty
Kraj

Po II wojnie światowej Rosjanie podesłali nam nieco ponad 2 mln ludzi w charakterze popów, czyli pełniących obowiązki Polaka. Skąd ta liczba. Z badań statystycznych opublikowanych w 1937, 1946 i 1949 oraz z danych Wspólnoty Polskiej z z 1993-94 roku. Na terenach wchłoniętych p[rzez ZSRR po II wojnie światowej mieszkało ok. 3,5 mln ludności polskiej, dalej szacuje się , że ok. 1,5 mln zostało zamordowanych, czyli po II wojnie światowej powinno zostać w ZSRR ok. 2 mln ludzi i tyle mniej więcej zostało repatriowanych po II wojnie światowej. Ale po rozpadzie ZSRR okazało się, że zostało tam jeszcze ok. 1,5 mln Polaków. Kto więc został repatriowany?

Bezpośrednio po wojnie zostało w Polsce zaledwie ok. 19 mln ludzi, tak więc te 2 mln repatriantów to ok. 10% społeczeństwa. Oznacza to, że mało który repatriant był Polakiem a większość to byli właśnie popi. Potwierdzają to dane z IPN. Chodzi o odszkodowania za mienie zabużańskie. Tylko kilka procent rodzin repatriowanych z ZSRR jest w stanie podać jakiekolwiek dane dotyczące choćby miejsca zamieszkania rodziny przed 1939 rokiem, nie mówiąc o innych danych np. nazwy parafii, lub czegokolwiek. Skąd Rosjanie wzięli tylu swoich do przesiedleń. To ciekawe pytanie ale odpowiedź jest prosta. W wielu miastach zachodniej Rosji są skupiska ludności rosyjskiej o polskich korzeniach. Na przykład w Słowiańsku jest cała dzielnica zwana Polską, bo tam było skupisko Polaków z wcześniejszych wywózek. Ci ludzie są już w czasie rewolucji czuli się 100% Rosjanami i nawet nie myśleli o powrocie do Polski w zamęcie rewolucji, choć jeszcze pamiętali język polski. Podobne dzielnice były w Smoleńsku, Baku, Irkucku i innych miastach Rosji. Uwaga dodatkowa, o ile Ukraińcy mówią po polsku z akcentem o tyle Rosjanie mogą z łatwością pozbyć się akcentu a zostaje im tylko trochę twardsza wymowa!

Możemy więc przyjąć, że ok 10% ludności polskiej to rusko-polscy z pierwszej transzy przesiedleńców. Ale były i następne. Ostania na początku lat 60-tych. Najbardziej znanymi Rosjanami z tej fali przesiedleń to Alosza Awdiejew i Lew Rywin, ale było ich bardzo dużo.

Sądząc po statystykach Republik Nadbałtyckich i Kaukaskich Rosjanie dążyli do tego by ok 20% ludności krajów podbitych to byli właśnie Rosjanie. Oczywiście Polska nie była wcielona do ZSRR, więc nie musieli Rosjanie mieć aż tak dużego udziału w populacji ale jak widać z danych statystycznych ok.10% im wystarczało. Wydaje się też, że ta fala przesiedleń z lat 60-tych była spowodowana wyżem demograficznym, który mógłby zmniejszyć ilość Rosjan w Polsce.

Do tego dochodzą ludzie zsowietyzowani w czasie PRL-u. W szczytowym okresie rozwoju PZPR liczyła ok. 3 mln członków. Oczywiście nie wszyscy członkowie PZPR ulegli sowietyzacji, ale było ich bardzo wielu.

Chodziłem do szkoły średniej w Śródmieściu Warszawy i ok. 30% mojego koleżeństwa ze szkoły miało rodziców Rosjan. Niekiedy obojga, niekiedy jedno z rodziców było Rosjaninem. Oczywiście nie przyjaźniłem się ze wszystkimi, ale z kilkorgiem tak. Co ciekawe, żadne z tych rodziców nie było członkiem PZPR, choć byli na bardzo ważnych stanowiskach. Jako Rosjanie byli zapewne członkami KPZR, ale to tylko mój domysł. Można więc przyjąć, że pewnie z 2/3 członków PZPR to byli jednak ludzie zsowietyzowani, czyli ok. 2 mln ludzi.

Odrębną kwestią jest mniejszość niemiecka w Polsce. Można przyjąć, że na pewno liczy ona ponad 1,5 mln ludzi.

Czyli podsumujmy: 2 mln zsowietyzowanych, ok. 4-5 mln rusko-polskich, ok. 1,5 mln mniejszości niemieckiej, to daje nam 7-8 mln ludzi nastawionych antypolsko z urodzenia!

Do tego dochodzą ludzie widzący swój interes w zdradzie. Ważną wskazówką jest tutaj Ewangelia. Otóż 8% Apostołów zdradziło! Jak wynika z tego co mówił Mitrochin KGB też szacowało ilość potencjalnych zdrajców na podobnym poziomie. Z podobnym procentem zdrajców liczył się też Kardynał Wyszyński. Do naszych rozważań o strukturze elektoratu ważne są powody zdrady, czyli co ułatwia rekrutację agentów. UB za powody do zdrady księży uważało trzy rzeczy: korek- nałogi, worek-czyli chciwość pieniędzy, rozporek- czyli kwestie obyczajowe. Ale jest jeszcze czwarty element, który ułatwia rekrutacje zdrajcy. Zawiedzione ambicje. Okazuje się, że pominięcie w awansie jest najsilniejszym powodem zdrady wśród osób świeckich, przynajmniej zdaniem Anglosasów.

Przytaczam te szacunki w kontekście wyniku wyborczego i dopuszczalnego politycznie programu działania partii politycznej, bo z nieco ponad 30 mln wyborców odejmiemy odejmiemy te 8 mln ludzi , którzy nigdy nie opowiedzą się za Polską z powodów narodowych to zostaje 22-23 mln potencjalnego elektoratu. Z tym, że od tego trzeba jeszcze dla bezpieczeństwa odjąć te 8 %, czyli ok. 2 mln ludzi. Realny do zdobycia elektorat dla wszystkich partii politycznych to ok. 21 mln ludzi.

My też mamy twardy elektorat patriotyczny, który liczy ok. 7 mln ludzi. Tyle osób było oburzonych „nocną zmianą” na początku lat 90-tych i tyle samo, mniej więcej, ludzi głosowało na PiS w 2023 roku. Czyli elektorat labilny to ok. 14 mln ludzi.

I teraz jeszcze uwaga dot. frekwencji. Uważa się, ze maksymalna realna do osiągnięcia frekwencja wyborcza to ok. 80% . Czyli do urn w Polsce może pójść realnie nie ponad 30 mln ludzi a zaledwie a ok 6 mln mniej, czyli 24- 26 mln ludzi. Jest tylko jedna rzecz. W elektoratach żelaznych możliwa jest frekwencja powyżej 90%. Czyli żelazne elektoraty z tych 6 mln ludzi nieobecnych to ok 1,5 może dwa mln ludzi. Wynika z tego, że realny elektorat labilny to ok. 10 mln ludzi. I teraz bardzo ważne jest by tych ludzi przyciągnąć do siebie a ci ludzie głosują zgodnie ze swoim interesem, najczęściej materialnym.

Kim więc są ci ludzie. W większości to ludzie żyjący za swoje na swoim. Sektor MSP , ich rodzin i pracowników od lat związanych ze swoim miejscem pracy, utożsamiających się ze swoim przedsiębiorstwem, to ok. 9 mln ludzi.

Czyli warunkiem sprawowania władzy w Polsce a de facto warunkiem niepodległości jest zadbanie o tych 9 mln ludzi. Ci ludzie decydują o naszym kraju. Do nich też jest skierowane hasło Owsiaka „rubta to chceta”, czy jak to tam brzmi. Nie do młodzieży, bo ona zawsze tak żyła a do dorosłych! I nie dotyczy wcale kwestii obyczajowych, bo obyczajowość ludzi nie zmieniła się od stuleci. Nawet w kwestii aborcji. Przypomnę, w pierwotnym brzmieniu Przysięga Hipokratesa zawierała zakaz podawania kobietom środków poronnych. Nie mówiła o skrobankach, bo chirurdzy w tym czasie nie byli uważani za lekarzy. Czyli, już 2 500 lat temu był spór o aborcję.

Jeżeli więc formacja patriotyczna nie uwzględni ich interesów, będzie chciała ingerować w stosunki społeczne w tej grupie ludzi, w sposób zagrażający jej egzystencji, to ci ludzie wybiorą partię proponującą robienie na co się ma ochotę.

I to się stało.

Problemem więc nie była kampania wyborcza a polityka ostatnich 4 lat.

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

Autor swą publikacją podjął jeden z kluczowych i najbardziej cenzurowanych zarówno w PRL i jej kontynuacji, jako „3 RP” !Z jego oceną kaacapskiego pochodzenia poP-ów po własnych analizach doszedłem do podobnych szacunków. Jednak populacja poP-ów niemieckiego etnicznie pochodzenia , pozostaje wg mnie nie przez Niego- znacznie  nie doszacowana:

 https://niepoprawni.pl/blog/eugeniusz-kosciesza/w-niewoli-sitw-etnicznych-08-populacja-mniejszosci-niemieckiej-w-prl 

Jest jeszcze jedna wynikająca z tego tematu kwestia . Liczba adoptowanych czy to kacapskiego ,czy niemieckiego pochodzenia poP-ów obdarzonych obywatelstwem PRL  automatycznie . , o taką samą liczbę powiększa liczbę etnicznie polskich ofiar , niemieckiego , sowieckiego i ukraińskiego ludobójstwa lat 1939-1950 czyli do momentu przeprowadzenia pierwszego pełnego powojennego  spisu powszechnego GUS .

Oznacza to że tzw. liczba Bermana 6 028 000 etnicznie polskich ofiar zgładzonych podczas II wojny  przez naszych sąsiadów – była i pozostaje co najmniej o tę ilość poP-ów z PRL-u obu nacji, niedoszacowana !  

Vote up!
6
Vote down!
0

E.Kościesza

#1659361

Ciekaw jestem jaka część tej ludności napływowej ze wschodu  była pochodzenia żydowskiego i ile z tego pozostało po gomułkowskich czystkach. Pytam w kontekście rozbieżnych interesów i dość specyficznej mentalności tej nacji, dotykającej nawet te osoby, które powszechnie są uznawane za polskich patriotów.  W googlach można znaleźć informację, że liczbę osób semickiego pochodzenia szacuje się na 25000, ale mam wrażenie, że jest to liczba mocno niedoszacowana.

Vote up!
5
Vote down!
0
#1659372

Autor -podaje talmudyczne personalnie przykłady znanych desantowców z kolejnych rzutów .  Komentator , zaś znając (co sam na tym forum deklarował)  sytuację  na lewobrzeżnym  miejscu  stołecznym (którą to etniczną strukturę  ukazał autor) -ewidentnie prowokuje!    

Przytoczona przez autora liczba liczba kacapskich  Pop-ów-  poza kadrami oficerskim LWP  ich rosyjskimi rodzinami (rozdzelonymi po wszystkich garnizonach PRL czyli 200 tyś osób ) ,- to  w pozostałej całej większości składa się  co najmniej  85% z tych onegdaj-  tzw. żydów-litwaków. Tych, co - jako agentura NKWD , została ponownie wysłana -jak za dekretu cara Aleksandra II  -do Polski! Jako forpoczta wielopokoleniowych  kadr PRL i 3-ciej RP. Szczególnie ściśle lokowana w lewobrzeżnym obszarze stołecznym  oraz mieście Łódź .

 ps. wg danych MSW wskutek rzekomych czystek komunistów wobec żydokomunistów, z przekraczającej wtedy 1,5 miliona talmudycznej mniejszości  PRL , tj. łącznie opuściło  legalnie i z polskim paszportem ,(nadal uznawanym ) nie więcej 13 tyś osób tego pochodzenia. Głównie  jako resorciaków MBP , i ich rodzin ! Stąd dalej 1,490 mln żydów -litwaków pozostało w PRL ,A po 1968 r. I mnożyło się w większym przyroście od ludności tubylczej  jako  ten uprzywilejowany „naród wybrany” i kasty nadzwyczajne … 

ps.2 Dla nie znających zasad języka polskiego , (nawet redaktorom od lewackiej propagandy )  wyjaśniam ,że stosowane przez mnie określenie „żyd” czy „litwak” dotyczy nie narodowości , ale pochodzenia religijnego  osobników pochodzenia talmudycznego  . Stąd pisane po polsku zawsze jest  z małej, a nie z wielkiej litery !  A jak ONI piszą inaczej ,to nie znają podstaw języka polskiego  ! I to też jakiś sposób identyfikacji tego wewnętrznego wroga, kacapskiegiego pochodzenia  Tacy jak i ci co maja te oznakowania  ICH blach :WB, WD, WI, WK, WN, WW, WY!

Vote up!
3
Vote down!
0

E.Kościesza

#1659377

W demokracjach dojrzałych zmiana rządu po wyborach oznacza w praktyce jedynie inne rozłożenie akcentów i priorytetów i jest w zasadzie kontynuacją starego kursu. To dobrze widać na przykładzie Niemiec. Bez względu na to, jaka partia tam akurat sprawuje władzę, to zawsze zabiega o względy Rosji i ignoruje Polskę. Poza tym, interesy Niemiec stawia zawsze na pierwszym miejscu i to wbrew wszelkiej krytyce i lamentom. W Polsce ta sprawa ma się zupełnie odwrotnie. Nowa władza zaczyna urzędowanie od zemsty na poprzednikach i gruntownym niszczeniu wszelkich po niej śladów i to trzy pokolenia wstecz. Przy tak ogromnym zacietrzewieniu polska racja stanu i koszty tego wariactwa są bez znaczenia. Najważniejsze, „żeby już na zawsze nasi trzymali władzę, tak dla siebie jak i dla naszych potomków, ... a jak nie, to sąsiedzi już nam pomogą!”

To jest jakaś klątwa nałożona na mentalność Polaków, która pojawia się cyklicznie na przestrzeni wieków i prześladuje prawie że każde pokolenie. Niektórzy naukowo nazywają takie zachowanie jakoby wypływające z epigenetyki i dopatrują się przyczyn w genach, dla innych są to psychopatyczne zaburzenia, jeszcze inni obwiniją za to stosowane medialnie metody socjotechniki, czyli inżynierii społecznej, ale wszyscy razem zgodni są co do tego, że sprawa dotyczy kurewstwa politycznego na masową skalę i ziółka na to nie ma. Najlepszą wylęgarnią dla wywrotowych postaw jest nędza,beznadzieja i pazerstwo. Kto już nie ma nic do stracenia, ten staje się radykalny. W krajach biednych jak Haitii, ludzie idą na konfrontację,
a w bogatych jak Norwegia, ludzie idą na ugodę. Z tego powodu powszechne podwyższenie jakości życia w Polsce powninno być priorytetem dla każdego rządu, a nie spełnianie absurdalnych norm klimatycznych dyktowanych z Brukseli.

Pazerny i zakompleksiony Polak, to Polak na smyczy wrogów Polski. Inni się do tego zadania nie nadają. Dzisiaj podziały w społeczeństwie nie przebiegają po linii poglądów politycznych, a coraz bardziej odzwierciedlają podział na ludzi, którzy chcą i potrafią zarobić na swoje utrzymanie w sposób godny i uczciwy, i na tych, którzy wybierają drogę na skróty, czyli żyją ze zdrady i z zaprzaństwa. Jedni protestują dla dobra swoich dzieci. Inni nie protestują, też dla dobra swoich dzieci. Polak z Polakiem powinien przestać dyskutować o protestach, a zacząć dyskutować o możliwie najlepszych rozwiązaniach dla Polski. Myślenie powinno się znowu opłacać, podobnie jak i szacunek dla wszystkiego co polskie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1659429