CZARNY WIZERUNEK (odc. 2) z cyklu "Historie nie z tej ziemi"
Następnego dnia, w podstołecznym pałacyku, pieczołowicie moszczącym się w parku pełnym śródziemnomorskich drzew, pośród których opalizowała szmaragdowa woda podgrzewanych sadzawek, zebrała się Najwyższa Rada Skrytobójców - organ, z nadania cara Wolanda II, sprawujący rzeczywistą władzę wykonawczą na Wyspach Zielonych. Kaszalot - nieformalny jej przewodniczący - gdy tylko wszedł na salę narad, nie bawiąc się w zbędne ceregiele, wyrzucił z siebie, głuchym jak echo w czeluści grobowca głosem:
- Pytel wygrać nie może.
- I nie wygra - nadzwyczajnym refleksem wykazał się Mamuśka - członek rady, nadzorujący i koordynujący trubadurów, bajarzy, wagabundów wędrownych grajków i tvp.
- Nie o to chodzi - twarz Kaszalota wykrzywił grymas nienawiści - Pierdzistołki z Rady Starców mają jeszcze dzisiaj wszem i wobec ogłosić, że wygrał Skretyniały. Wszystkie oczy zwróciły się na Krówę, który niespokojnie zaczął wwiercać swój tłusty zadek w siedzenie fotela.
- Jaka ma być różnica głosów? - spytał z lekko zaciśniętym gardłem. Dobrze wiedział, że przewodniczący ceni wyłącznie konkrety.
Kaszalot zatopił w nim zimne, wodniste oczy - Bez przesady - jakiś punkt, dwa. Nie róbmy cyrku.
- Jeśli mamy... zniwelować - Krówa roztarł językiem to słowo na podniebieniu, jakby było wyśmienitą truflą - tę trzy-czteropunktową różnicę, jaka rzeczywiście jest i dorzucić punkcik..., czy dwa - dodał szybko, patrząc w oczy Kaszalota - to nie możemy ogłosić tego we wtorek jak zapowiedziano, a dopiero ....
Przewodniczący podszedł do niego, pochylił się i wysyczał mu prosto w twarz - Nie rób mi kurwa, Krówa tego samego numeru co jesienią , w wyborach do kasztelanii. Miałeś to usprawnić.
Grubas oblizał zaschnięte wargi. - Rada Starców musi mieć podkładki, nie mogą tak otwarcie walić w heja. Trzeba, przynajmniej z grubsza te głosy ogarnąć, wiesz? Mówił odchylając się maksymalnie w fotelu, jakby już sam oddech Kaszalota był zabójczy. - Wyjaśnię to tak - mówił coraz szybciej, bojąc się, że przewodniczący wpadnie mu w słowo . - Możemy przekręcać wynik z prędkością dwóch punktów na dobę. Ważna jest każda minuta, bo ona robi jakiś tam procentowy pipsik. Za pięć dwunasta może być różnica jeden procent, a pięć po dwunastej już 0,99. Jako bazę mamy głosy na Bredka, ale do niej musimy ustawić nie tylko ilość głosów niewa...
- Kurwa, Krówa, mnie techniczne aspekty tej pier-dojonej erekcji nie obchodzą. Te stare kulasy mają ogłosić jeszcze dziś wygraną Bredzisława. Daję ci czas do północy.
- Jutro wieczorem - westchnął cicho Krówa. Dziś - rzucił w jego stronę przez zaciśnięte zęby Kaszalot ucinając temat. Wszystkim obecnym w sali narad wydawało się jakby splunął jadem w kierunku grubasa.
- Jeśli to ma być jeszcze dziś - odpowiedział Krówa cicho - to, mam za mało czasu. Jestem w stanie na minutkę przed północą zrobić punkcik przewagi. Tyle, że dla Pytla - dodał jeszcze ciszej, tak żeby przewodniczący przypadkiem go nie usłyszał.
Kolejne sprawy - Kaszalot potoczył wokół lodowatym spojrzeniem. - Brzdączek ma zamknąć ryja i jak nie chce poprzeć Kretyna to lepiej niech nic nie gada . Powiedzcie mu, że jak nie przestanie chlapać na prawo i lewo to jego tatuś może się zdecydowanie gorzej poczuć. Mam już dosyć tej jego histerii - Kaszalot podniósł głos tak wysoko, że słowo "histerii" zabrzmiało jak pianie koguta. Natomiast jeśli chodzi o Pytla - Kaszalot zawiesił głos po wymówieniu tego imienia. A wymówił je z takim jadem, że Mamuśka machinalnie pojrzał na stół, czy egzotyczne owoce leżące na paterach nie zaczęły przypadkiem przegniwać. - Pytel ma być wypaćkany w gównie. W gównie a potem w smole i pierzu, żeby się lepiej zaimpregnował. A potem ma być wystawiony w klatce na rynku w blaszanej masce świni. Zrozumiałeś - przewodniczący obrócił się na pięcie i wystrzelił palcem w kierunku Mamuśki. Ten uśmiechnął się tylko. Albo miał bogatą wyobraźnię i tak podziałał na niego widok żelaznej maski, albo był pewien swojej siły, która tak naprawdę była siłą mend i innych gnid masowego przekazu .
- To oczywiste. Rozmawialiśmy już dziś o tym rano z CC.
- Z kim? - zmarszczył brwi Kaszalot.
- No z Cieniem Cienia, namiestnikiem.
- I...?
- Służby mają żółty alarm. W Mieście Mroku przesłuchują wszystkie stare i aktualne rozmowy Pytla, grzebią w archiwach do trzeciego pokolenia wstecz, i tak dalej.
- Ponoć przechwala się, że nie znajdziemy na niego żadnego haka?
Kaszalot udał tylko sceptycyzm, ale Mamuśka uśmiechnął się szeroko. - Jak to mówił Wyszyński ? Dajcie mi człowieka... i tak dalej. Nie martw się. Bajarze pracują już nad różnymi historiami, przygotowują relacje autentycznych świadków, rozsiewają plotki, stawiają kabałę i takie tam. Nie znam się do końca na budowaniu czarnego wizerunku, ale gwarantuję ci, że finał kampanii będzie nasz.
Czoło Kaszalota rozpogodziło się nieco - Pamiętaj Mamuśka. Dopóki piłka w grze, możesz liczyć na każdy rodzaj wsparcia, ale jak dasz dupy i Pytel zasiądzie na tronie , pamiętaj - sam jeden, i teraz już wyłącznie na swój własny koszt organizujesz katastrofę w przestworzach. Zrozumiałeś?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1535 odsłon
Komentarze
@Prorok
11 Maja, 2015 - 21:20
Dobre,super, tak trzymać
pozdrawiam 5+
Józefie,
11 Maja, 2015 - 21:24
:)
@Prorok
11 Maja, 2015 - 21:32
Pośmiałem się - ale nie trzeba być "prorokiem" by sądzić że to niemożliwe:-)))))
Józefie,
11 Maja, 2015 - 22:11
Do tego odcinka - fakt - nie trzeba być prorokiem .
Prorok
11 Maja, 2015 - 23:22
Planiści w działaniu.
Ale nie douczeni.
Powinni byli pobrać ze zbrojowni pancerne rękawice.
Aby drepczący Inwentarz nie skasował im paluchów...
Pozdrawiam z 5+
Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze