A znak będzie nam dany...

Obrazek użytkownika seaman
Kraj

Podobno nie ma przypadków, są tylko znaki, zatem niby wystarczy trafnie rozpoznać sygnały, które czy to świat, władza lub tym bardziej Opatrzność nam daje. Łatwo powiedzieć, ale właśnie w weekend postanowiłem spróbować lżejszego tematu. Pasjami lubię prorokować, a okazja jest ku temu, bo wszystkie media zajęły się szukaniem drugiego Donalda Tuska dla Platformy Obywatelskiej.

Stary doktor Szuman z "Lalki" Prusa powiedziałby pewnie, że moja skłonność do proroczych zachowań jest oznaką nadchodzącej starości, ale kto by się przejmował starością na początku XXI wieku? Zwłaszcza w Polsce, gdy stoimy w obliczu permanentnej reformy zdrowia i emerytur, o których premier zapewnił, że mają być jeszcze większe, mimo że będzie na nie jeszcze mniej pieniędzy. Czy w tej sytuacji człowiek wierzący może się kłopotać o swoją przyszłość, skoro dbają o nią takie „ptaki niebieskie”?

Na dodatek ja mam swój sposób na wczesne rozpoznanie kto będzie drugim Tuskiem, a ponieważ jestem zwierzęciem społecznym, to nie ukrywam mojego patentu. Żeby wyjaśnienie było skuteczne i proste zarazem, zacznę od pewnej analogii, która nie tylko wiele mówi o teraźniejszej praktyce władzy w naszym kraju, ale także daje pewne wskazówki, co może nas czekać w przyszłości. Ci, którzy pamiętają państwo Związek Sowiecki z jego rytuałami i obrzędami, nie zapomnieli zapewne, w jaki sposób odbywały się tam zmiany na stanowisku najważniejszego czarownika, czyli Sekretarza Generalnego KPZR.

Otóż w przypadku śmierci (lub wymiany, co rzadko, ale się zdarzało) delikwenta - obojętnie czy nagłej i niespodziewanej, czy spodziewanej i wręcz wytęsknionej – kolejny sekretarz był oczywiście już w tym momencie od dawna ustalony. Dodajmy: ustalony i znany wąskiemu gronu specjalistów, że tak to ujmę. Zwłoka w podaniu do publicznej wiadomości nazwiska upragnionego następcy była tylko rytualna, wynikała z konieczności zachowania pozorów wyborczej procedury. Zatem wąskie grono specjalistów markowało głęboką zadumę nad wyborem, ale był z tym pewien problem, bo w tym czasie naród spekulował w najlepsze i wymyślał najdziksze warianty personalne, nie wspominając już o zagranicznych mediach, które również prześcigały się w gorszących scenariuszach. Wiadomo zaś, że zgorszenie publiczne i różnica poglądów nigdy nie są dobre dla demokracji socjalistycznej.

Aby temu niebezpiecznemu bezhołowiu zapobiec, wymyślono prosty sposób sygnalizacji – wąskie grono specjalistów ogłaszało informację, kto będzie szefem komitetu zajmującego się pogrzebem. I to był niepisany zwyczaj, nieoficjalny sygnał, że ta osoba będzie kolejnym wielkim przywódcą. Dzikie spekulacje wygasały, frakcje kończyły krwawe podchody, pomniejsi działacze zapoznawali się na wyrywki z życiorysem następcy, przygotowywano portrety oraz laurki. Tu już jest koniec analogii i pozwolę sobie przejść do tak zwanej skrzeczącej rzeczywistości.

Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, że obecny szef Platformy Obywatelskiej, gdy tylko przeżywał duchowe rozterki albo szczególnie dotkliwie odczuwał niewdzięczność narodu, pielgrzymował do świątyni boga Antypisa, która mieści się na ulicy Czerskiej w Warszawie. Tak przynajmniej twierdzą wyznawcy. W przypadku Donalda Tuska te pielgrzymki trwały już od czasów, gdy wyprowadził swoich ludzi z domu niewoli, czyli z Unii Wolności. Kiedy zaś już zdobył władzę z Platformą, to w chwilach wielkich przełomów moralnych w swojej partii odnawiał śluby antypisowskie właśnie tam.

Tak było w przypadku afery hazardowej; podobnie po rezygnacji z ubiegania się o żyrandol, a także przed wyborami prezydenckimi, gdy jego arcyboleśnie prosty kandydat ośmieszał się z częstotliwością niebezpieczną dla powodzenia całej imprezy. Za każdym pobytem w świątyni Antypisa Donald Tusk składał wstrząsające świadectwo niegodziwości PiS ze szczególnym uwzględnieniem złowrogiej roli Jarosława Kaczyńskiego. Z reguły premier przedstawiał mrożące krew w żyłach wizje powrotu Jarosława Kaczyńskiego do władzy, to było jego obligatoryjne świadectwo. Natomiast kapłan Antypisa ze swojej strony dobrotliwie napominał go, żeby bardziej pilnował tych swoich misiaków, gdyż demokracja u nas nie jest tak zakorzeniona, jak w dawnym Związku Sowieckim. Nasz naród nie jest jeszcze gotowy, aby udźwignąć bez szemrania podwyższone standardy Platformy Obywatelskiej.

Między wierszami można było wyczytać, w jakich stanach – niskich, średnich lub wysokich – utrzymuje się pozycja premiera w relacjach ze sponsorem. Tym razem mamy do czynienia z tendencją dołującą i jest moim zdaniem kwestią najbliższego czasu, kiedy premier zapragnie odnowić śluby antypisowskie i uda się złożyć ofiarę w świątyni. Albo – i tu jest pies pogrzebany – być może hołdu nie będzie oddawał Tusk, lecz już ustalony następca! Bo przecież powiedzmy sobie szczerze: raport MAK to nie tylko fałsz – to również komenda HORYZONT! wydana pikującemu Tuskowi przez kagiebistę rządzącego Rosją. W ten sposób wypełniła się właśnie analogia do sowieckiej procedury zmiany na stanowisku naczelnego czarownika.

Tam następca organizował pogrzeb, u nas trzeba wypatrywać delikwenta, który otrzyma przywilej dania antypisowskiego świadectwa. Francuzi powiadają „cherchez la femme”, czyli szukajcie kobiety, gdy okoliczności sprawy są niejasne a motywy działania utajone. A ja wam powiadam, szukajcie znaku, a będzie nim spotkanie z kapłanem Antypisa. Kogo on wybierze za rozmówcę, ten będzie wybrańcem.

I w zasięgu władzy Antypisa nie będzie apelacji od tego wyboru. Ale my, naród, będziemy się chyba odwoływać...

Brak głosów

Komentarze

Blisko, coraz bliżej. „cherchez la femme” - strzał w dziesiątkę.

Pozdrawiam

jwp

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#127739

Hę? Czyżbyśmy czytali te same znaki:)
Pozdrawiam

seaman

Vote up!
0
Vote down!
0

seaman

#127741

Dobry artykuł. Wspaniali ludzie mają znaki, np. takie, że na stałe rządzenie Zło recepty nie ma.

Vote up!
0
Vote down!
0

m@riam

#127840

Na nasze szczęście takiej recepty nie ma!
Pozdrawiam

seaman

Vote up!
0
Vote down!
0

seaman

#128060