Na śmierć i życie

Obrazek użytkownika Jacek Mruk
Kraj
]]>https://www.magnapolonia.org/na-smierc-i-zycie/]]> Okrutne zabójstwo 10-letniej Kristiny w Mrowinach, a następnie aresztowanie w asyście telewizyjnych kamer podejrzanego o morderstwo, wywołało potężny rezonans. Eksponowanie w rządowej telewizji aresztowania podejrzanego, skuwania mu rąk i nóg kajdanami, a następnie wleczenie do radiowozu wzbudziło podejrzenia, że pan minister sprawiedliwości i generalny prokurator Zbigniew Ziobro postanowił wycisnąć z tej zbrodni cały sok na potrzeby kampanii wyborczej. Demonstrowanie takiej surowości w sytuacji, gdy policja zachowuje zadziwiającą bezradność wobec parad sodomitów, podczas których „obraza uczuć religijnych” jest głównym wątkiem demonstracji, przy jednoczesnych groźnych deklaracjach samego Naczelnika Państwa znowu skłania do podejrzeń, że zuchwalstwo i bezczelność sodomitów mają pracować na użytek sukcesu PiS, którym w tej sytuacji może się zaprezentować jako unus defensor religii i Kościoła w Polsce. W podobny sposów PiS postępuje w sprawie ustawy nr 447 JUST. Chętnie by oznajmił swoim wyznawcom, że jej „nie ma”, ale to byłoby mało wiarygodne, więc tylko składa buńczuczne deklaracje, że nie odda ani guzika, ale jednocześnie pan marszałek Kuchciński zdejmuje z porządku dziennego projekt ustawy „antyroszczeniowej”, zaś osobistości z obozu „dobrej zmiany” pryncypialnie chłoszczą każdego, kto próbuje ostrzec opinię publiczną przed prawdopodobnymi skutkami w postaci żydowskiej okupacji (occupatio po łacinie to po polsku – zawłaszczenie) Polski, nieubłaganym palcem wytykając im, że działają na rzecz Putina. Tak samo postępowała PZPR, która każdą krytykę pod swoim adresem przedstawiała, jako wykonywanie obstalunku zachodnioniemiecich rewizjonistów i odwetowców, z Czają i Hupką na czele, nie mówiąc już o imperialistach amerykańskich. Teraz na „odwetowców” nie można powiedzieć złego słowa, a „imperialiści” zostali Naszym Najważniejszym Sojusznikiem, ale schemat propagandowej retoryki pozostał taki sam, jak za pierwszej komuny. „Czym skorupka za młodu nasiąknie…” Więc z jednej strony pan minister Ziobro, ale z drugiej sok próbuje wyciskać osadzony na operetkowej posadzie „rzecznika praw obywatelskich” pan Adam Bodnar który w imieniu „wszystkich obywateli” ujął się za podejrzanym, że został potraktowany brutalnie. Zmusiło to rzecznika Komendy Głownej Policji do oświadczenia, że wszysto odbyło się w jak najlepszym porządku, zgodnie z ustawą o zastosowaniu przymusu bezposredniego. Nie obyło się – jak to u nas – bez niezamierzonego efektu komicznego, bo pan rzecznik Ciarka dał do zrozumienia, że ta surowość wynikała również z obawy, że podejrzany rzuci się na policjantów, których było tam chyba kilkunastu. Ale skoro Grzegorz Braun został uznany za winnego poturbowania bodajże pięciu policjantów, to wszystko jest możliwe. Złosliwi powiadają, że wystapienie pana Bodnara nie było tak do końca bezinteresowne, bo podobno jego syn jest też podejrzany o dokonanie kilku rozbojów z użyciem noża. Ładny interes! Niezależnie od tego sprawa tego morderstwa odświeżyła dyskusję na temat przywrócenia kary śmierci. Na razie są to rozważania czysto teoretyczne, bo dopóki Polska jest w Unii Europejskiej, to o zadnym przywróceniu kary śmierci nie może być mowy, jako że – wbrew temu co słowiczymi dźwiękami w głosie opowiadał mój faworyt, JE abp Józef Życiński – że w kwestiach światopoglądowych Unia nie będzie się do państw członkowskich wtrącała – nie tylko się „wtrąca”, ale i narzuca regulacje prawne, bombardując państwa członkowskie dyrektywami Komisji Europejskiej w ilości co najmniej jednej dziennie. Tak się zlożyło, że postulat przywrócenia kary śmierci ogłosiła Konfederacja, jako jedną z kilku „tez” przedwyborczych. Przed laty napisałem projekt takiej ustaswy, więc jest gotowiec do wykorzystania – chociaż od tamtej pory sytuacja się zmieniła, bo kara śmierci została przez papieża Franciszka uznana za sprzeczną z religią katolicką. Ciekawe, że przez ostatnie 2 tysiące lat sprzeczna nie była i dopiero teraz papież Franciszek spenetrował prawdę. Skoro jednak przez dwa tysiąclecia Kościół trwał w sprośnych błędach Niebu obrzydłych, to skąd możemy mieć pewność, że i teraz w nich nie tkwi? Ale trudno – o słusznych sprawach trzeba rozmawiać niezależnie od tego, co kto z możnych tego świata na ten temat uważa. Jeśli zatem chodzi o karę śmierci, to jeden z jej przeciwników zwrócił mi uwagę, jak ja, konserwatywny liberał, mogę popierać wyposażenie urzędnika państwowego w aż tak szeroką kompetencję. Rzeczywiście coś jest na rzeczy, więc nie rezygnując z przywrócenia kary śmierci za morderstwa z winy umyślnej w zamiarze bezpośrednim, popierałbym zmianę kodeksu karnego w ten sposób, by art. 148 w takich sytuacjach przewidywał wyłącznie karę śmierci. Taie zagrożenie jest w prawodawstwie Singapuru, co prawda za posiadanie, czy handel narkotykami, ale zgodnie z wnioskowaniem a minori ad maius (komu nie wolno mniej, temu tym bardziej nie wolno i więcej), kara śmierci za morderstwo „z premedytacją” byłaby jeszcze bardziej uzasadniona, niż za posiadanie narkotyków. Gdyby obowiazywało u nas takie właśnie prawo, to w tej sytuacji popełnienie morderstwa stałoby się tożsame z próbą samobójczą, tyle, ze bardzo skomplikowaną, przewidującą udział w niej osób trzecich. W tej sytuacji zadaniem sędziego byłoby tylko drobiazgowe ustalenie stanu faktycznego, a gdyby w następstwie tego badania okazało się, że zachodzi przypadek „morderstwa z premedytacją”, to reszta byłaby efektem działania samego prawa, bez konieczności podejmowania decyzji przez urzędnika państwowego. Przy okazji chciałbym wyjaśnić sprawę mego projektu ustawy antyaborcyjnej, który składa się z jednego zdania w postaci dodatkowego paragrafu do art. 148. Brzmiałby on następująco: W razie zabójstwa dziecka jeszcze nie urodzonego sąd może podżegacza uwolnić od kary. Jeden z Czytelników, a właściwie – widzów nagrania na youtube zwrócił uwagę, że taka redakcja przepisu nie uwzględnia aborcji w sytuacji zagrożenia życia matki, czy też tzw. aborcji genetycznej (wada rozwojowa). To niezupełnie prawda, bo kodes karny zawiera przepisy części ogólnej, między innymi o stanie wyższej konieczności, który polega na poświeceniu jakiegoś dobra prawem chronionego w celu uratowania innego dobra prawem chronionego, o ile między nimi nie występuje rażąca dysproporcja. Nie ma zatem powodu, by powtarzać przepisy, które w kodeksie karnym już są, tyle – że w innym miejscu. Co do aborcji „genetycznej”, to jestem zdecydowanie przeciw – bo to właśnie wyposażyłoby urzeędników państwowych w prawo decydowania, kto z ludzi niewinnych zasługuje na życie, a kto nie. Takie uprawnienie byłoby zdecydowanie zbyt daleko idące, na co wskazuje przypadek 11-miesięcznego Szymona, który zmarł po odłaczeniu go od aparatury podtrzymujacej życie i to w zastanawiającym pospiechu, ponieważ komisja podjęła decyzję na godzinę przed umówionym spotkaniem z rodzicami chłopca. Ponieważ przedstawiciele ruchu „antyszczepionkowego wysuwają podejrzenia, że nieodwracalne uszkodzenie centralnego układu nerwowego nastapiło po podaniu chłopcu szczepionki przeciw pneumokokom, sytuacja nabiera dodatkowego dramatyzmu. Stanisław Michalkiewicz
Twoja ocena: Brak Średnia: 2.3 (5 głosów)