Gazeta Gdańska - 2 kwietnia 1908 r. - 40

Obrazek użytkownika Gazeta Gdańska
Historia

Przeskakujemy 6 numerów do 2-go kwietnia 1908 r. W tym wydaniu głównym tematem jest podpisanie przez Wilhelma II Hohenzollerna prawa wywłaszczeniowego. W ramach nowych przepisów rząd mógł nabyć 70 tysięcy hektarów polskiej ziemi.

W skrócie, między innemi:

  1. Wiec "Straży" - zapowiedź kolejnego wiecu, tem razem w Góralach.
  2. Wywłaszczenie stało się prawomocnem.
    Król Pruski zatwierdził takowe z tym podpisem w dniu 20 marca, i z tą chwilą prawo o wywłaszczeniu gruntów polskich uzyskało swą moc.  W ciągu dwóch następnych tygodni wolno komisyi kolonizacyjnej swą działalność, wolno i rozpocząć z wywłaszczeniem majątków.  Z tej okazyi warto się zastanowić, co nam w tak ważnej chwili czynić wypada, głównem pytaniem każdego jest niezawodnie: kogo będą wywłaszczali?  Nikt tego nie wie. Kolonizacya w karty zaglądać sobie nie pozwoli, bo gdyby każdy wiedział kogo wywłaszczą za wyznaczone na ten cel miliony, natenczas nastąpiłoby w społeczeństwie uspokojenie. Ci, których by wywłaszczono, pogodziliby się z losem, a reszta, wiedząc, że jej nic nie grozi, siedziała by spokojnie na swym zagonie, i uprawiała ziemię.  Gazety niemieckie, blizko rządu stojące powiadają coprawda, że wywłaszczać będą tylko wielkich posiedzicieli, że więc gospodarzom dadzą spokój.  Ale co gazety piszą, w to wierzyć nie można. Być może, że mają słuszność, ale tego kolonizacya ani rząd nie powiedzą. A nie powiedzą dla tego, bo wówczas każdy rólnik, nie mający podlegać wywłaszczeniu, nabrałby pewności siebie, i nic nie robiłby sobie z rozmaitych gróźb, pochodzących od kolonizatorów, a grożących wywłaszczeniem. Widzimy więc, że niewiadomość, kogo wywłaszczyć będą, jest dla władz pruskich najważniejszą kozerą, którą ma przeciw nam w ręku. I tę właśnie kozerę będą rząd pruski i kolonizacya wygrywali przeciwko nam na każdym kroku.  Będą więc chodzili od domu do domu  — jak już chodzą — agenci i rozmaici ludzie z pod ciemnej gwiazdy. Będą namawiali do sprzedaży gruntów po dobroci, będą obiecywali stosunkowo dobrą zapłatę za grunta, a gdy wszystko nie pomoże, będą grozili wywłaszczeniem, jak niem już grozą. Nie w samem wywłaszczeniu, ale w tem postępowaniu władz i komisyi kolonizacyjnej leży największe dla naszej ziemi niebezpieczeństwo. Ci agenci, którzy będą naturalnie mieli języki rozmaitemi instrukcyami dobrze wysmarowane,  poruszał niebo i ziemię, ażeby szerzyć wśród obywatelstwa popłoch i gnębić ducha, i tem samem robić z niego materyał na sprzedawczyków.

    Bracia! Zaklinamy Was na prochy dziadów i ojców Waszych, zaklinamy Was w imię wiary naszej świętej, zaklinamy Was na pamięć potomstwa Waszego i całego naszego polskiego społeczeństwa, wzywajcie wobec tych judaszów Boga na pomoc, ażeby Wam w takiej chwili udzielił Swej mocy, i wyrzucajcie tych ludzi ludzi z progów zagród Waszych ze słowami: "Pójdź precz szatanie."

    Czy albowiem wiecie Bracia mili, o co rządowi i kolonizacyi chodzi pod płaszczem wywłaszczenia? O powolne skupienie całej ziemi polskiej.  Powiecie może: To być nie może, bo przecież rząd ma być może jeno 70  tysięcy hektarów. Gorzko się myli, ktoby tak jeszcze sądził.  Rząd może nabyć drogą wywłaszczenia tylko 70 tysięcy hektarów, ale po za rzeczywistem  wywłaszczeniem może skupić choćby całe polskie ziemie pod Prusem, a gdy mu na to gotówki zabraknie, to mu ją sejm pruski udzieli. A choćby i ostatnią koszulę mieli zedrzeć z biedniejszego obywatela na podatki, to ją zedrą, byle były pieniądze na skupowanie polskiej ziemi.  A więc widzicie rodacy kochani, że nie wywłaszczeniu jako takiem spoczywa główne niebezpieczeństwo, jeno w dobrowolnej sprzedaży gruntów. Rząd wiedział, co robi. Powiedział on sobie tak: " Polacy dobrowolnie gruntów już sprzedawać nie chcą. Nie ma więc innej rady, jak stworzyć prawo o wywłaszczeniu.  Czy to prawo zaś będzie obejmowało 10 tysięcy, czy 70 tysięcy hektarów, to rzecz podrzędna.  Rząd i kolonizacya chcą mieć jeno straszka, ażeby polaków zmuszać do sprzedaży ziemi, bo co dobrowolnie nie chcieli sprzedać, to sprzedadzą pod grozą wywłaszczenia." Widzicie, kochani, taka jest kalkulacya rządu. I niech Pan Bóg broni, gdyby ten rząd miał w swej kalkulacyi i zatrzymać słuszność.

    Z tego, cośmy powyżej napisali, wie teraz każdy, jak się rzeczy mają. Rólnicy kochani! Położenie wasze jest rzeczywiście opłakane. Ale weźcie teraz Boga na pomoc, i trzymajcie się tej Waszej ziemi karmicielki rękami i nogami. Gdy kogo wywłaszczą, no trudno, trzeba się wówczas z losem pogodzić i powiedzieć sobie:  taka to już była wola Boża. Ale zaklinamy Was, ażebyście się wzajemnie pilnowali, i gruntu swego dobrowolnie, nawet pod grozą wywłaszczenia nie pozbywali się. Niech krewny pilnuje krewnego, znajomy znajomego, sąsiad sąsiada. Niech jeden drugiemu perswaduje, że przez dobrowolną sprzedaż sobie nie pomoże, a hańbą okryje całe spółeczeństwo, bo szmat ziemi, dobrowolnie, czy pod grozą wywłaszczenia sprzedany, na rachunek wywłaszczenia nie pójdzie. Bracia! Wilki w owczem odzieniu będą wam może niejednemu złote góry obiecywali, ażebyście pozbyli się ojcowizny Waszej. Nie pozwólcie się skusić, bo to każdemu z was zapowiadamy:  Przekleństwo pójdzie Waszemi śladami, przekleństwo Kościoła św. i spółeczeństwa. Gdzie bowiem rodak przez sprzedaż kawałka ziemi  wyłom zrobi, tam przyjdzie obcoplemieniec, tam kolonizacya zabierze się w krótkim czasie do drugich gospodarzy "w interesie ratowania niemczyzny,"  w interesie ratowania obcoplemieńca od spolszczenia się"  i gotowa zaraz  wywłaszczać  lub gnębić ludzi postrachem wywłaszczenia. I jeden rodak takim postępkiem sprawić gotów, że świątynie nasze opustoszeją, a zbory luterskie strzelistemi swemi wieżycami świadczyć będą, że tam niemczyzna i luterstwo objęły panowanie.

    Czcigodnych duszpasterzy naszych prosimy, ażeby w interesie wiary katolickiej pokrzepiali swych parafian i powstrzymywali ich od sprzedawczykowstwa.

    Inteligencyę naszą wzywamy,  ażeby i ona zajęła się losem rólników, i służyła radą i pociechą tam, gdzie jednego i drugiego będzie potrzeba. Niech ci niewarzeni i niepieczeni panowie inteligenci, którzy dla pracy dla spółeczeństwa mają wtedy jedynie czas, gdy na tej pracy można coś zarobić, lub urząd zyskać, a  którzy z drópiej strony zastawiają się bojkotem ze strony niemców, gdyby do czegokolwiek rękę przyłożyli, pozwolą sobie powiedzieć, że są chwile, gdzie trzeba pokazać, czem kto jest, bo gdy tę chwilę się przeoczy, traci się szacunek u swoich i obcych. Tak chwila teraz nadeszła. Kto wśród naszej inteligencyi ma krewnego, znajomego, sąsiada rolnikiem, niech poruszy wszystkie sprężyny, niech odłoży na bok wszelkie względy osobiste, i niech stara się o to, ażeby ten rolnik siebie, jego i spółeczeństwa nie splamił na honorze katolickimi polskim.

    A teraz nakoniec wzywamy Was Bracia kochani, donoście nam o wszelkich sprzedażach gruntów w ręce nieswoje.  Nazwisko każdego, który bez potrzeby grunt swój zaprzepaścił w ręce nieswoje, zostanie uwiecznione w gazecie dla przestrogi poprawy drugich, a na pożytek całego społeczeństwa polskiego.

     
  3. Czy ceny ziemi wskutek wywłaszczenia obniżą się?

    Niejeden rólnik troska się o swój grunt w mniemaniu, że wskutek prawa wywłaszczenia nastąpi zniżka cen ziemi. Takie obawy są płonne.

    Ceny ziemi nie tylko nie będą spadać, ale przeciwnie z każdym rokiem będą szły więcej w górę, tak że każdy co ziemię jak najdłużej będzie trzymał rękami i nogami, nawet pod względem materyalnym jaki najlepiej na tem wyjdzie.

    Zważyć bowiem wypada, że obszary ziemi uprawnej albo wcale nie, albo też bardzo mało się powiększają, za to popyt na nią jest coraz większy, boć ludności z roku na rok przybywa, a obok tego zyski z ziemi wskutek coraz to lepszej uprawy zwiększają się. Jest jeszcze dalszy powód, który przyczynia się do podnoszenia się cen. Oto wskutek skupna ziemi przez kolonizacyę pewna część takowej zostaje unieruchomioną, to znaczy, że tej ziemi już nikt ani sprzedać, ani kupić nie może. A więc dla tych, co chcieliby ziemię nabyć, co rok znaczny obszar ziemi ubywa.

    W jednym tylko wypadku mogłyby ceny ziemi znacznie spaść, a mianowicie wtenczas, gdyby polacy zaczęli dobrowolnie komisyi kolonizacyjnej sprzedawać  swe majątki i gospodarstwa. I im więcej się polaków do komisyi kolonizacyjnej zgłosi i zaofiaruję jej na sprzeda  swą ziemię, tem niższe muszą być ceny tejże. Toć to Wam musi powiedzieć prosty rozum, Kochani Bracia.  Przecież wiecie dobrze, że gdy zboża lub kartofle się bardzo obrodziły, to i zboże i kartofle są tanie, a im mniej się obrodziło tem wyższe są ceny. Im większa więc podaż, tem niższe ceny — im mniejsza podaż, tem wyższe ceny.

    Tak samo jest i z ziemią! Im więcej się więc Polaków będzie dobrowolnie zgłaszało do komisyi kolonizacyjnej, tem niższe ona będzie płaciła ceny — a im mniej się zgłosi polaków dobrowolnie, tem wyższe będą ceny. Im dłużej więc ktoś zatrzyma swoje gospodarstwo lub majątek w ręku, te wyższą kiedyś musi dostać cenę, gdy go wywłaszczą.

    Grunt więc w tem, żeby komisya kolonizacyjna ani kawałka ziemi nie dostała dobrowolnie z rąk polskich.

    Samego więc siebie i drugich okrada i uboży ten, kto dobrowolnie i bez potrzeby pozbywa się ojcowizny. Niechaj więc nikt nie zważa na podszepty agentów, kuszący go złotem i niepokojący go nizką ceną, jaką otrzyma za swój grunt. Im więcej będzie bowiem dobrowolnych sprzedawczyków, tem tańsza będzie ziemia.

    A więc Bracia, powtarzamy, ten swoją kieszeń okrada, kto dobrowolnie grunt swój obcemu sprzedaje.

     
  4. Przegląd polityczny
    — Niemcy.   Gazetom niemieckim nie podoba się wcale, że cesarz niemiecki pojechał do Włoch, ażeby się tam widzieć z królem włoskim. Ich zdaniem powinien był król włoski do Berlina przyjechać, ażeby udowodnić, że ma życzliwość dla cesarza i dla trójprzymierza. Dotąd odwiedził bowiem cesarz niemiecki już może ze sześć razy króla włoskiego w jego własnem państwie, gdy ten tymczasem pokazał się w Berlinie zaledwie raz jeden, i kto wie, czy by i to był uczynił, gdyby tego grzeczność nie była wymagała. Tak  biadają gazety niemieckie i wysnuwają z tego wniosek, że włosi byliby dla państwa niemieckiego mniej hardymi, gdyby cesarz niemiecki okazywał im mniej uległości. Włochów należałoby nauczyć rozumu i udowodnić im, że Niemcy się bez nich mogą obejść. Wówczas niezawodnie spokornieliby, i nie w dawaliby się zbyt wielką przyjaźni z Anglią i Francyą, która jeno ubliża Niemcom i trój przymierzu.

    Tak rezonują gazety niemieckie.

     
  5. Nowiny z naszych dalszych stron

    — Na wielkiej sali strzelnicy odbył się zeszłej niedzieli wiec centrowców. Wielka sala była po brzegi zapełniona. Przemawiał o trzech centrowych posłów, Sittart, Pütz i Nacken, którzy na ten wiec umyślnie zjechali. Partya centrowa rozwija obecnie w Prusach Zachodnich gorliwą działalność. Należy to z jednej strony pochwalić. Dla życia polskiego naokoło Gdańska ruch ten nie jest jednakowoż pomyślnym, bo centrowcom zależy również bardzo wiele na łowieniu dusz polskich. Ułatwiają zaś tę pracę przedewszystkiem rozmaici kapłani niemieccy, sprzyjający niemczyźnie.(...)

    — z Prus Zachodnich. Światło północy, które się pojawiło w zeszłym tygodniu we Wejherowie, o którem donosiliśmy, było można także podziwiać w Rastemborku, we Frydlądzie, w Ujściu we Wielkiem Księztwie Poznańkiem, i w rozmaitych innych miejscowościach. W Rastemborku wystrzelił nagle ku niebiosom łuk, pełen jasności, z którego wyłoniły się na wszystkie strony słupy ogniste. Wszystko to buchało jasnym płomieniem, ale jak szybko zabłysło, tak szybko też spłynęło. Światło to miało wygląd świetlanych obłoków.(...)

    — Donosiliśmy swego czasu, że 14-letni  Paweł Karkut siedział pół roku we więzieniu za to, że nie chciał zdradzić, kto mu pomógł do przyjęcia wiary katolickiej. Teraz wytoczono mu nowy proces. Oto w czasie więziennym nie puszczano go ani razu na nabożeństwo. Na zażalenie, wniesione przez ks. prob. Okoniewskiego do ministra, odpowiedział tenże, że Karkut nie zgłosił się ani razu na nabożeństwo, więc go też na nie niepuszczono. Karkut po wyjściu z więzienia zeznał przed ks. proboszczem, że prosił o to, ażeby mu pozwolono brać udział w nabożeństwie więziennem. Urzędnik więzienny przeczy jednak temu. Jeżeli więc sąd uwierzy urzędnikowi, a nie Karkutowi, wtedy Karkuta prawdopodobnie znowu ukażą. Stawał już przed sędzią śledczym.

---

Zachęcam do lektury całości:

  

Brak głosów