Polski sektor górniczy w kryzysie. Górnicy wyjdą na ulice?
Czasy ostateczne zbliżają się dla polskiego górnictwa. Spadające ceny węgla przyprą do muru nowy rząd i spowodują wprowadzenie niepopularnych reform. Zamknięcie kilku kopalń może okazać się jedynym wyjściem. Rząd Platformy Obywatelskiej uciekł przed tym ostatecznym rozwiązaniem. PiS natomiast będzie zmuszony stawić czoła niezadowolonym górnikom, którzy ruszą na sejm.
Nierentowne Górnictwo
Polskie kopalnie są zacofane technologicznie i organizacyjnie. Wśród kierownictwa panuje tzw. układ, który tylko pogłębia zapaść przemysłu górniczego i jego nieefektywność. Bardzo trudno będzie znaleźć inwestora, który chciałby dotować te pełne patologii biznesy. Banki-wierzyciele lub zagraniczni inwestorzy nie dadzą się nabrać na żadne programy naprawcze branży nowego rządu. Sytuację pogarsza uznanie węgla na świecie za jednego z głównych trucicieli środowiska. Wzmacnia to niechęć zachodniego kapitału do inwestycji w ten surowiec, który zajmie marginalną pozycję w nadchodzącej rewolucji odnawialnych źródeł energii. Bankierzy po prostu nie wierzą w zyski z węgla w przyszłości.
Globalna Deflacja Surowcowa Szaleje
Pierwsze dwa miesiące 2016 roku spowodowały dalsze spadki cen węgla we wszystkich międzynarodowych terminalach węglowych. Światowy rynek tego surowca ciągle jest w stanie głębokiej recesji. Jakiś czas temu Kompania Węglowa podała, że średni koszt produkcji tony węgla w jej kopalniach w ubiegłym roku wyniósł 264 zł, czyli ponad 65 USD. Tymczasem cena na rynku oscyluje wokół 50 USD i jeszcze nie znalazła swojego dna. Jedną z przyczyn spadków światowych cen jest niemal 30-procentowy spadek importu węgla przez głównego konsumenta – Chiny. Globalna deflacja surowcowa atakuje. Wielu eksporterów surowców odczuwa jej destrukcyjne skutki. Główni światowi eksperci są zgodni, że do roku 2017, a prawdopodobnie także 2018, nie ma mowy o wzroście cen węgla kamiennego na rynkach. Naprawdę trudno jest uwierzyć, że polskiemu górnictwu uda się przetrwać bez żadnych turbulencji te deflacyjne tsunami.
Fala Protestów
Cięcia zatrudnienia, płac i przywilejów mogą okazać się nieuniknione. Górnicy być może będą musieli liczyć się z obniżeniem miesięcznego wynagrodzenia o ponad 1,1 tys. zł i zwolnieniem 12 proc. załogi. Trudno jednak sądzić, że się na to zgodzą i poddadzą się bez walki, ponieważ już wiele razy udowodnili, że potrafią walczyć o swoje. Co prawda liczba pracowników kopalń na przestrzeni lat obniżyła się znacząco, jednak ryzyko chaotycznych zamieszek w Warszawie na Wiejskiej wcale nie zmalało. Wszystko to wygląda jak „brudna bomba” z opóźnionym zapłonem podłożona przez poprzedni rząd PO.
Cały felieton jest dostępny pod linkiem:
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 913 odsłon