Schetyna Jest Najważniejsza
Platforma miała coś zmienić, nie zrobiła nic – smętnie konstatuje nasza kieszonkowa Oriana Fallaci. Gdzie są te wartości, gdzie jest ten premier, co rozżarzonym żelazem obiecywał walczyć z korupcją - pyta retorycznie, aczkolwiek z nieukrywaną goryczą. Po co chce rządzić Donald Tusk? - głowi się inny czerski publicysta. I oboje zgodnie dochodzą do horrendalnego wniosku, że dla premiera polskiego rządu ważniejsze jest zniszczenie i upokorzenie partyjnego rywala niż dobro państwa.
I to jest konkluzja słuszna, w tym miejscu należy przyklasnąć czerskim - do tego doszliśmy, że państwem rządzi człowiek z jakimś psychopatycznym feblikiem na tle swojego partyjnego rywala. Ale on rządzi tylko dlatego, że ten sam establishment III RP, który teraz dopiero oczy przeciera, na tego człowieka postawił. A postawił dlatego, że ów delikwent obiecał popierającym go elitom biznesowo-medialnym dożywotni patent na autorytet moralny; na jedynie słuszne poglądy i metody, a co za tym idzie, także na dożywotnią bezkarność.
Przecież od początku pierwszej kadencji premiera w 2007 roku mamy do czynienia z tym samym Donaldem Tuskiem, który w 2005 roku obiecał, że „kiedy Platforma obejmie władzę, to będzie podatek liniowy, czy to się komuś podoba, czy nie”. To tylko taki obrazowy przykład, żeby jakoś zacząć. A potem złożył jeszcze obietnic bez liku; przyrzeczeń bez pokrycia i deklaracji tyle bezczelnych, co bez dalszego ciągu. A wy czerscy dzisiaj żałośnie jęczycie, gdzie jest ten premier?!
Przecież był czas przywyknąć. Wypalanie korupcji gorącym żelazem, podjęcie rzeczywistej walki z korupcją, tarcza antykorupcyjna – to tylko trzy kompletnie puste hasła na ten temat, który dzisiaj tak boli czerskich. Można ciągnąć w nieskończoność wyliczanie kretyńskich grepsów Tuska, które to kretyństwo wy czerscy traktowaliście z całą powagą i bez zmrużenia oka, dopóki nie przelała się czara goryczy w ludziach i wasz faworyt poleciał w dół. Proszę bardzo – jesienna ofensywa legislacyjna, polityka miłości, nie róbmy polityki, zielona wyspa, trzecia fala nowoczesności, cztery płaszczyzny inteligentnego rozwoju, siedem dźwigni wzrostu, ciepła woda w kranie, małe kroki w reformach... I mógłbym tak długo.
Przecież Donald Tusk jest Donaldem Tuskiem od samego początku po dziś dzień. To jest ten sam krętacz, którego obietnice przekuwaliście na waszych łamach w głosy wyborcze. Ten sam facet, o którym powiedzieć, że szybciej mówi niż myśli, to nic nie powiedzieć. Ten sam, który w roku 2008 obiecał wam wejście do strefy euro w roku 2011. To jest ten Tusk, który mafijne poczynania prominentów swojej partii i rządu nazwał „nieudolną asertywnością”. Gdzie wy byliście czerscy, gdy premier skwitował skandaliczną bezczynność instytucji państwa wobec poczynań złodzieja, że jego urzędnikom „zabrakło refleksu i determinacji”? Gdzie wy byliście czerscy, gdy wasz faworyt ogłaszał, mając na myśli aferą Amber Gold, że „nie każde oszustwo jest przestępstwem”, bo to było „oszustwo legalne”?
To dopiero teraz się dowiedzieliście, że macie do czynienia z mistrzem pustego bon motu? Ze szlifierzem gładkich fraz dla zmylenia elektoratu, politycznym fircykiem, jakby żywcem wyjętym z ilustracji do dickensowskich powieści? Oj, to wy czerscy naiwni jesteście niczym pierwsi komuniści, którzy uwierzyli Marksowi. I byłbym może nawet w tę naiwność uwierzył, gdyby nie fakt, że na taką dziecięcą chorobę lewicowości nie pozwalają wam korzenie. W końcu nic tak nie uczy jak złe doświadczenie.
Dzisiaj wydziwiacie i nie posiadacie się ze zdumienia, że Tusk jest bardziej zainteresowany rozprawą ze Schetyną niż państwem. A kiedy był zainteresowany państwem? Gdy na samym początku plótł bzdury o polityce miłości? Albo gdy zatrudniał Michała Boni do pisania elaboratów na temat, jaka Polska będzie za kilkadziesiąt lat? A może gdy robił panią Muchę ministrem sportu, a kumpla politologa, który przedtem kierował wyłącznie swoim gabinetem, ministrem infrastruktury?
A może według was czerscy, Tusk wykazał państwowotwórczy instynkt, gdy wspólnie z rosyjskim premierem usiłował zmarginalizować polskiego prezydenta, czy jak oddawał śledztwo Rosji bez najmniejszej próby negocjacji? Teraz, po 6 latach symulowania reform chcecie, żeby pokazał wam „projekt dla Polski”? A skąd on ma wytrzasnąć jakiś projekt dla Polski, skoro on przez całe polityczne życie miał tylko projekt dla siebie?
Teraz dopiero, po 6 latach fatalnych doświadczeń, pytacie się go, w jakim celu on rządzi?! Przecież, nie wypominając, każdy głupi wiedział już po roku, że on rządzi dla siebie, bo ma taki feblik. A czy jeszcze dla kogoś? To już wy czerscy, wiecie najlepiej, kto na tym jego rządzeniu mógł skorzystać. Na pewno nie Polska, skoro jak sami twierdzicie, dla polskiego premiera najważniejszym przesłaniem jest Grzegorz Schetyna...
Gdzie jest ten premier...
Co nam pokazała awantura w Platformie. O Polskę chodzi, nie o Schetynę
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 510 odsłon