Paweł Jasienica u mjr. "Łupaszki" - część 2/2

Obrazek użytkownika Żołnierze Wyklęci
Blog

Akcja i pomniki w Narewce

Już w trzy dni po opisanych wydarzeniach w Witowie, 17 kwietnia 1945 r., oddział "Łupaszki" wykonał akcję na miejscowość Narewka. Jej celem była likwidacja kolejnych osób skazanych na karę śmierci przez WSS Obwodu AKO Bielsk Podlaski oraz rozbrojenie miejscowego posterunku MO. Jednym z głównych wykonawców tej akcji, na etapie rozbrojenia posterunku MO, był  "Nowina". Oddział partyzancki został podzielony na dwie części. Pierwsza wkroczyła do miasteczka jako grupa żołnierzy LWP dowodzonych przez sowieckiego kapitana, konwojująca  rzekomo zatrzymanych partyzantów, czyli  "reakcyjnych bandytów". Rolę sowieckiego oficera odegrał ubrany w stosowny mundur, świetnie władający rosyjskim, o czym była już mowa, "Nowina". "Konwój" przeszedł główną ulicą Narewki pod posterunek MO, którego obsada, widząc eskortowanych "więźniów" i na czele eskorty sowieckiego oficera, otworzyła drzwi aresztu dla zatrzymanych i wpuściła partyzantów na posterunek. Chwilę potem milicjanci zostali przez partyzantów rozbrojeni. Posterunek zdobyto bez jednego wystrzału. Wtedy do Narewki weszła pozostała część oddziału "Łupaszki". Milicjantów puszczono wolno, rozstrzelano natomiast cztery osoby, między innymi miejscowego wójta, z listy skazanych na śmierć decyzją sądu podziemnego. Wyroki wykonała wydzielona z 4 szwadronu (wtedy już pod dowództwem por. Mariana Plucińskiego "Mścisława") grupa egzekucyjna dowodzona przez Zdzisława Badochę "Żelaznego".

Plut./ppor. Zdzisław Badocha "Żelazny".

Gdy w 2006 r. przyjechałem do Narewki na uroczystość odsłonięcia wzniesionego siłami Fundacji "Pamiętamy" pomnika upamiętniającego pochodzącą z tej miejscowości Danutę Siedzikównę "Inkę", sanitariuszkę oddziału "Łupaszki", rozstrzelaną przez komunistów w  wieku niespełna 18 lat (pomnik stanął na terenie przykościelnym), ze smutkiem odnotowałem, że patronem bodaj głównej ulicy Narewki nadal jest jedna z osób zlikwidowanych 17 kwietnia 1945 r. przez partyzantów "Łupaszki", a wszystkie osoby zastrzelone wtedy przez "łupaszkowców" upamiętnia pomnik stojący przy głównym skrzyżowaniu w Narewce. Stan ten do dziś nie uległ zmianie. Dodam tylko, że podczas akcji  5 Brygady Wileńskiej AK w Narewce jedną z osób, określoną w materiałach WSS Obwodu AKO Bielsk Podlaski jako denuncjatorka, ukarano chłostą. Stopień winy skazanych na śmierć  musiał być zatem jeszcze bardziej ciężki. Ale swój pomnik w Narewce mają.

8 sierpnia 1945 r. Walka pod wsią Paczuski.

Działalność "Nowiny" w szeregach 5 Brygady Wileńskiej AK zakończyła się 8/9 sierpnia 1945 r. Wcześniej, podczas odbytej w Czajach–Wólce (wieś na skraju lasu rudzkiego) 1 sierpnia 1945 r. koncentracji liczącego wówczas blisko 300 partyzantów oddziału, podjęto decyzję o wysłaniu na lewy brzeg Bugu 1 szwadronu 5 Brygady wzmocnionego oddziałem "Młota" - w sumie ok. 100 partyzantów. "Nowina" zdecydował, że do nich dołączy. Przed południem 8 sierpnia 1945 r. we wsi Węże (ok. 17 km na południowy zachód od Sokołowa Podlaskiego) partyzanci rozbroili 8 sowieckich żołnierzy pędzących na wschód stado krów (rogacizna została zarekwirowana, sowietów puszczono wolno).

Wiadomość o pobycie partyzantów w Wężach dotarła dość szybko do garnizonu 1 Dywizji Piechoty LWP w Siedlcach. W sztabie dywizji podjęto błyskawiczną decyzję o zorganizowaniu ekspedycji przeciwpartyzanckiej, złożonej z pododdziałów 2 pułku praskiego. Przeciwko stojącym we wsi Węże "łupaszkowcom" wyruszyło 230 żołnierzy na dziewięciu samochodach ciężarowych z zamontowanymi na dachach ciężkimi karabinami maszynowymi. Jeden z pojazdów ciągnął za sobą działko kaliber 45 mm. Jednocześnie uruchomiono rozpoznanie lotnicze: ok. godziny 15.00 nad Wężami pojawił się samolot rozpoznawczy typu Polikarpow PO-2 (tzw. "kukuruźnik"). Został on "powitany" przez partyzantów zmasowanym ogniem z broni maszynowej. Po krótkim rekonesansie zwiadowczym nad wsią, odleciał w stronę Siedlec. Miejsce pobytu partyzantów zostało zlokalizowane przez przeciwnika. Oczywiście pojawienie się samolotu rozpoznawczego nad wsią było dla partyzantów sygnałem alarmowym. Oddziały "Zygmunta" i "Młota", a w ich składzie  "Nowina", natychmiast rozpoczęły odwrót z Węży, nie miały jednak szans ujścia przed zbliżającą się od strony Siedlec obławą. Do starcia doszło nieopodal, w położonym może dwa kilometry od Węży lesie pomiędzy wsiami Paczuski i Sikory. Zanim jednak padły pierwsze strzały, szczęśliwym dla partyzantów zbiegiem okoliczności na kilka minut przed walką nadjeżdżająca od strony Sikor grupa operacyjna podzieliła się na dwa pododdziały, z których jeden pojechał do wsi Węże, zaś drugi, w sile 120 żołnierzy (na czterech ciężarówkach), ruszył w kierunku na Paczuski. Partyzanci "Zygmunta" i "Młota" znajdowali się akurat na przedpolu lasu leżącego pomiędzy Paczuskami a Sikorami. Na widok nadjeżdżających samochodów obławy natychmiast cofnęli się do lasu i tam błyskawicznie zajęli stanowiska obronne.

1 szwadron 5 Brygady Wileńskiej AK na postoju w Puszczy Białowieskiej. Stoi 9 z lewej por. Zygmunt Błażejewicz "Zygmunt" (maj 1945 r.) .

Kilkanaście lat temu miałem okazję rozmawiać z erkaemistą oddziału "Młota", który brał udział w tej walce. Pokazując mi miejsce starcia, wspominał, że o jego przebiegu przesądziła przytomność umysłów partyzanckich dowódców i dobre wyszkolenie żołnierzy 5 Brygady Wileńskiej AK, którzy błyskawicznie zajęli stanowiska bojowe i w odpowiednim momencie otworzyli ogień do nadjeżdżających samochodów z wojskiem. Trzeba też wiedzieć szanownym czytelnikom, że w tej części Podlasia komunistyczne grupy operacyjne działały wcześniej bezkarnie. Miejscowe oddziały partyzanckie były bowiem zbyt słabo wyszkolone i uzbrojone, by stawić czoła tak silnemu przeciwnikowi. Akcje przeciwpartyzanckie czy pacyfikacyjne w tym terenie  nie napotykały zatem na poważniejsze próby oporu.  Zapewne dlatego  dowództwo tej części grupy operacyjnej, która skierowała się na Paczuski, widząc szybko wycofujących się do lasu partyzantów sądziło, że "sukces" przyjdzie łatwo. Nie wiedziało, bo wiedzieć nie mogło, że  tym razem za przeciwnika ma zahartowany w bojach zespół ludzki, który nie zwykł się cofać. Za ten błąd swoich dowódców w ocenie potencjału bojowego "łupaszkowców" żołnierze LWP zapłacili wysoką cenę. Wystarczyły dwie, może trzy minuty huraganowego ognia partyzantów, aby ta część grupy operacyjnej została doszczętnie rozbita – zginęło 16 żołnierzy LWP, a poddało się ponad 70-ciu, w tym ok. 20 było rannych. Reszcie udało się uciec i dołączyć do pozostałych sił obławy, które, stojąc w opuszczonej przez partyzantów wsi Węże, wsłuchiwały się w dochodzące od strony Paczusk odgłosy strzelaniny.

Sytuacja oddziałów "Zygmunta" i "Młota", pomimo rozbicia przez nie części sił przeciwnika, nadal wyglądała bardzo groźnie – były godziny popołudniowe długiego, sierpniowego dnia, a w bezpośredniej bliskości partyzantów znajdowała się pozostała część grupy operacyjnej, uzbrojona w ciężką broń maszynową i sprzęt radiowy. Natychmiast posłano stamtąd meldunek do dowództwa 2 pp. LWP w Siedlcach o wydarzeniach pod Paczuskami oraz zawezwano posiłki. W tym samym czasie dowódca 2 batalionu 2 pp. LWP, kpt.  Tadeusz Cynkin,  oraz dowódca 1 szwadronu 5 Brygady Wileńskiej AK, por. "Zygmunt", zawarli porozumienie, na postawie którego "łupaszkowcy" mieli wypuścić wszystkich jeńców, z których spora część chciała wstąpić w szeregi Brygady, a kpt. Cynkin zobowiązał się do przepuszczenia partyzantów bez podejmowania walki. Przebieg negocjacji pomiędzy kpt. Cynkinem a "Zygmuntem" to temat na oddzielną opowieść. Dodam tylko, że staraniem środowiska Fundacji "Pamiętamy" kilka lat temu obaj Panowie spotkali się dokładnie w miejscu, w którym w sierpniu 1945 r. wynegocjowali warunki czasowego rozejmu, dzięki czemu w lesie pod Paczuskami nie przelano wtedy więcej krwi.

Koniec partyzanta "Nowiny", narodziny pisarza Pawła Jasienicy

Partyzanci odeszli z pola walki i dokonawszy uprzednio kilku pozorowanych manewrów dla zmylenia przeciwnika,  przeszli do lasu rucheńskiego. Zalegli w nim aż do zmroku. W tym czasie wokoło nich zamknął się kordon wielkiej obławy, zorganizowanej przez formacje reżimu komunistycznego w reakcji na wydarzenia pod Paczuskami. Udział w niej brało kilka tysięcy żołnierzy LWP (przede wszystkim z 2 pp., wspieranych przez pododdziały 1 Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte) a także jednostki NKWD z Węgrowa i Sokołowa Podlaskiego. Pod osłoną nocy partyzanci podjęli próbę wydostania się z okrążenia. Na czele szpicy partyzanckiej kolumny szedł "Nowina". Około północy partyzanci napotkali  na swej drodze  zmotoryzowany batalion fizylierów 1 Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte wspierany kilkoma czołgami. Doszło do krótkiej, ale zaciekłej walki, w wyniku której "łupaszkowcom" udało się przerwać pierścień obławy. To właśnie wtedy ciężko ranny w udo został "Nowina". Była to jedyna strata po stronie partyzantów. Przeciwnik poniósł je większe - zginęło kilku fizylierów, kilku innych zostało rannych. Partyzanci wzięli do niewoli sowieckiego oficera w mundurze LWP i dwóch pancerniaków. Tych ostatnich puszczono wolno, sowieta wkrótce potem rozstrzelano. Po przerwaniu pierścienia obławy partyzanci skierowali się na Sterdyń. Tym manewrem udało im się zmylić pościg. Dowództwo obławy błędnie oceniło, że oddziały "Zygmunta" i "Młota" będą parły do Bugu, aby jak najszybciej przedostać się na jego prawy brzeg i zapaść w terenie, na którym zwykle działały. W tym właśnie kierunku - w stronę Bugu - skierowało siły obławy, co pozwoliło partyzantom oderwać się od przeciwnika.

Kpt. Władysław Łukasiuk "Młot"

Ranny "Nowina" został odwieziony wozem na konspiracyjny  punkt sanitarny Ośrodka AK Kosów Lacki w Hilarowie. Po tygodniu zabrał go stamtąd dowodzony przez Zdzisława Badochę "Żelaznego"  patrol 5 Brygady Wileńskiej AK i przerzucił na punkt konspiracyjny we wsi Zagórze koło Kiełpińca nad Bugiem. Następnie "Nowina" trafił do leżącej po drugiej (prawej) stronie Bugu wsi Jasienica. Tam znalazł schronienie na plebanii u miejscowego księdza Stanisława Falkowskiego. Nie jest prawdą, co napisał Dariusz Fikus w książce Pseudonim "Łupaszka",  jakoby "Nowina" miał być czasowo przechowywany pod ołtarzem (św. Pawła) w kościele, a ministrant palił kadzidło, aby usunąć odór z rany w nodze. W rzeczywistości partyzant "Nowina" czy też już pisarz Paweł Jasienica (Beynar podczas rekonwalescencji dużo pisał; niestety, zniszczył później te zapiski) przez cały czas pobytu pod opieką księdza Falkowskiego mieszkał w pokoju na plebanii. Opuścił gościnną Jasienicę po kilku miesiącach, po tym jak oddział podziemia rozbił miejscowy posterunek milicji, oddalony raptem o kilkadziesiąt metrów od budynku plebanii. Nie wrócił już w szeregi oddziału "Łupaszki" - wyjechał do Krakowa i wkrótce rozpoczął współpracę z Tygodnikiem Powszechnym.

Rozkazem DSZ z 15 sierpnia 1945 r. został awansowany do stopnia kapitana. Paradoksalnie, ciężka rana, którą odniósł w walce z fizylierami 1 Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte (tak, tak, nasi serialowi "czterej pancerni" kiedy powrócili z wojny  do domu to nie tak od razu w piecu napalili; wcześniej przez kilka miesięcy pacyfikowali Podlasie, oczyszczając jego teren z "elementów reakcyjnych") możliwe, że uratowała mu życie. Już dziesięć dni po starciu pod Zalesiem rajdujące po Podlasiu oddziały "Zygmunta" i "Młota" walczyły bowiem z grupą operacyjną NKWD–UB–LWP, pacyfikującą teren prawobrzeżnego Podlasia. W zaciekłym boju, do którego doszło we wsi Miodusy Pokrzywne nieopodal Perlejewa, zginęło 9 partyzantów a kilkunastu innych odniosło rany (zainteresowanych szczegółami tej walki zachęcam do lektury publikacji 5 Brygada Wileńska AK 18 sierpnia 1945 r. Bitwa w Miodusach Pokrzywnych). Na zakończenie wątków partyzanckich niniejszego tekstu należy dodać, że we wrześniu 1945 r.  5 Brygada Wileńska AK uległa samorozwiązaniu; wiosną 1946 r. wznowiła działalność na Pomorzu. Natomiast na Podlasiu działała aż do 1952 r. wywodząca się ze szwadronu "Zygmunta" i oddziału "Młota" 6 Brygada Wileńska AK.

Aresztowanie i okoliczności wypuszczenia Pawła Jasienicy

Pomimo zaprzestania działalności w szeregach 5 Brygady Wileńskiej AK, Paweł Jasienica  nadal utrzymywał kontakt z "Łupaszką" i ppor. Lucjanem Minkiewiczem "Wiktorem" (w czasie kampanii 1945 r. zastępcą dowódcy 1 szwadronu 5 Brygady Wileńskiej AK, a od lutego do października 1946 r. dowódcą 6 Brygady Wileńskiej AK - jednym z najlepszych i najbardziej zaufanych podkomendnych "Łupaszki" z okresu walki z reżimem komunistycznym). Między innymi, podczas spotkania, do którego doszło w Krakowie, rozważał z "Łupaszką" i "Wiktorem" stosunek do "amnestii" ogłoszonej w lutym 1947 r., po sfałszowanych przez partię komunistyczną wyborach do Sejmu. Jasienica miał rekomendować obu dowódcom zakończenie działalności oddziału, ale bez ujawniania się przed komunistami, co świadczyłoby dobrze o rozpoznawaniu intencji reżimu komunistycznego przez pisarza.

Ppor. Lucjan Minkiewicz "Wiktor", sądzony razem z mjr "Łupaszką", skazany na karę śmierci i zamordowany 8 lutego 1951 na Mokotowie.

Został aresztowany przez UB w mieszkaniu siostry "Wiktora" 2 lipca 1948 r. Od niechybnej śmierci uratowała go interwencja Bolesława Piaseckiego (szefa PAX-u). Należy podkreślić, że Paweł Jasienica nie wydał ani "Łupaszki", ani nikogo innego. Ceną za ocalenie jego głowy nie była również współpraca z UB, jak podczas rozpętanej w marcu 1968 r. nagonki na pisarza insynuował Władysław Gomułka. Zdecydowała o tym wyżej wspomniana inicjatywa Bolesława Piaseckiego. 27 sierpnia 1948 r. Paweł Jasienica opuścił kazamaty UB.

Cena za darowanie życia

Czy Paweł Jasienica nie zapłacił zatem żadnej ceny za uwolnienie z rąk bezpieki?
Jeszcze  będąc osadzonym w areszcie śledczym sporządził na żądanie funkcjonariuszy UB opracowanie na temat 5 Brygady Wileńskiej AK, którego treść, jak można sądzić, nie oddaje rzeczywistych zapatrywań pisarza na jego niedawnych wówczas towarzyszy broni, w szczególności na mjra "Łupaszkę", na ich horyzonty myślowe i motywacje, które im  przyświecały w czasie walki w szeregach oddziału. Ale jakaż to cena? Żadna. Kto z nas mając do wyboru stryczek albo napisanie kilku stron opracowania, które nikomu wówczas nie przyniosło szkody - nie był to materiał nadający się do wykorzystania operacyjnego przez UB - nie chwyciłby za długopis, ten niech weźmie do ręki kamień. Ja natychmiast kucam i zaczynam pisać na piasku.

W tym opracowaniu jest jeden fragment wart przywołania, gdyż daje jakieś wyobrażenie o realiach walki partyzanckiej w okresie po "amnestii" z lutego 1947 r.:

W kwietniu i maju 1948 r. bawiłem w Białostockiem na podróży reportażowej [...]. Wtedy to stwierdziłem z przerażeniem, że Bug jest obsadzony przez wojsko, a od przygodnych rozmówców dowiedziałem się, że gdzieś - podobno w Siedleckim - były walki, a za "Młotem" wiszą listy gończe [...].

Zapewne częścią ceny za darowanie życia była także zgoda Jasienicy na wejście, w styczniu 1950 r., do powołanych przez komunistów tymczasowych władz Caritasu (ten wątek wykracza jednak poza ramy niniejszego tekstu).

Niedoszły historyk oddziału

W 1955 r. Paweł Jasienica opublikował w tygodniku "Świat" artykuł mający być recenzją powieści Józefa Mackiewicza "Doga donikąd" (każdemu, kto jest zainteresowany anatomią procesu  rozkładu  wspólnoty dotkniętej opresją komunistyczną, gorąco polecam tę niezwykłą powieść [posłuchaj w MP3]). Już  sam tytuł  wzmiankowanego artykułu - Moralne zwłoki szlachcica kresowego - odstrasza. Dalej jest jeszcze gorzej. Tekst jest niewybrednym atakiem na Mackiewicza (czytaj również: J. Mackiewicz, Casus Paweł Jasienica ). Niestety, autor porusza w nim również wątki partyzanckie:

[...] Z Krakowa na Podhale dwa kroki. "Ogień", którego dzieje przypomniał nam ostatnio Machejek (chodzi o  perfidny paszkwil na temat Józefa Kurasia "Ognia" pt. Rano przeszedł huragan - przyp. GW.) , byłby rad z dobrego szefa sztabu. Zresztą po drodze z Wilna do Krakowa można było doszlusować do pogrobowców wileńskiego okręgu AK, który niezły rejwach czynili na Białorusi i w Białostockiem [...].

To chyba jedyny tekst przeznaczony do druku, w którym Paweł Jasienica choć pośrednio "wspomniał" swego dowódcę i swych podkomendnych. Nie spełniło się marzenie mjra "Łupaszki", który bardzo chciał, aby dzieje 5 Brygady Wileńskiej AK spisał  jego zastępca. Na szczęście jednak  zostały one  uwiecznione przez Kazimierza Krajewskiego i Tomasza Łabuszewskiego w znakomitej monografii "Łupaszka", "Młot", "Huzar". Działalność 5 i 6 Brygady Wileńskiej AK (Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 2002). Od niedawna można cieszyć oko także albumem Brygady "Łupaszki", w opracowaniu wyżej wymienionych oraz Piotra Niwińskiego (Instytut Pamięci Narodowej, Oficyna Wydawnicza Rytm. Warszawa 2010). Gorąco zachęcam do zapoznania się z tymi wydawnictwami.

Przeszli, przepadli; dym tylko dusi i krzyk wysoki we mgle, we mgle *

Krzyż na skraju lasu rudzkiego w miejscu śmierci kpt. Władysława Łukasiuka "Młota".

Lech Leon Beynar "Nowina" czyli Paweł Jasienica  zmarł w Warszawie 19 sierpnia 1970 r.

"Łupaszka", "Młot" i "Nowina" zostali postanowieniami Prezydenta RP, śp. Lecha Kaczyńskiego, odznaczeni pośmiertnie Krzyżami Wielkimi Orderu Odrodzenia Polski .
Order nadany Pawłowi Jasienicy został przekazany na ręce członków jego rodziny przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego podczas uroczystości w dniu 1 marca 2011 roku.


Grzegorz Wąsowski
adwokat, współkieruje pracami Fundacji "Pamiętamy" , zajmującej się przywracaniem pamięci o żołnierzach polskiego podziemia niepodległościowego
z lat 1944- 1954 .

* Tytuł ostatniej partii tekstu to fragment wiersza Krzysztofa Kamila Baczyńskiego Z lasu.

Paweł Jasienica u mjr. "Łupaszki" - część 1/2>
Strona główna>

Brak głosów