Ten namiot mosty buduje, a mury burzy !

Obrazek użytkownika kayan
Idee

 

14.06 br. odbyła się kolejna pacyfikacja namiotu Stowarzyszenia Solidarni2010. Relację z wydarzenia przedstawił portal niezalezna.pl, gdzie opublikowano niezwykłe zdjęcia - na jednym mamy pana ze Straży Miejskiej, który zasłania  twarz przed kamerą, a na drugim - spotkanie dwóch kobiet, z których każda działa dla dobra kraju.

Jest tu, dbająca o nasz porządek, pani ze Strazy Miejskiej, oraz pani Ewa Stankiewicz, walcząca o naszą godność. To drugie zdjęcie jest moim zdaniem bardzo wymowne, na nim teraz skupimy uwagę.

Oto spotkanie osób, które służba krajowi z różnych stron przywiodła w to samo miejsce o tym samym czasie. Każda z pań traktuje swoją pracę poważnie, każda z nich jest powodem do dumy u najbliższych, obie są solidne, godne zaufania,  rzeczowe, ładne i ... miłe - tak, tak, śmiało możemy to z góry założyć. Po prostu - nasze polskie dziewczyny ... z "frakcji" tych rozumnych i uczciwych. 

Los (tak sobie nazwijmy naszych umiłowanych przywódców)  sprawił, że znalazły się po przeciwnych stronach i zamiast wspólnie budować, zmuszone są sobie przeszkadzać.

Jak to "wspólnie budować"? - zapyta ktoś. Ano tak - budować, wspólnie tworzyć. Łatwo sobie przecież wyobrazić sytuację, gdzieś w "normalnym" kraju, gdzie jedna z pań np. pracuje nad filmem w plenerze, który z przyjemnością, ciekawością, nawet jakby ... dumą, zabezpiecza i chroni od zakłóceń druga pani, (która kto wie,  też może się w filmie znaleźć, choćby jako statystka)

Niestety tutaj pani ze Straży Miejskiej została przysłana nie po to, żeby wspólnie budować, Wręcz odwrotnie - powinna inicjatywę Ewy Stankiewicz zniszczyć, przynajmniej w tej, chwili. Namiot ma być usunięty. Takie ma polecenie. Mimo, że być może w głębi duszy popiera postulaty i solidaryzuje się z "Solidarnymi2010" to jako osoba poważnie traktująca swoją pracę po postu MUSI !

Nasza strażniczka jest zakłopotana, jest jej przykro, w wykonywaniu obowiązków pomaga sobie rzeczowością i pewnego rodzaju wyszkolonym automatyzmem. Ale kto wie, być może nawet bardzo przeżywa rozdarcie, bo stojąc twarzą w twarz z pania Ewą zdała sobie sprawę, że ta kobieta jej po prostu ... imponuje !

A druga pani? ... popatrzmy. Zaiste możemy podziwiać  jej spokój, zrozumienie i jakby ... współczucie dla młodej  strazniczki.  Pani Ewa wydaje się być zatroskana - jest jej przykro, że dziewczynie jest przykro !!!

  

 

Wprawdzie w całej sytuacji (przed i po) nie ma za grosz symetrii, pani strażniczka za chwilę wróci do "sytych" i bezpiecznych, pani Ewa wróci do swojej trudnej i niebezpiecznej misji (i stawiania kolejnego namiotu jak znam życie)

Ale na tę chwilę, w tym uchwyconym migawką momencie mamy ślad  niewerbalnej komunikacji, uczucia empatii dwóch kobiet, które znalazły się w sytuacji przymusowej. Chwila jest znamienna,  dla obu kobiet  ważna.

Pani ze Straży Miejskiej może zaświta, (albo potwierdzi się) myśl, że zatroskani o Polskę "Solidarni2010" troszczą się również i o nią samą, o jej wspólnotowe samopoczucie. To spotkane może dużo zmienić w jej życiu.

Pani Ewa natomiast dostaje kolejne potwierdzenie, tym razem z mniej spodziewanej strony, że trzeba, że warto się "troszczyć" - tak to w skrócie nazwijmy.

 

ps. osobiście nie znam żadnej z pań, więc sytuację opisuję w sposób całkowicie subiektywny, nie mam też pojęcia jak przebiegały rozmowy podczas interwencji. Do zabrania głosu upoważniło mnie jedynie to, że od czasu do czasu moje interpretacje zdjęć bywają ponoć nadzwyczaj trafne.

 

ps2. niedługo po napisaniu tej notki, poznałem panią Ewę Stankiewicz

Brak głosów