Kocha, lubi, szanuje, czy nie dba, a może żartuje
- Data publikacji: 30.06.2010 08:41
Bogdan Klich: - Byłby nie lepszy, lecz znacznie lepszy. Dlaczego? Ponieważ ma znacznie lepsze rozeznanie w sprawach wojskowych. Był wiceministrem, a następnie ministrem obrony narodowej. Byłem jego zastępcą i widziałem go w akcji. Bronisław Komorowski kocha wojsko.
- Chyba bez wzajemności. Zwłaszcza na zagranicznych misjach. Przecież wśród żołnierzy głosujących w Iraku i w Afganistanie przegrał z kretesem z Kaczyńskim.
- Najważniejszym powodem takiej sytuacji mogła być niejasność co do planów rządu odnośnie do przyszłego kształtu reformy emerytalnej. Dlatego korzystając z okazji, na łamach "Super Expressu" stanowczo zapewniam wszystkich żołnierzy, że nikt nie będzie "dłubał" w ich emeryturach. Zmiany będą dotyczyć tylko tych, którzy przyjdą do służby od 1 stycznia 2012 r. Ich emerytury będą wprowadzone do systemu powszechnego.
- Z jakimi wyzwaniami w wojsku zetknie się przyszły prezydent?
- Pod nową prezydenturą będziemy kończyć program profesjonalizacji. Nastąpi to niebawem - na przełomie lipca i sierpnia. Bronisław Komorowski jest doskonale wdrożony w ten program. W ubiegłym roku armia stała się w pełni zawodowa, a od stycznia bieżącego roku osiągnęła taką wielkość, jaką przewidywał rząd - sto tysięcy żołnierzy. Drugim wyzwaniem będzie kontynuacja naboru do Narodowych Sił Rezerwowych, czyli stworzenie nowej formacji, którą będzie wykwalifikowana rezerwa o liczebności do 20 tys. żołnierzy. W lipcu nastąpi też pierwsza wypłata świadczenia mieszkaniowego. Oczywiście od tego jest MON, żeby takie projekty koordynować, ale będzie znakomicie, gdy prezydent będzie mieć rozeznanie w tych niełatwych procesach. A Bronisław Komorowski po prostu się na tym zna.
- A może będzie musiał uderzyć pięścią w stół, bo raport Najwyższej Izby Kontroli zarzuca pana resortowi wręcz łamanie prawa...
- To czysto polityczna zagrywka na użytek kampanii wyborczej.
- To poważne oskarżenie...
- Każdy w Polsce wie, że w zeszłym roku było mniej pieniędzy, niż byśmy sobie życzyli. I że o każdą złotówkę szła walka. A jednak znaczna większość planowanych przez nas działań została zrealizowana, np. w tym trudnym budżecie udało nam się podnieść wynagrodzenie dla wszystkich żołnierzy zawodowych średnio o 257 zł miesięcznie. W tej chwili żołnierz zarabia 3960 zł. To oznacza, że w działaniach mojego poprzednika z PiS było bardzo dużo marnotrawstwa publicznego grosza. Okazało się, że z kryzysu można wyjść obronną ręką i wykorzystać go dla racjonalizacji wydatków - czyli że można gospodarować pieniędzmi lepiej, aby to samo uzyskiwać za mniejsze pieniądze.
- Prezydent jest wybierany na pięcioletnią kadencję...
- Jeżeli polskiej armii się poszczęści i za zwierzchnika będzie mieć Bronisława Komorowskiego, to pomyślnie zostanie zrealizowany program rozwoju sił zbrojnych na lata 2009-2018. Cel jest jeden: jeszcze lepsze wojsko.
- I to dlatego jesteśmy zmuszeni uczestniczyć w misjach poza granicami naszego kraju?
- Polska musi uczestniczyć w misjach, w których biorą udział nasi sojusznicy i partnerzy z NATO i z Unii Europejskiej. Bronisław Komorowski nie kwestionuje sensu takich operacji. Udział polskiego wojska w misjach jest potrzebny dla podtrzymania wiarygodności naszego kraju w tych organizacjach. A wiarygodność jest nam niezbędna do tego, co najważniejsze - do zabezpieczenia naszego kraju, tu gdzie się on znajduje. Musimy być tam, aby bezpiecznie było tu.
Bogdan Klich
Minister obrony narodowej, polityk PO, historyk i politolog (psychiatra)
- Data publikacji: 30.06.2010 02:00
"Super Express": - Kwestia bezpieczeństwa i obronności kraju jest jedną z tych, które w przypadku prezydenta RP wykraczają poza prawo weta i inicjatywę ustawodawczą.
Prof. Romuald Szeremietiew: - Uprawnienia prezydenta mniej dotyczą bieżącej polityki, a bardziej spraw strategicznych, np. wyznaczania kierunku rozwoju państwa. Z racji pełnionego stanowiska prezydent jest wręcz odpowiedzialny za bezpieczeństwo narodowe. Jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, mianuje najwyższych dowódców wojskowych, podpisuje polityczno-strategiczną dyrektywę obronną państwa.
- Jaką politykę strategiczną prowadził Lech Kaczyński?
- Jego wizja polityki wschodniej nie przez wszystkich była dobrze rozumiana. Uważał, że relacje ze wschodnimi sąsiadami są kluczowe dla naszej polityki bezpieczeństwa. Rozwiązania korzystne dla Polski nie pokrywają się z planami Federacji Rosyjskiej. Ta sprzeczność z kolei nie jest właściwie rozumiana przez niektórych partnerów Polski w Unii Europejskiej. Koniec końców, zatwierdzona przez UE wspólna polityka wschodnia, nazwana Partnerstwo Wschodnie, w pewnej mierze jest potwierdzeniem polityki Lecha Kaczyńskiego.
- Który z kandydatów na urząd prezydenta lepiej przysłużyłby się obronności Polski?
- Bronisław Komorowski był współsprawcą usunięcia mnie z MON. Po uniewinnieniu mnie nie przeprosił za to, co zrobił. Mimo to staram się zachować obiektywizm. I tak patrząc na obu kandydatów uważam, że o bezpieczeństwo narodowego lepiej może zadbać prezydent Jarosław Kaczyński. Dostrzega on potrzebę mocniejszego zakotwiczenia bezpieczeństwa Polski w strukturach międzynarodowych. Wie, że musimy mieć mocną pozycję w NATO, aby plany ewentualnej obrony naszego regionu przez Sojusz zostały wreszcie stworzone. Poza wymiarem militarnym, widzi też potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa w sferze polityczno-gospodarczej, co może dać Unia Europejska. Komorowski zbyt dużą wagę przykłada do tego drugiego aspektu kosztem pierwszego.
- Co miał na myśli Kaczyński, mówiąc podczas niedzielnej debaty, że jego rząd był mniej minimalistyczny w sprawie armii niż obecny?
- Chodziło mu zapewne o obecny kształt polskich sił zbrojnych, a więc o kwestię uzawodowienia wojska. Komorowski wyraźnie stoi na stanowisku, że armia ma być wyłącznie zawodowa. Potrzebujemy wojsk operacyjnych, dobrze wyszkolonych, uzbrojonych i dowodzonych. Obecny stan armii, co jest zasługą politycznego zaplecza Komorowskiego, jest pod tym względem mizerny. Ponadto powinniśmy mieć wojska obrony terytorialnej. Obywatele powinni umieć bronić swego dobytku w razie klęsk i kryzysów i w razie obcej napaści. Takie zdolności można nabyć po 2-3-miesięcznym przeszkoleniu. PiS jest znacznie bliższy takiemu rozwiązaniu niż Platforma.
- Jak wyglądałyby relacje na linii MON - Pałac Prezydencki w przypadku zwycięstwa Komorowskiego, a jak Kaczyńskiego?
- O tym, że prezydentura Komorowskiego nie przysłuży się bezpieczeństwu państwa, świadczy zamieszanie w sprawie Afganistanu. Gdy mianowany przez Komorowskiego szef BBN Stanisław Koziej ogłosił przegraną NATO w Afganistanie, przeciwne stanowisko zajął w tej sprawie wyznaczony też przez Komorowskiego na szefa Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Cieniuch. Komorowski przy okazji popełnił karygodną gafę, oświadczając, że wraz z premierem opracował strategię wyjścia z NATO. Później tłumaczono, że się przejęzyczył, mając na myśli Afganistan. Takie oświadczenie jest sygnałem dla wroga, że wzmagając ataki i zabijając polskich żołnierzy, skłonią polskie władze do spełnienia zapowiedzi Komorowskiego. Kandydat PO na prezydenta także z tego powodu powinien uważać na to, co mówi.
prof. Romuald Szeremietiew
Były minister obrony narodowej, dr hab. nauk wojskowych, wykładowca KUL
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 777 odsłon