Jarosław Kaczyński dla pomniksmolensk.pl - wywiad wideo

Obrazek użytkownika pomniksmolensk
Ogłoszenie

Poprosiłem o ustosunkowanie się do doniesień Zespołu Parlamentarnego min. Macierewicza, zapytałem o zmiany w Europie w kontekście tragedii smoleńskiej, raport Fundacji Batorego ws. manipulacji TVN podczas ostatniej kampanii wyborczej, rolę mediów w rozłamach w PiS i ocenę obecnych działań IPN.

Jarosław Kaczyński dla pomniksmolensk.pl:

http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=1011

Oświadczenie AKO w sprawie zagrożenia utraty niepodległości i suwerenności Państwa Polskiego:

http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=1013

"Wdowy smoleńskie" - Magdalena Merta - Tomek nie wierzył Rosjanom:

http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=1010

Dyskryminacja reprezentacji siatkówki w telewizji publicznej!:

http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=1012

Satyra Polityczna V - 8.12 - Lachy:

http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=947

Kalendarium wydarzeń - aktualizacja - 8.12.2011:

http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=205

Znalezione w sieci - aktualizacja - 8.12.2011:

http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=1005

Kartka z kalendarza: 8.12.2011:

http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=1002

Zapraszamy!

Brak głosów

Komentarze

Mamy kolejne zwłoki na gościńcu... Tym razem to ekspert lotniczy Dariusz Szpineta. Kolejny przypadek powieszenia bez żadnych znaków, bez żadnej zapowiedzi, bez choćby złego nastroju... przypadek, w którym, nie wątpię ani przez chwilę, śledztwo zostanie umorzone, a udział osób trzecich zostanie wykluczony. Pozostanie nam tylko sie zastanawiać, czy udział osób drugich i czwartych jest wykluczony równie stanowczo.

Jak zawsze w takich przypadkach każdy, kto sie będzie zastanawiał nad tą śmiercią, zadawał, nie daj Bóg, pytania, będzie nazwany hieną wymachująca trupem, no, ale co mi tam, mam twarda skórę i mam w du.. żym poważaniu, co jakies rządowe psiaki sobie myślą.

Za każdym razem słyszymy to samo, aż w końcu zaczyna się to „za każdym razem”powtarzać zbyt często, a i ci, co nam to powtarzają też się powtarzają.

Polska pod rządami Donalda Tuska zdaje sie obfitować w takie całkowicie przypadkowe śmierci. OK, wiemy, że najprawdopodobniej centrum decyzyjne jest gdzieś indziej, ale roboczo przyjmijmy, że „projektem PO” rządzi Donald Tusk. Co prawda rządzi w takim samym stopniu, jak końska czaszka na kiju wiodła zastępy Dżyngis – Chana, bo niesiono ją na samym czele watahy, ale, niech będzie.

Chyba najbardziej skandaliczne przypadki zamilczanej śmierci to przypadek ministra Wróbla, pociętego piłą mechaniczną rzekomo przez nie pamiętającego niczego syna, dyrektora Michniewicza, powieszonego po uprzednim umówieniu się z rodziną na Wigilię, Zielonki, powieszonego z wydrukami z konta w wodoodpornej teczce, oficera kontrwywiadu z Wejherowa, oficer ABW zaszczutej na samym początku tej kadencji, Ratajczaka, co to jeździł i parkował samochodem będąc w stanie zaawansowanego rozkładu, doradcy Andrzeja Leppera, powieszonego parę miesięcy temu, prof. Dulinicza, Róży Żarskiej zmarłej w Moskwie, red Knyża, biskupa Cieślara, który rzekomo odebrał sms od ofiary katastrofy smoleńskiej, żeby już nie wspominać o serii samobójstw w sprawie Olewnika. No i żeby już nie wspominać o najgłośniejszych przypadkach śmierci w całym okresie III RP. No i żeby nie wspominać, o panu „od śrub w samochodzie, tych odkręconych”, który występuje i tak się przedstawia w aferze przeciekowej, zatem aferze Leppera właśnie.

No i oczywiście śmierć Andrzeja Leppera, który ni stąd, ni zowąd popełnia samobójstwo, o czym w jednobrzmiących tekstach zawiadamiają natychmiast wszystkie media. Po katastrofie smoleńskiej natychmiast poleciał sms o tym, że zawinili piloci, bo zeszli za nisko, a do wyjaśnienia pozostaje, kto ich do tego skłonił. I tym razem, jak się wydaje, jeden i ten sam ośrodek decyzyjny nadał medialnym cynglom, że śmierć nastąpiła przez powieszenie, że to samobójstwo, że nie ma osób trzecich, do wyjaśnienia pozostaje, kto go do tego doprowadził. To znaczy, czy był to Jarosław Kaczyński i „duszna atmosfera wykluczenia IV RP”.

Minister Wróbel, który od początku podważał rządową wersję wydarzeń ze Smoleńska, został zabity w sposób wręcz demonstracyjny. Ponoć przez syna, który nagle zwariował. OK., tyle, że syn ministra jest niezwykle drobnej postury, był znacznie słabszy od swego ojca, że nic nie wskazywało na jego chorobę przed tragedią, że , jak na osobę niepoczytalną, zdumiewająco sprawnie i szybko poćwiartował zwoki, usunął z mieszkania ślady krwi ( no, to jest dopiero praca, na miarę Heraklesa, pamiętacie, jak wyglądało czyszczenie samochodu w „Pulp Fiction”? Wybaczcie niestosowne porównania, ale przecież czyszczenie mieszkania z krwi po użyciu piły tarczowej to niesłychanie trudne i żmudne zajęcie!), przewiózł szczątki, usunął ślady… I to wszystko sam jeden, drobny, słaby fizycznie, niepoczytalny człowiek. Czemu potem odwołał swoje zeznania? Czemu nic nie pamięta?

Ale tego wszystkiego nie będzie się już badać. Śledztwo w sprawie śmierci Eugeniusza Wróbla zostało zakończone. Nie będzie aktu oskarżenia. W opinii biegłych psychiatrów i psychologa ( przy czym NIE DOKONANO obserwacji) sprawca, syn byłego wiceministra, jest całkowicie niepoczytalny.

No, ale minister Wrobel mógł równie dobrze wpaść pod TIRa na białoruskich numerach, wypić kawę i dostać udaru, ulec wypadkowi samochodowemu, jak szef ekipy archeologów, mających pojechać na poszukiwania szczątków, prof. Dulinicz, albo, jak swego czasu kapitan Hutyra, który, po zderzeniu z walcem drogowym zdołał zadzwonić do kolegi i powiedzieć o wypadku, potem się okazało, jak przyjechała policja, że jednak ma zmiażdżoną i urwaną głowę, więc musiał mieć spore trudności z tą rozmową telefoniczną. Mógł, jak wielu świadków w sprawie morderstwa księdza Popiełuszki, umrzeć po wypiciu duszkiem kilku litrów spirytusu alkoholu, bądź wstrzyknięcia sobie tegoż bezpośrednio do krwi, co, jak sugerują wyniki badania krwi, było pewnym okresie bardzo modne… Mógł się powiesić nad Wisłą, jak chorąży Zielonka, uprzednie zapakowawszy do wododopornej torby kilka wydruków ze swoim nazwiskiem, żeby już się policja tak strasznie nie męczyła ze zgadywaniem. Albo się powiesić, jak dyrektor Michniewicz, uprzednio zadzwoniwszy do żony, by sobie pogadać i się umówić na następny dzień.
cdn.

Vote up!
0
Vote down!
0
#206244