Aport MAKU
Miałem sen.
Wielkorolny Pan, a wokół niego pełno wiernych (ze strachu) i posłusznych psów, które na rozkaz "aport" - w zębach przynoszą co należy.
Nie może spać z powodu małorolnego sąsiada, dawnego chłopa pańszczyżnianego, który coraz odważniej sobie poczyna, chce sam się rządzić, głos podnosi, stawia warunki...
Pan robi jakieś notatki, coś o samolocie, jakiejś przesuniętej latarni i kursie, jakaś dolina z gęstą mgłą...
nic nie rozumiem... piloci jak z wesołego miasteczka, nic umiejętności, ale dużo brawury, nie potrafią "adin, dwa..."
i lecą pod wpływem, będącego "pod wpływem" generała...
co on tam jeszcze pisze ? - "wsie pagibli" ?...
wkłada te notatki do jakiegoś worka, chowa pod łóżkiem i czeka, czeka i czeka... na jakiś dzień czeka...
samolot, dziwne urywane rozmowy, drzewo, mgła...za póżne
"pull up!"... huk...i cisza..."wsie pagibli" słychać...
trzeba zbadać, komisja międzysąsiedzka...Pan idzie na spacer, bierze jakiś worek... rzuca daleko i woła "MAK, aport !" i wierny pies przynosi go w zębach
Uff, co za sen !
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1024 odsłony