Z dziennika posła Palikota

Obrazek użytkownika kkatarzyna
Blog

Poniedziałek, 26 lipca 2010

Spotkanie z D.T. Jak zwykle trochę pogroził mi palcem, pociągnał za lewe ucho, poklepał po prawym policzku. Jakiż on jest cudowny! Lgnę do niego całym moim jestestwem, wpatruję się w jego oblicze jak w jakiś obrazek. Jak jestem przy nim, nie potrzebuję już żadnej marihuany, haszu czy amfy. Totalny odlot! Niestety G.S. dawkuje mi go tylko w małych porcjach, żeby przypadkiem jakiś /cenzura/ dziennikarzyna z „Gazety Polskiej“ nie zobaczył, jak wchodzę tylnym wejściem do kancelarii premiera. G.S. nienawidzę z całego serca, ale to on jest głównym strategiem partii i wymyślał te wszystkie hece z L.K., a teraz z J.K. Dla D.T. jestem gotowy zrobić wszystko. G.S. to docenia i ciągle mi mówi, że właśnie takich ludzi jak ja potrzebuje nasza partia.

Czwartek,, 29 lipca 2010

W Sejmie widziałem krótko D.T. Chwila szczęścia. Niestety po 15 minutach zniknął. Słyszałem, że jedzie na krótki urlop do Włoch, musi odpocząć od tego pospólstwa w kraju. Nowe zlecenie od G.S: J. K. nadal zakłóca swoimi wystąpieniami funkcjonowanie naszej partii. G.S. szalał z wściekłości. Porozbijał nawet kilka talerzy z serwisu miśnieńskiego premiera, prezent od A.M. Mam J.K. obrobić /cenzura/. G.S. kilka razy powtarzał, że mogę sięgnąć po wszelkie środki: ma być mocniej, ostrzej, zajebiściej, mam dać czadu. No to ja już pana prezia załatwię, nie ma sprawy. Z takimi trzeba krótko i konkretnie, żeby sobie taki jeden z drugim na zawsze zapamiętał, kto tu rzadzi.

Wtoerk, 3 sierpnia 2010

Spotkanie u G.S. Było kilka innych szych z partii, tak sobie od serca pogadaliśmy. G.S. zaczął dysputę o moralności i szczerości w polityce. Stwierdził, że właśnie to wykańcza J.K. i jego partię. O moralności powinno się tylko głośno mówić, żeby lud miał to poczucie, że jest ważny, że się władza z nim liczy. Tak naprawdę to moralność i szczerość są ostatnimi rzeczami, jakimi powinien kierować się polityk, jeżeli chce utrzymać się u władzy. Zaczynam coraz bardziej doceniać G.S. Na koniec dał mi książkę M. Karwata „O złośliwej dyskredytacji. Manipulowanie wizerunkiem przeciwnika.“ Powiedział, że popodkreślał najważniejsze wątki, żebym nie tracił czasu. I jak zawsze przy tego typu spotkaniach zacytował swojego ulubionego filozofa Machiavellego:

TEN, KTO MA WŁADZĘ, NIE MUSI NIKOGO ZA NIC PRZEPRASZAĆ.

G.S. roześmiał się szeroko i poklepał mnie przyjacielsko po plecach.

Z tekstu pana P. usunięto charakterystyczne dla jego stylu wulgaryzmy. Cenzor

Brak głosów

Komentarze

W imię zasady:"nie jest ważne co o tobie piszą byleby nie przekręcali nazwiska" niechcący przyczyniamy się do lansowania tego typa. Pewnie właśnie o to mu chodzi.

Vote up!
0
Vote down!
0
#77942

kkatarzyna
W zasadzie masz racje. Niestety, mozna by te metode zastosowac w kraju, gdzie - mowiac bardzo skrotowo - demokracja funkcjonuje. PIS probowal juz nie wspominac pana J.P. ani slowem. Czy cos to dalo?
Dzisiaj na konferencji prasowej J. Kaczynski musial sie odniesc do J.P. mowiac o przyczynach niewziecia udzialu w zaprzysiezeniu prezydenta.
Do napisania tej satyry zachecil mnie artykul Piotra Lisiewicza z ostatniej "Gazety Polskiej": "Goebbels, Urban, Palikot" (polecam!), gdzie oprocz analizy mechanizmu dzialania J.P. jest wlasnie ten wniosek: zbywanie posla z Lublina milczeniem nie sprawdzilo sie, po prostu. Moze lepiej go tez osmieszac, porownywac jego dzialalnosc do Goebbelsa i Urbana?
Pozostaje pytanie, jak dlugo Palikot bedzie "bawil" znaczna czesc wyborcow Komorowskiego i PO? Dla wielu moich myslacych znajomych, ktorzy do tej pory glosowali na PO to wlasnie "specyficzny humor" J.P. byl powodem odwrocenia sie od tej partii.

Vote up!
0
Vote down!
0

kkatarzyna

#77955