Jak wyginęły dinozaury
Siedzę na mszy w kościele, przede mną w ławce siedzi starszy pan. Kiedy przychodzi do klękania, pan rozkłada chustkę na desce klęcznikowej i opiera na niej kolana. Chustka jest z cieńkiego płótna we wzorek w paski, czyli wzorkiem przynależny męskim chustkom, damskie były w kwiatki, dziecięce w bajkowe postacie, albo w hafcik krzyżykowy - konstatuje krótko, bo w końcu na mszy jestem.
Po powrocie do domu zastanawim się gdzie są moje chustki. Pamiętnam, że miałam - wyginęły jak dinozaury, stopniowo, nie tak od razu jak pralka frania, którą zastąpił automat.
Chustka do tzw. nosa, to jednak coś więcej niż szmatka do smarkania - strona praktyczna. Stanowiła/stanowi część garderoby i pełniła funkcję społeczną. Można ją było upuścić "niechcący" w celu sprowokowania podniesnienia jej przez samca na którego kobieta zapragnęła zapolować, rzucić na twarz więziniowi z okrzykiem - mój ci on, pomachać odjeżdżającemu pociagowi. Panowie mogli usłużnie podać swoją chustkę zapłakanej lub zasmarkanej niewieście i bezpiecznie dla rękawa marynarki otoczyć ją ramieniem. Z taką z ligniny to już nie to samo. Nikt nie schyli się po jednorazówkę z ligniny, chyba, że w akcji - sprzątanie świata.
Załapałam się na jakiś krańcowy okres życia chusteczek, chińskiej produkcj z obrazkim kaczora donalda, ale wnukom bedę mogła opowiedzieć - widziałam żywą wielokrotnego użytku chusteczkę.
To wszystko chyba świadczy o wyższości chusteczki płóciennej nad dinozaurami, bo tak do końca chyba nie wyginie co do jednego ostatniego egzemplarza.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 746 odsłon