Niemoralny Nobel

Obrazek użytkownika trinevo
Blog

Zaczyna się robić ciepło wokół sprawy profesora Wolszczana, który jest bardzo poważnym kandydatem do Nagrody Nobla w dziedzinie bodajże fizyki (nie ma chyba Nobla astronomicznego) za odkrycie układu planetarnego wokół pulsara przy użyciu radioteleskopu.

Oczywiście zaczną się wszyscy zastanawiać, czy to przystoi, żeby tajny współpracownik aparatu policji politycznej w totalitarnym państwie został tak uhonorowany. Nie braknie zapewne gorzkich konstatacji, że począwszy od Lecha Wałęsy to zwyczajnie Polska specyfika. A i wyrzuty, że to jaskrawy przykład, iż skurwysyństwo popłaca (czort wie, może pan profesor swymi donosami pozamykał kolegom drogę do równie błyskotliwych naukowych karier) pewnie tu i ówdzie zabrzmią wyjątkowo dźwięcznie (choć warto zauważyć, że dla równowagi powinny się pojawić także domniemania, iż uniemożliwił wypłynięcie na szersze wody kompletnym miernotom, z których i tak by nie było dla nauki większego pożytku).

W tym zamieszaniu najlepiej chyba się zastanowić, jakie kryteria przyświecają kapitule nagrody. Czy Nobel jest przyznawany naukowcom za wybitne zasługi dla nauki właśnie i za nieskazitelną postawę moralną? Nie, oczywiście że ten drugi warunek nie występuje. Skoro nie występuje, nie ma co sięgać do kategorii moralnych. Nie ma żadnych sensownych przeciwwskazań, by prof. Wolszczan otrzymał tę nagrodę jako wybitny naukowiec, z fundamentalnym i przełomowym dla astronomii (i nie tylko) odkryciem na koncie. Gdyby dawali za moralność, byłbym zdecydowanie przeciw.

A że świat często promuje właśnie cwaniaków? A to już nie do kolegium noblowskiego z pretensjami...

Brak głosów