A.D. 2007-09-25

Obrazek użytkownika trinevo

<p>Wyobrażam sobie, co się działo na kolegium IPN-u. Wyobrażam sobie ewidentne dla każdego przewidywanie, jakież to reakcje wzbudzi wypełnienie przez tę instytucję obowiązku ustawowego akurat teraz, w przeddzień wyborów. Diabli nadali! Najlepiej by było, jakby się historycy pozamykali teraz gdzieś na szczytach wież, do których nie dojdą ani media, ani nie dotrze jazgot. Nie udzielać wywiadów, nie komentować, trzymać się z daleka od tego badziewia, które się tu uwarzy. Bo że się ich zacznie oskarżać o polityczne zaangażowanie to rzecz pewna. Jak to szło? Młodzi hun…, khun…, kurde, młodzi gnoje – dużo łatwiej wymówić. Nie brzmi tak uczenie, ale przynajmniej jest czytelniejsze.</p><p>Co za fopa, żeby tak pozwolić ludziom zajrzeć tu i ówdzie. Jak można tak dosłownie brać gadki o demokratycznych standardach przejrzystości? Mam naprawdę szczerą nadzieję, że stosowne środowiska zaczną walić z tych samych dział i w ten sam, co zawsze, sposób. W każdym razie liczę na niezawodne "Załogi Dżi" z rozgłośni TOK FM. Tak cudownie mi już to zwisa, tak się to pięknie wyświechtało. Ciekaw jestem, czy do któregoś zakutego łba wreszcie to dotrze, że durnie sami stępili własną broń, używając jej co i rusz. Oby nie.</p><p>Oby nie, chyba jeszcze trochę za wcześnie. Jak to słusznie zauważył towarzysz Winnicki w "Alternatywach 4": "Najpierw niech to wszystko, wiecie, tak trochę okrzepnie." Zamiast zwalczać tych leśnych dziadków, zamiast oponować – po prostu pozwolić im gadać. Wszędzie, gdzie się da. Byle więcej i więcej. Niech pozują na grupki estetyczne, takie ładne i pluszowe. Niech na poważnie próbują takich odgrywać, mając w szeregach faceta, który pełnił najwyższy urząd państwowy, więc niby poziom i w ogóle, ale jak mu się coś przełączy, nie potrafi pojechać z zagraniczną wizytą i się tam nie naje..ć. A potem będzie jak w finalnej scenie "Matrixa": Neo patrzy uważniej, a tu same cyferki zasuwają w te i we wte. Patrzy człowiek uważniej, a tu udająca ludzi na poziomie banda, parciana elita, w którą dość jest nawet niezbyt mocno pierdutnąć, żeby nic nie zostało z jej rzekomej mądrości, z tego fetyszyzowanego umiaru i rozsądku. Pojęć rozwalonych semantycznie w drzazgi przez wrzeszczącego Frasyniuka.</p><p>Człowiek chciałby ich traktować poważnie, ale się, kuleczka zamszowa!, nie da. Smutne to w gruncie rzeczy. W końcu w większości to ludzie z zasługami, miejsce w historii już mają. Chciałoby się, żeby sami to szanowali. Ale jest w tym wszystkim coś krzepiącego. Walczyli o wolne państwo i o swobodę działań – mają je, wbrew opowiadaniu tych srułek o państwie faszystowskim. Mogą sami, nie zważając na niczyje pretensje, fochy i sprzeciwy, robić z siebie cymbałów większych, niż ustawa przewiduje. A krzepiące jest to, że publika na to patrzy i po raz kolejny z rzędu chłonie. Rzygać się jej od tego będzie w końcu chciało, tak jak mi już od dawna.</p><p>Wszystko to osiągną sami, bez drogich spotów, a to naprawdę coś. Zwłaszcza w czasie, kiedy pi-ar-sztaby na uszach stają, by filmikami o "mordach-oni-ich" zmusić wyborcę, żeby na tego czy owego miał ochotę puścić bełta.</p>

Brak głosów