Ziemkiewicz: "Czeka nas szykowanie operacji socjotechnicznej w duchu PRL-owskim, czyli socjalistycznej odnowy".
Podsumowując mijający rok właściwie wszyscy politycy wskazują na Euro 2012, jako największy sukces Polski - przede wszystkim organizacyjny. Niewielu chce pamiętać, że Stadion Narodowy stał się symbolem fuszerki. Klęską zakończyła się budowa autostrad, których newralgiczny odcinek do Warszawy był ledwie "przejezdny", a teraz widać, że nawet lotnisko w Modlinie okazało się bublem. O to, czy my, Polacy, tak bardzo łakniemy sukcesu, że chcemy go widzieć nawet tam, gdzie go nie ma, pytamy Rafała Ziemkiewicza, pisarza i publicystę.
wPolityce.pl: - Czy również Pana zdaniem Euro było naszym największym sukcesem?
- To jest właśnie najgorsze, że jest to jedyna rzecz, którą od biedy można uznać za sukces, bo nie skończyła się spektakularną klapą. To nie znaczy jednak, że to był sukces tak naprawdę, ale, że to był sukces na tle wszystkiego innego i do tego przede wszystkim sukces propagandowy, gdyż wszystkie niedoróbki związane z Euro wyjdą na jaw dopiero za jakiś czas.
Proszę zauważyć, jakie zbitki się pojawiają, kiedy różni ludzie argumentują, dlaczego to był sukces: że Polacy pokazali, że potrafią się bawić, że byli radośni. Jakieś takie bzdety, szczerze mówiąc, które jako żywo przypominają teksty z filmów Barei - gdzie tańcem i radością powitali Warszawiacy ten piękny prezent tramwajarzy, jakim był "dzień pieszego pasażera".
Jeśli więc się dobrze przyjrzeć, to i ten jedyny sukces okaże się balonem propagandowym, takim, jak wielkie gierkowskie inwestycje, które też do pewnego momentu były sukcesami. Ten Stadion Narodowy, który do tej pory nie jest odebrany i prawdopodobnie nigdy się nie doczeka oficjalnego odbioru - funkcjonuje na prawach samowolki budowlanej, akceptowanej przez najwyższe władze, bo tak naprawdę, lege artis nie powinno tam się wpuścić ani jednego zawodnika. Podwykonawcy tego stadionu wciąż nie dostali pieniędzy, co pozwala zaniżać jego koszty w oficjalnych statystykach. Ale nawet ten zaniżony koszt przekracza dwukrotnie koszty analogicznych inwestycji na Zachodzie.
Sensowność budowy tego stadionu staje pod znakiem zapytania, wiedząc, że znajduje się on kilkaset metrów od stadionu Legii, który tez został zbudowany za publiczne pieniądze. Stadionu, na którym trawa de facto nie może być wymieniana, ponieważ jest jednorazowa - jak się ją raz zdejmie to trzeba ją wyrzucać, co generuje ogromne koszty w utrzymaniu tego stadionu. Stadionu, który nie ma infrastruktury lekkoatletycznej i nadaje się wyłącznie do urządzania meczów lub koncertów, więc nie ma absolutnie szans, ażeby na siebie zarobić.
Tak samo pod znakiem zapytania staje budowa za czasów rządu Donalda Tuska kilkudziesięciu innych stadionów.
Poza tym, masowe bankructwa wykonawców rozmaitych inwestycji na Euro mają tę cechę, o której dzisiaj się zapomina - np. ci wykonawcy autostrad, którzy zbankrutowali, zmienili nazwę i nie zapłacili podwykonawcom nie są w tej chwili zobowiązani do dokonywania napraw gwarancyjnych. A wszystko wskazuje na to, że tak, jak złuszczył się pas startowy w Modlinie, tak prawdopodobnie w najbliższym czasie zaczną kruszyć się i pękać te odcinki autostrad "picowanych, aby, aby, tylko na termin". Wtedy okaże się, że nie ma już wykonawcy, który miałby obowiązek to naprawić w ramach zawartego kontraktu, więc trzeba będzie wyasygnować z budżetu kolejne setki milionów złotych na naprawianie tego, co zostało zbudowane, tak, jak zostało zbudowane, bo trzeba było budować "na szybko". Na razie natura oszczędziła poważnych mrozów, ale poczekajmy parę miesięcy.
Dlatego, jeśli przyjrzeć się temu sukcesowi, to jest on takim sobie sukcesem, ale w porównaniu ze wszystkim innym, to wydaje się najmniejszą klęską ostatniego roku.(...)
http://wpolityce.pl/wydarzenia/43608-ziemkiewicz-czeka-nas-szykowanie-operacji-socjotechnicznej-w-duchu-prl-owskim-czyli-socjalistycznej-odnowy-nasz-wywiad
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 341 odsłon