To on sparaliżował kraj. Albo nie on

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Wiedzieliśmy, że nie jest święty, zawsze się na niego coś znajdzie. Ale w tej sprawie nie ma dowodu – mówi nam wysokiej rangi policjant.

Aresztowany w związku z serią fałszywych alarmów bombowych Marcin L. rok temu skończył informatykę w Wyższej Szkole Technologii Informatycznych w Katowicach. Od kilku lat dorabiał dorywczo w Anglii jako operator wózków widłowych i magazynier w sklepie komputerowym.

E-mail o podłożeniu ładunków wybuchowych trafił w ubiegły poniedziałek w nocy do 22 instytucji, w tym szpitali, sądów i centrów handlowych i prokuratur. We wtorek ewakuowano 2,5 tys. osób. W piątek rano Marcin L. wylądował na lotnisku w Pyrzowicach, gdzie czekali już na niego funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego.

„Rz" rozmawiała z osobami zbliżonymi do śledztwa. W sprawie jest wiele wątpliwości. Bo czy autor e-maili o bombach wracałby do Polski, wiedząc, że jest rozpracowywany? I czy umieszczałby w e-mailach swoje nazwisko? Czy w cztery dni policja była w stanie uzyskać mocne dowody winy L., skoro wiadomości wysłano z serwerów zarejestrowanych w USA, Niemczech i Francji?(...)

http://www.rp.pl/artykul/102681,1025434-To-on-sparalizowal-kraj--Albo-nie-on.html

Brak głosów