Pornografia śmierci – „podłe ciała”

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Kiedy po raz pierwszy wyrażałem swoją opinię na temat wystawy The human body, nie mogłem się spodziewać, iż reakcje będą tak burzliwe.
Temat wydawał mi się dość oczywisty, sprawa jasna – tymczasem wystawa znalazła prawdziwie gorliwych obrońców i to bynajmniej nie wśród „mend internetowych” (copyright Rafał A. Ziemkiewicz) wynajętych za ciężkie pieniądze przez koncerny farmaceutyczne by w Internecie na każdym forum bronić idei wystawy, lecz wśród ludzi całkiem zwyczajnych – przejętych jakimś niepojętym, ideologicznym żarem i gotowych bronić wystawy do ostatniej kropli krwi.

Co więcej, jak to z zaczadzeniem ideologicznym bywa – jest to obrona całkowicie głucha na argumenty. Można przytaczać i przypadek Rudolpha Spannera, i Buchenwald, i eksperymenty radzieckie, i Oddział 731, wreszcie postać Gunthera von Hagensa… nic, zero, groch bije o ścianę. Być może źle do tego podchodziłem? Może działa tu zasada „patrz kto mówi, a nie co mówi” i gdybym dokonał manipulacji i powołał się na, nie wiem – Jacka Żakowskiego, ci sami ludzie by mi przyklasnęli i się natychmiast zgodzili. Pomijając już oczywiście tych, którzy całkiem wprost przyznawali, iż polemizują bez czytania.

I tutaj pojawiło się promyk z nieoczekiwanej strony. Oto bowiem udało mi się znaleźć w Gdańsku książkę „Podłe ciała”, której autorem jest francuski filozof Grégoire Chamayou. I najlepsze jest to, że pan Chamayou jest filozofem na wskroś lewicowym!

„Podłe ciała” traktują o eksperymentach medycznych dokonywanych na więźniach, prostytutkach i obłąkanych w wieku XVIII i XIX, ale cofa się też do wieku XVII i XVI-go. To właśnie oni – społeczny margines są „podłymi ciałami”, ludźmi drugiej albo i trzeciej kategorii, nic nie znaczącymi, bezproduktywnymi dla społeczeństw, na których (oczywiście) w imię nauki można dokonywać najbardziej okrutnych eksperymentów. autor nas nie oszczędza – ze szczegółami opisuje udokumentowane historycznie sekcje i wiwisekcje, publiczne eksperymenty na zwłokach ludzkich z użyciem wysokiego napięcia, sekcja przeprowadzona „żywcem” na skazańcu (lekarze jednocześnie odcięli stopy skazanego, dokonali trepanacji czaszki, rozcięcia piłą mostka i wyprucia jelit sprawdzając reakcję żywego wtedy człowieka). Strona po stronie Chamayou opisuje eksperyment za eksperymentem, okrucieństwo za okrucieństwem. Oczami wyobraźni oglądamy eksperymenty, sekcje a także – to nie pomyłka – wystawy. Wystawy ludzkich organów, członków i całych ciał na widoku publicznym. Oczywiście pokazywane po to, by nauczać, a jak inaczej Państwo myśleli?

Chamayou opisuje to wszystko z jednej strony analitycznie, z drugiej z bardzo lewicową wrażliwością. Jedne z ostatnich rozdziałów traktują o eksperymentach w koloniach w XIX wieku. Tutaj lekarzom i uczonym puszczają wszelkie hamulce – eksperymenty na czarnych mieszkańcach Afryki należą do najokrutniejszych i najbardziej bezwzględnych. I co najciekawsze – i w kontekście wystawy najbardziej wymowne – pojawia się także argument eksperymentujących, iż przecież czarni Afrykanie o niczym innym nie marzą, jak tylko o tym aby swoje „podłe ciała” oddać nauce. Pewnie gdyby umieli pisać, podpisaliby nawet stosowne dokumenty.

Nie będę opisywał Państwu szczegółów – odsyłam do samej książki. Od siebie dodam tylko tyle – tak, można sądzić, że chińska, biedna kobieta w ciąży niczego nie pragnie tak, jak tylko tego by po śmierci oddać swoje ciało i ciało swojego nienarodzonego dziecka do celów naukowych. Że chińska matka po śmierci syna zapisuje jego zwłoki na wystawę objeżdżającą cały świat, że kilkadziesiąt młodych kobiet po poronieniu z radością i całkowicie dobrowolnie oddaje zwłoki swoich dzieci po to, by mogli cieszyć ich widokiem oczy bogaci, syci europejczycy. Oczywiście, tak – można tak sądzić, jasne. Tylko, że trzeba wtedy być kompletnym, pardon my French, kretynem.

I jeszcze jedna sprawa, dla wszystkich tych, którzy uważają, że przecież w świetle prawa wszystko jest cacy. Otóż nie jest – prokuratura rejonowa w Gdańsku wszczęła w sprawie wystawy dziś postępowanie. To informacja potwierdzona. Z kolei Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła własne śledztwo po pojawieniu się wystawy w Polsce, podejrzewając, iż może dochodzić do handlu ludzkimi zwłokami. To informacja akurat nieoficjalna, więc jakby coś – panowie z Abwehry zaprzeczą.

Swoją drogą, już naprawdę na koniec, Chamayou nie dopisał do swojej książki jednej rzecz – przez cały wiek XIX i jeszcze niemal do połowy wieku XX-go wraz z cyrkami podróżowały tak zwane „wystawy dziwadeł” – czyli wystawy z ludźmi dotkniętymi rozmaitymi niepełnosprawnościami, pozamykanymi w klatkach, wystawionymi ku uciesze gawiedzi. Wystarczyło zapłacić skromną kwotę za bilet i oglądać, do woli – mężczyzn, dzieci i kobiety bez rak, bez nóg, osoby niepełnosprawne intelektualnie i chore psychicznie. Do woli, ile człowiek miał tylko ochotę. I tak się zastanawiam, czy gdyby teraz ktoś chciał te cyrkowe „pokazy dziwadeł” reaktywować – czy cieszyłoby się to takim samym poparciem ludzi uznających siebie przecież za oświeconych i postępowych, gdyby tylko dorobił do tego naukową retorykę?

Znam odpowiedź.

Arkady Saulski

http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/saulski-pornografia-smierci-podle-ciala,7669737746

Brak głosów