Polacy będą emigrowali „za chlebem”, przyjmując uciekających muzułmanów, których nie chcą przyjąć ani bogate Włochy ani Niemcy.”

Obrazek użytkownika wilre
Artykuł

Efekt "stagnacji" zachodu

  • Wyślij link znajomemu
  • Wydrukuj

11.09.2015

  • Czy zagrożenie dla złotówki jest „wydumane”?

Stało się tak jak to przewidywałem w kwietniowym wpisie: „Polacy będą emigrowali „za chlebem”, przyjmując uciekających muzułmanów, których nie chcą przyjąć ani bogate Włochy ani Niemcy.” W tegorocznym raporcie MFW „Nierównomierny wzrost: krótkoterminowe i długoterminowe czynniki” po raz pierwszy przyznano, że gospodarka świata trwale zwolniła i że fundamentalnymi przyczynami jest starzenie się społeczeństwa w połączeniu ze spadającą produktywnością. Wielokrotnie na łamach bloga ostrzegałem o tym, że zapaść demograficzna w połączeniu z dezinformacją medialną musi doprowadzić do spowolnienia rozwoju i zalaniem Europy przez ludniejszych sąsiadów. Niestety ale Raport MFW dopiero obecnie przyznał że spowolnienie wystąpiło od początku lat dwutysięcznych, a gdy chodzi o kraje rozwijające to jego objawy stały się widoczne dopiero po wybuchu kryzysu. Ostrzegając przed skutkami załamania demograficznego Polski często przywoływałem przykłady mówiące o tym, że starsze pokolenie charakteryzuje się tym że nie generuje wzrostu gospodarczego i innowacyjności, a gdy chodzi o oszczędności to preferuje lokaty bankowe, gdyż chce mieć pewność co do możliwości skorzystania z oszczędności. Okazuje się że powyższe trendy już są odczuwalne na świecie. Ostatnio wymyślony przez Lawrence Summersa termin „secular stagnation” (długotrwała stagnacja) zauważa strukturalną nadwyżkę oszczędności nad inwestycjami. Na powyższą nierównowagę finansową nakłada się zmiana układu sił na świecie, w kierunku ludnych państw azjatyckich.

Przemiany są dramatyczne, o czym świadczy fakt że Kate Allen rozpoczynając analizę Financial Timesa dotyczącą najlepszych światowych inwestycji w nieruchomościach podaje, że jest nią działka nad Oceanem Indyjskim w Somalii. I to nie dlatego, że jest tam obecnie krwawa wojna i nieruchomości mogą być tanie, ale dlatego że to właśnie ten Ocean zastąpi Atlantyk jako obszar dobrobytu już w przeciągu najbliższych kilkudziesięciu lat. Ukazuje na mapie świata jak będzie wyludniał się Zachód, eksponując zapaść Polski, oraz jak zaczną dominować społeczeństwa Azji i Afryki. Okazuje się że nie tylko produkcja przeniesie się do tych regionów, ale również dobrobyt i konsumpcja. Już w okresie 2009-30 liczebność klasy średniej w Azji wzrośnie z 525 mln do 3,228 mld podczas gdy w Europie z 664 do 680 mln, a w Ameryce Pn. nawet spadnie z 338 do 322 mln osób. Konsumpcja klasy średniej będzie wynosiła w 2030 r. 12,8 bln dolarów w Indiach i 10 bln dolarów w Chinach, podczas gdy w USA 4 bln dol, Japonii 2,3 bln, a w Niemczech zaledwie 1,3 bln dol.

Nawet obecnie eksponowany kryzys zadłużenia w Chinach może okazać się odmiennie interpretowany. Otóż zgodnie z wyliczeniami Bloomberg Intelligence wprawdzie chiński dług wzrósł do 220% PKB w 2013 r. niemniej chińskie aktywa wynoszą ok. 900% PKB. Przyczynił się do tego nie tylko wzrost wartości aktywów ale fakt, że Chińczycy są narodem oszczędzającym. Aktywa gospodarstw domowych wzrosły w latach 2008-13 z ok. 280% do 330% PKB i nieruchomości stanowią ich 70%, a oszczędności bankowe 24%, podczas gdy akcje to zaledwie 2% aktywów gospodarstw domowych. Fakt że zadłużenie gospodarstw domowych stanowi zaledwie 17% wartości nieruchomości, świadczy że ich ceny musiałyby spaść o 80% aby w sumie zmniejszyć zamożność Chińczyków. Ponadto wartość najistotniejszych aktywów jakimi są aktywa przedsiębiorstw w ciągu badanych pięciu lat wzrosła z 350% chińskiego PKB do 550%, a więc o około 200 pkt. proc. Tak więc sam przyrost konsumuje w prawie całości wielkość całkowitego zadłużenia które wynosi 220% PKB. Z czego można wysnuć wniosek że strategia zadłużania i zdobywania światowego rynku jawi się dla Chin na plusie. Oczywiści jak zauważa Bloomberg w artykule „China Debt Crisis? The Other Side of the Ledger Suggests Not” w przypadku kryzysu płynnościowego trudno byłoby zakładane aktywa gwałtownie sprzedać, zwłaszcza że część z nich jest umiejscowiona w sektorach przemysłu ciężkiego.

Na tym tle dzisiejsza analiza Financial Timesa „Higher external debt levels raise capital control fears” brzmi jak przestroga dla Polski. Gdyż do państw najbardziej eksponowanych na zakłócenia zagraniczne włączona została Polska. Okazało się że mamy 8 największą ekspozycję, gdy chodzi o zadłużenie zagraniczne – 352 mld USD, bezpośrednio za Turcją. Przy czym jako jedyny kraj w przewodzącej ósemce poziom tego zadłużenia przekracza 50% PKB, podczas gdy pierwsi na liście, mające obecnie problemy Chiny to 9%, Rosja to 32%, a Brazylia 24% PKB. W Polsce zadłużenie zagraniczne stanowi 64% PKB,podczas gdy 50% jest uznawane za niebezpieczną granicę.  Nie powinniśmy się pocieszać tym że uwaga świata finansów jest obecnie skoncentrowana na Turcji, której wskaźnik od końca roku 2014 pogorszył się o 20 pkt. proc. i Malezji, gdyż należy pamiętać że sytuacja daleka jest od stabilności. Przykład Turcji to potwierdza, a przecież Malezja ma wskaźnik na poziomie Polski – 65% PKB, $85,9 mld rezerw walutowych, oraz olbrzymi fundusz Khazanah z miliardowymi inwestycjami zagranicznymi których Polsce brak.

 

Czytaj oryginalny artykuł na: http://www.stefczyk.info/blogi/przez-pryzmat-ekonomii/efekt-stagnacji-zachodu,14813317868#ixzz3lb2cTldg

Twoja ocena: Brak Średnia: 3.8 (3 głosy)