PL - Ukraine
Główną tezą książki „Ukraina. Po obu stronach Dniestru” jest to, że wszelkie umiejscowione w historii ukraińsko-polskie konflikty są wywoływane przez ośrodki zewnętrzne – tutaj Andrzej Kępiński wyciąga oskarżycielsko palec przede wszystkim w stronę Rosji, ale dostaje się też Niemcom a nawet USA. Twierdzi, że „fałszuje się przeszłość, by przeciwstawić nas, Polaków i Ukraińców, sobie, by zatrzymać postępujący mimo kordonu proces jednoczenia się narodów”. Autor snuje dywagacje, ile oba kraje zyskałyby politycznie i militarnie, gdyby ze sobą współpracowały, w tym kontekście pojawia się postać Semena Petlury - pisze Daniel Koziarski.
Fascynat Ukrainy, Andrzej Kępiński, w którymś miejscu swojej książki złości się na to, że w polskich telewizjach kablowych są programy rosyjskie i niemieckie, a nie ma ukraińskich. Bez przesady, chciałoby się powiedzieć, tematy ukraińskie bardzo często pojawiają się w polskich programach informacyjnych, nie tylko w kontekście rewolucji, które przetaczają się przez ten kraj. Również sporo na polskim rynku książki literatury z Ukrainą w roli głównej – jest proza (np. wydawane przez Czarne książki Andruchowycza), są naturalnie przewodniki, książki historyczne, czy reportaże krajowych i zagranicznych autorów (ostatnio np. „Barszcz ukraiński” Piotra Pogorzelskiego,korespondenta Polskiego Radia w Kijowie) czy nawet komiksy („Dzienniki ukraińskie” Igorta).
Czym zatem w tym kontekście jest bogata w treści i fotografie propozycja wydawnictwa Zysk i S-ka rzeczonego Andrzeja Kępińskiego zatytułowana „Ukraina. Po obu stronach Dniestru”? Zostawmy już ciekawą, by nie powiedzieć osobliwą sylwetkę samego autora – człowieka-orkiestry: socjologa, pisarza, biznesmena, producenta, filmowca, który w swoim dorobku autorskim ma m.in. pozycję pod niezwykle intrygującym tytułem „Wielki Mistrz Polski Juliusz Nowina Sokolnicki a zdrada prezydenta Wałęsy”. Najważniejsze z punktu widzenia wiarygodności samej książki jest to, że autor zajmuje się Ukrainą od wielu lat i posiada ogromną wiedzę na jej temat powiązaną ze znajomością historii. Na marginesie, tym bardziej niefortunne i niepotrzebne wydaje się wplatanie w książkę cytatów z Wikipedii czy portalu… sciaga.pl.
Dobrze, zanim przyznam, że to z wielu względów wartościowa pozycja, miejmy już krytykę za sobą. Książka jest momentami chaotyczna, tonąc na przykład w historycznych dygresjach czy gubiąc rytm za sprawą okołołysiakowych emocji, którym często daje się ponosić autor. Zresztą, Kępiński nie kryje inspiracji Łysiakiem i jego wizjami – ergo powtarza exemplum: „Rosjanie do dziś świątecznie obchodzą rocznicę dnia wypędzenia Lachów z Moskwy, a mogła powstać Unia sięgająca aż po Alaskę. I jak tamto wydarzenie skomentował wybitny współczesny polski pisarz Waldemar Łysiał, dziś nie Moskwa, lecz my moglibyśmy z USA rozmawiać jak równy z równym”.
Główną tezą „Ukrainy” jest to, że wszelkie umiejscowione w historii ukraińsko-polskie konflikty są wywoływane przez ośrodki zewnętrzne – tutaj Kępiński wyciąga oskarżycielsko palec przede wszystkim w stronę Rosji, ale dostaje się też Niemcom a nawet USA. Autor snuje dywagacje, ile oba kraje zyskałyby politycznie i militarnie, gdyby ze sobą współpracowały (w tym kontekście pojawia się postać Semena Petlury). „Fałszuje się przeszłość, by przeciwstawić nas, Polaków i Ukraińców, sobie, by zatrzymać postępujący mimo kordonu proces jednoczenia się narodów”.
Ukraina oczyma Kępińskiego nie jest wyidealizowana - autor podkreśla na przykład swój niepokój związany z kultem Bandery („Patriotyzm. Na skutek propagandy OUN/UPA i jej naśladowców na Ukrainie coraz trudniej spotkać człowieka używającego tego słowa. Karierę zrobił i robi obłędny nacjonalizm”.), którego biografii uważnie się przygląda. Martwi się też wymazywaniem śladów polskiej historii z ukraińskiej ziemi (sporo tych śladów się jednak na szczęście zachowało – czy ktoś pamięta na przykład jedną z bitew określanych mianem „polskich Termopil” – bitwę pod Zadworzem z 1920, którą upamiętnia wciąż surowy pomnik?). Autor zdaje sobie jednak doskonale sprawę z tego, że Polskę i Ukrainę połączyć może wiele wspólnych celów i trudna historia wcale nie powinna przesłaniać tożsamych interesów i perspektyw.
Sporo tu o Lwowie w różnych kontekstach historycznych – tym przedwojennym, z czasów II RP, tym dotkniętym wojenną tragedią i tym bardziej współczesnym – opisywanym przez konflikt wokół Cmentarza Orląt Lwowskich czy z perspektywy wizyty Jana Pawła II w 2001. Autor podpisuje się z grubsza pod tezą, że polskiego Lwowa już nie ma.
Wędrując z autorem przez Ukrainę w poszukiwaniu polskich śladów docieramy do miejsc bardzo ciekawych, dziś pamiętanych przez pasjonatów historii, jak Żółkiew, gdzie znajduje się królewski zamek Jana III Sobieskiego. „Po drodze do Żółkwi i w samej Żółkwi nie znalazłem reklamowanych banerów >>Królewska Żółkiew zaprasza<<, >>Żółkiew – miasto wielkich hetmanów: Żółkiewskiego i Sobieskiego>>. Dlaczego? Przecież to sedno tego miejsca. Istna. Na tamtej ziemi wyrośli najwięksi wodzowie ówczesnego świata! Dlaczego nie jest to dyskontowane propagandowo i turystycznie?” – emocjonuje się autor.
Długo można jeszcze pisać na temat tej napisanej z pasją książki, w której polsko-ukraińska teraźniejszość miesza się z przeszłością, w której Kępiński wykazuje się na przemian świetnym wyczuciem i znajomością realiów, a innym razem – jak gawędziarz zainteresowany swoim dobrym poczuciem, zasypuje nas szczegółami, które nie są nikomu potrzebne do czytelniczego szczęścia. Szkoda trochę, że autor opowiadając tyle o przeszłości, nie pokusił się, żeby postawić jakieś diagnozy co do przyszłości Ukrainy. Można tę publikację jednak z czystym sumieniem polecić, choćby z takiego powodu, że dzisiaj znowu Polacy mówią o Ukrainie (nawet nastolatkowie w SKM-kach!), spierają się o Ukrainę, Ukrainą na swój sposób żyją. Warto w tym kontekście poszerzać horyzonty, nawet jeśli nie po drodze nam będzie z niektórymi poglądami Andrzeja Kępińskiego.
Warto również dlatego, że jest to w dużej mierze książka o Polsce, której już nie ma albo która, niestety, odchodzi w niepamięć.
Daniel Koziarski
http://rebelya.pl/post/5488/ukrainsko-polskie-drogi
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 368 odsłon