Obama nie pomógł Wall Street. Giełda spada.

Obrazek użytkownika Danz
Artykuł

Wybór Baracka Obamy na prezydenta USA nie pomógł giełdom. Nawet tej na Wall Street, gdzie wyczekiwano informacji o zmianie warty w Waszyngtonie. I choć inwestorzy liczą na to, że nowa polityka pomoże trochę rynkowi finansowemu, to nie mają już złudzeń - świat czeka duża recesja. To dlatego gracze częściej sprzedają niż kupują akcje. Tak jak dziś.

if (typeof adserver_emissions == 'object' && adserver_emissions['rectangle srodkowy 300x250'] == true) { document.getElementById('bmone2n5a').style.display = "block"; }

Nowojorski indeks największych korporacji - Dow Jones - stracił dziś na otwarciu ponad półtora procent. Później sytuacja trochę poprawiła się, ale parkiet nie może odbić się na tyle, by tablice informacyjne świeciły na zielono. Technologiczny Nasdaq też dużo traci. Przebił jednoprocentową barierę spadku. To spora zmiana w stosunku do wczorajszego zamknięcia, gdy Dow Jones zyskał 3,28 proc., a szerszy wskaźnik Standard&Poor500 zdobył nawet 4,08 proc.

Podobnie było w Europie. Po wczorajszych wzrostach, inwestorzy sprzedają akcje, by w miarę możliwości jak najszybciej zarobić jakieś pieniądze. Giełdy w Londynie, Paryżu, a także i w Warszawie tracą. Spadek na naszym indeksie pokazującym kondycję największych spółek - WIG20 wyniósł na zamknięciu prawie 2,4 procent.

To co dzieje się dziś na giełdach to woda na młyn twórców teorii o zbliżającej się katastrofie. Pokazuje to bowiem, że skończył się czas stabilnych cen akcji. Jesteśmy w fazie silnych zawirowań. Rynkami trzęsą spekulanci, którzy chcą jeszcze wyssać trochę pieniędzy z giełdy przed jej totalną zapaścią.

Dziennik.

Brak głosów