Nie chcą upamiętniać Sowietów
Władze Starostwa Powiatowego w Mielcu chcą usunąć sprzed swej siedziby monument wystawiony Sowietom. To już kolejna próba pozbycia się niechcianego spadku po epoce PRL, który wciąż straszy w centrum Mielca.
Pomnik przedstawiający żołnierza trzymającego miecz i dziecko został wybudowany w 1953 r., w okresie stalinowskim. Stanął przed ówczesną siedzibą komitetu miejskiego PZPR, przy ulicy, która wówczas nosiła imię Feliksa Dzierżyńskiego (obecnie ul. Sękowskiego). Tu przez lata odbywały się wszystkie partyjne uroczystości, m.in. z okazji Dnia Zwycięstwa czy rewolucji październikowej.
Ustrój się zmienił, na przestrzeni lat zmieniały się także władze, a monument stoi sobie w najlepsze i to w centralnym punkcie Mielca. Kilka lat temu, próbując załatwić sprawę bez jego usuwania, przemianowano jego nazwę na pomnik Bezimiennego Żołnierza, ale zdaniem środowisk patriotycznych nie zmienia to faktu, że wciąż pozostaje on symbolem totalitaryzmu i czasów słusznie minionych, które Polakom kojarzą się jednoznacznie źle.
Bogdan Miga, rzecznik prasowy Starostwa Powiatowego w Mielcu, w rozmowie z portalem NaszDziennik.pl podkreśla, że po stronie starostwa wola przeniesienia pomnika jest, ale wymaga wielu uzgodnień, m.in. zgody wojewody podkarpackiego oraz opinii Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Problemem są natomiast opinie tzw. środowiskowe. Nawet w przypadku uzyskania zgody i pozytywnej opinii w sprawie usunięcia osobną kwestią pozostaje uzgodnienie nowej lokalizacji z Ambasadą Federacji Rosyjskiej i władzami miasta Mielca jako właścicielem terenu.
Trudno jednak liczyć, że Ambasada Federacji Rosyjskiej, która z reguły niechętnie patrzy na próby „poniewierania” pamięci Rosji Sowieckiej, zgodzi się na to. Pozostaje jeszcze Urząd Miasta Mielca.
– Zwróciliśmy się kiedyś do władz miejskich w Mielcu z prośbą o wyznaczenie nowej lokalizacji pomnika. Otrzymaliśmy odpowiedź, że takowe zostanie przygotowane i jakoś tak się to rozeszło w czasie – informuje rzecznik mieleckiego starostwa.
Nawet jeżeli starostwo otrzyma projekty nowej lokalizacji pomnika, to sprawy i tak nie załatwia, bo jak tłumaczy Bogdan Miga, nikt za darmo czy na kredyt nie przeniesie pomnika.
– Jest chęć do działania i załatwienia tego problemu w miarę normalny i cywilizowany sposób, tylko niebagatelną rzeczą jest brak pieniędzy na przeniesienie pomnika – mówi Bogdan Miga. Koszt usunięcia monumentu szacowany jest na blisko sto tysięcy złotych, których starostwo o napiętym budżecie po prostu nie ma.
Póki co wiadomo, że monument po usunięciu na pewno nie trafi na cmentarz żołnierzy sowieckich w Mielcu, gdzie podobny monument już stoi, i Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa orzekł, że drugi jest niepotrzebny. Są także opinie, że właściwym miejscem dla pomnika byłoby muzeum komunizmu w Kozłówce, ale to także wiąże się z kosztami. Tak czy inaczej powinien on zniknąć z przestrzeni miejskiej Mielca.
Warto dodać, że straszący w Mielcu pomnik wdzięczności Armii Czerwonej nie jest jedynym reliktem komunizmu na Podkarpaciu. Wciąż nierozwiązana pozostaje kwestia chociażby pomnika Karola Świerczewskiego „Waltera” w Jabłonkach, pomnika w Lesku ku czci żołnierzy sowieckich oraz pomnika Czynu Walk Rewolucyjnych w Rzeszowie. Podobnie sprawa ma się jeszcze z dwoma innymi reliktami przeszłości w stolicy Podkarpacia: pomnikiem Zwycięstwa na placu Ofiar Getta i cokołem z sierpem i młotem na skrzyżowaniu ul. Wincentego Pola z ul. Dąbrowskiego.
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/61213,nie-chca-upamietniac-sowietow.html
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 348 odsłon