K o ś c i ó ł Rzplitej
Historia Kościoła w Rzplitej Obojga Narodów
> NBPJCHr Stefan January Giller
> Historia Rypinkowskiego Kościoła
>
> Za Kaliszem gdzie rzeka
> Rozlewa z daleka
> Stał kościół drewniany i szary
> Miał ściany zbrudzone
> Ołtarze zdymione
> Toporem ciosane filary.
> Tam w dobrach magnata
> Piękniejsza komnata
> Gdzie stajnie dla koni z lustrami
> Tu panu nad pany
> Rzucono łachmany
> A przecież On rządzi darami.
> W dzwon i niedzielę
> W tym oto kościele
> Lud słyszy głos księdza natchniony
> Za zdrowie za dary
> Za łaski bez miary
> W podziękę ma dom być wzniesiony.
> Dom wielki i trwały
> Murami wspaniały
> Dom silny jak wiara dom Boży
> Niech każdy pospieszy
> Z domowych pieleszy
> Kto pracę kto pieniądz niech złoży.
> Bo kościół ten stary
> Już wątły bez miary
> Nie godzien być Maryi schronieniem
> Dom wielce dziurawy
> Już nie wart naprawy
> Nie dosyć czcić słowem i pieniem.
> Nie mamy grosiwa
> Część cegły i drzewa
> I kamień da dziedzic Strzeszewski
> A w Bogu otucha
> Że ześle On Ducha
> Poruszy i dwory i wioski.
> Więc czeladź - choć mała
> Lecz w pracy wspaniała
> Pospieszy ukrzepić podstawy
> Brać nasza z zagona
> Jednością złączona
> Da groszy da czas i dostawy.
> Gdy mury skończymy
> Niewiasty sprosimy
> By dały na wieży krzyż złoty
> A u blasku gdy cały
> By mądrość poznały
> Jak świecić przykładem i cnoty.
> I dzieci też wasze
> W kościelne poddasze
> Niech spieszą z grosikiem swym skromnym
> Sam Bóg ich nagrodzi
> I żywot osłodzi
> Da szczęście ojczyznę bezdomnym.
> Sąsiedzi szemrali
> Cóż znowu wołali
> Ja bym tak nie umiał! Co tobie
> Pokora.... łagodność
> Bez względu na godność
> Tak żebrać i żebrać... nie sobie.
> A ksiądz szedł z uśmiechem
> Z zapartym oddechem
> Wpatrzony w swe dzieło rosnące
> Zebrania omijał
> Działalność rozwijał
> Nie stygło to serce gorące.
> Głos marnie nie ginie
> Lud stawie świątynię
> Ten z groszem i z pracą ten bieży
> Już mury wzniesione
> Już dachem spojone
> Już wieża już i krzyż na wieży.
> A zawsze we pracy
> Dwór ze wsią jednacy
> Zarówno Panience dom stawia
> Gdy jedni ustają
> To drugim znać dają
> Ci spieszą pracują nie bawią.
> Lecz nieraz bywało
> Że wszystko ustało
> Że wszyscy już ciągną ostatki
> Wtem nagle ofiarę
> Ktoś daje nad miarę
> Pan obcy przywozi swe datki.
> I znowu lud spieszy
> Z domowych pieleszy
> Na nowo wzniesioną w swej wierze
> Gdy Bóg dał grosiwo
> Pracuje lud żywo
> A prawią o cudzie ofierze.
> Aż dziwno wszem było,
> Jak się to zrobiło
> Ja prędko świątynia skończona
> Kamienne wyroby
> Dębowe ozdoby
> I cała przepięknie oszklona.
> Lecz ksiądz kanonik Szafnicki nie powie
> Co przeszedł skąd zdrowie
> Kto siły oddawał w potrzebie
> Bo za to zapłata...
> Nie z tego tu świata
> Bo za to zapłata tam w Niebie.
> A zdrowi i chorzy
> Zwiedzając dom Boży
> W podzięce nad dziełem się korzą,
> Bo Panu nad Pany
> Odjęto łachmany
> Zwrócono należną cześć Bożą.
> Data utworzenia: 2009-12-01
Link:
https://twitter.com/jarek_44/status/794565724383641604
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 685 odsłon