Wśród UPRowskiego betonu wypowiadającego się pod tą notką tylko ten komentarz jest sensowny:
[quote]
Korporacje są lewacke?
marek
2009-10-30 17:43:20
Powiadają, że największy ślepiec to ten, kto nie chce widzieć. Dzisiejszy wpis pana Roberta Gwiazdowskiego jest tego dobitnym przykładem.
Jest tu mowa o niemądrych parlamentarzystach z Brukseli (słusznie), niemądrych dziennikarzach (słusznie) i całkiem niemądrych wyborcach, którzy są sami sobie winni, bo zagłosowali w eurowyborach (pan Gwiazdowski nie pierwszy raz przedkłada wyborczy defetyzm nad zorganizowaną akcję obywateli, których przed wiosennymi wyborami raczył odwodzić od głosowania).
A czego nie ma? Nie ma tego, czego pan Gwiazdowski nie chce widzieć, a o czym jego wierni czytelnicy wolą nie wiedzieć. Po pierwsze tego, że „dyrektywa telekomunikacyjna” nie powstała w europarlamencie, bo ten nie ma inicjatywy ustawodawczej (i **to** jest ustrojowa granda, wołająca o pomstę do nieba). Dyrektywa jest tworem Komisji Europejskiej, której eszelony nie pochodzą z wyboru obywateli, a z niejasnych nominacji, osobistych układów i rozmaitych politycznych przepychanek.
Według szacunków (bo w Brukseli, jak i u nas, rejestrują się jako lobbyści tylko żółtodzioby i frajerzy), po siedzibie Komisji Europejskiej pałęta się ok. 15 000 lobbystów (http://euobserver.com/9/26695). Czy to są lobbyści internautów? A może lewaków? Panie Robercie, dla kogo pracują lobbyści, którzy w praktyce napisali nam prawo telekomunikacyjne?
Czy właściciele Disneya to lewacy? Vivendi, Sony, Viacom — socjaliści? Rupert Murdoch jest pewnie komuchem? AOL/Time Warner, General Electric — eurokołchoz? A mnie się zdawało, że to są bohaterowie Pańskiej bajki, Panie Robercie.
Dlaczego nie napisze Pan po prostu i zgodnie z prawdą, że oto po raz kolejny zadziałała "niewidzialna ręka rynku" w sposób najbardziej dla siebie charakterystyczny, czyli pod stołem?
„Nieużywaną demokrację tanio sprzedam” — takie billboardy powinni nosić na plecach niemal wszyscy politycy. (W amerykańskim Kongresie już prawie noszą: proszę zajrzeć do nowego artykułu z Harper's: http://harpers.org/archive/2009/10/hbc-90006000 i porównać z tą infografiką: http://assets.sunlightfoundation.com/images/blog/infographics/house_fsc/house_fsc_fire.html). Pakiet telekomunikacyjny od początku do końca był tworzony przez korporacje i dla korporacji, a parlament przegłosował, co miał przegłosować.
Tymczasem zdaniem pana Gwiazdowskiego i przedpiśców znów zawinili lewacy.
Z jednej strony nieograniczone pieniądze korporacji, praktyczna tajność negocjacji w czarnej skrzynce, jaką jest Komisja Europejska plus wszechobecny lobbing — a z drugiej strony obywatele uzbrojeni... w co właściwie, w Magna Cartę? Z czego pan Gwiazdowski wnioskuje, że najlepiej nie głosować, a niektórzy jego czytelnicy — że Europie potrzeba Stalina. Bardzo to wszystko dowcipne.
[/quote]
Komentarze
UPR = beton odporny na rzeczywistość?
30 Października, 2009 - 20:06
Wśród UPRowskiego betonu wypowiadającego się pod tą notką tylko ten komentarz jest sensowny:
[quote]
Korporacje są lewacke?
marek
2009-10-30 17:43:20
Powiadają, że największy ślepiec to ten, kto nie chce widzieć. Dzisiejszy wpis pana Roberta Gwiazdowskiego jest tego dobitnym przykładem.
Jest tu mowa o niemądrych parlamentarzystach z Brukseli (słusznie), niemądrych dziennikarzach (słusznie) i całkiem niemądrych wyborcach, którzy są sami sobie winni, bo zagłosowali w eurowyborach (pan Gwiazdowski nie pierwszy raz przedkłada wyborczy defetyzm nad zorganizowaną akcję obywateli, których przed wiosennymi wyborami raczył odwodzić od głosowania).
A czego nie ma? Nie ma tego, czego pan Gwiazdowski nie chce widzieć, a o czym jego wierni czytelnicy wolą nie wiedzieć. Po pierwsze tego, że „dyrektywa telekomunikacyjna” nie powstała w europarlamencie, bo ten nie ma inicjatywy ustawodawczej (i **to** jest ustrojowa granda, wołająca o pomstę do nieba). Dyrektywa jest tworem Komisji Europejskiej, której eszelony nie pochodzą z wyboru obywateli, a z niejasnych nominacji, osobistych układów i rozmaitych politycznych przepychanek.
Według szacunków (bo w Brukseli, jak i u nas, rejestrują się jako lobbyści tylko żółtodzioby i frajerzy), po siedzibie Komisji Europejskiej pałęta się ok. 15 000 lobbystów (http://euobserver.com/9/26695). Czy to są lobbyści internautów? A może lewaków? Panie Robercie, dla kogo pracują lobbyści, którzy w praktyce napisali nam prawo telekomunikacyjne?
Czy właściciele Disneya to lewacy? Vivendi, Sony, Viacom — socjaliści? Rupert Murdoch jest pewnie komuchem? AOL/Time Warner, General Electric — eurokołchoz? A mnie się zdawało, że to są bohaterowie Pańskiej bajki, Panie Robercie.
Dlaczego nie napisze Pan po prostu i zgodnie z prawdą, że oto po raz kolejny zadziałała "niewidzialna ręka rynku" w sposób najbardziej dla siebie charakterystyczny, czyli pod stołem?
„Nieużywaną demokrację tanio sprzedam” — takie billboardy powinni nosić na plecach niemal wszyscy politycy. (W amerykańskim Kongresie już prawie noszą: proszę zajrzeć do nowego artykułu z Harper's: http://harpers.org/archive/2009/10/hbc-90006000 i porównać z tą infografiką: http://assets.sunlightfoundation.com/images/blog/infographics/house_fsc/house_fsc_fire.html). Pakiet telekomunikacyjny od początku do końca był tworzony przez korporacje i dla korporacji, a parlament przegłosował, co miał przegłosować.
Tymczasem zdaniem pana Gwiazdowskiego i przedpiśców znów zawinili lewacy.
Z jednej strony nieograniczone pieniądze korporacji, praktyczna tajność negocjacji w czarnej skrzynce, jaką jest Komisja Europejska plus wszechobecny lobbing — a z drugiej strony obywatele uzbrojeni... w co właściwie, w Magna Cartę? Z czego pan Gwiazdowski wnioskuje, że najlepiej nie głosować, a niektórzy jego czytelnicy — że Europie potrzeba Stalina. Bardzo to wszystko dowcipne.
[/quote]