Iluzja sukcesu gospodarczego - pisze prof. Jerzy Żyżyński w Naszym Dzienniku

Wciąż słyszymy powtarzany przez rządzących slogan o Polsce jako „zielonej wyspie” Europy, która obroniła się przed kryzysem i jako jedyna zanotowała wzrost gospodarczy.
Ale to jest w znacznej mierze iluzja, czyli obraz sfałszowany, nieoddający rzeczywistego stanu rzeczy. Przedstawia się wzrost podstawowej używanej do oceny gospodarki miary, jaką jest produkt krajowy brutto (PKB), nazywany też czasami dochodem narodowym – to jest z grubsza biorąc wszystko to, co w naszej gospodarce zostało wytworzone: im więcej wytworzyliśmy, tym lepiej nam być powinno, niby oczywiste.
Co zostaje „na rękę”
Ale tak naprawdę nasz dobrobyt zależy nie od tego, ile wytworzyliśmy, tylko od tego, co otrzymujemy „na rękę”, czyli co dla nas zostało z tego, co wytworzyliśmy – ta wielkość nazywa się produktem narodowym brutto (PNB) i to ona decyduje o naszym dobrobycie, oddaje rzeczywisty stan naszej gospodarki z naszego, jej obywateli, punktu widzenia. Produktem narodowym brutto jest zatem to, co dostajemy do podziału. Rocznik statystyczny określa produkt narodowy przez dodanie do produktu krajowego dochodu z zagranicy, a ten od lat jest ujemny, czyli nie jest to dochód – coś, co nas wzbogaca, lecz odpływ – coś, co nasz kraj zubaża. Ten ujemny dochód zagraniczny będę nazywał transferem za granicę – i oczywiście mówimy cały czas o saldzie, czyli o tym, co przyszło (na przykład dochody Polaków pracujących za granicą), minus to, co wyszło z kraju (dochody cudzoziemców wywiezione do ich krajów).
Więcej przeczytacie tutaj: http://www.naszdziennik.pl/ekonomia-gospodarka/30188,iluzja-sukcesu-gospodarczego.html
Satyr
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 449 odsłon