Dziennikarz kopał pielgrzyma - rozmowa z mec. Z. Cichoniem, obrońcą Andrzeja K., pielgrzyma oskrarżonego o napaść
Jak przyjmuje Pan wyrok częstochowskiego sądu rozpatrującego sprawę Andrzeja K.?
– Mamy sukces połowiczny. Z jednej strony sąd ustalił, że nie można przyjąć za słuszny zarzut uszkodzenia przez pana Andrzeja sprzętu w postaci kamery. A przypomnę, że Polsat wyliczył tu szkodę na kwotę prawie 30 tys. złotych. I to jest sukces. Nie satysfakcjonuje nas jednak orzeczenie w tej części, w której sąd uznał, że pan Andrzej przeszkadzał dziennikarzom w wypełnianiu ich obowiązków, za co – niestety – został skazany na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i grzywnę 6 tys. złotych. Dodatkowo sąd nałożył na pielgrzyma obowiązek wyrównania szkody w postaci uszkodzonego mikrofonu. W tej części niewątpliwie będę apelował, gdyż uważam, że jeżeli sąd zrobił dobry krok w sprawie dotyczącej rzekomego uszkodzenia kamery, to również powinien wykonać drugi krok i uniewinnić pana Andrzeja od zarzutu przeszkadzania w pracy dziennikarzom. Jedno w sprawie jest niewątpliwe i do tego przyznał się dziennikarz Polsatu – że to on kopnął pana Andrzeja. Był to niewątpliwie przejaw agresji ze strony dziennikarza. To, czy ta agresja była stosowana także w drugą stronę, jest bardzo wątpliwe.
Sąd prawidłowo ocenił materiały dotyczące utrudniania pracy dziennikarzom?
– Zdaniem sądu, to zachowanie wynika z filmu, który został zabezpieczony i zaprezentowany w czasie rozprawy. Szczerze mówiąc, jest on na tyle nieczytelny, że zarówno ja, jak i pan Andrzej, ale i wiele innych osób oglądających ten materiał, nie doszukaliśmy się zachowań agresywnych ze strony pielgrzyma. To, że przysłaniał flagą kamerę, nie jest jakąś wielką uciążliwością. Ale nawet gdyby pan Andrzej świadomie przysłaniał kamerę, bo nie życzył sobie, by jego twarz czy twarze innych uczestników pielgrzymki były nagrywane, to nie jest to podstawą do przyjęcia, że wypełnił on znamiona przestępstwa z ustawy Prawo prasowe.
Wymierzona kara jest bardzo surowa.
– Zarzucane panu Andrzejowi czyny zagrożone są karą do 3 lat pozbawienia wolności.
Wątpliwości sądu wzbudził sposób ustalenia zakresu uszkodzeń.
– Przede wszystkim sąd ustalił, że postępowanie prowadzone przez policję i prokuraturę było zbyt szybkie i powierzchowne (zresztą akt oskarżenia pierwotnie został zwrócony prokuraturze do uzupełnienia, jako niespełniający wymogów). Brakuje takich rzeczy jak zdjęcia kamery, zapis numerów identyfikacyjnych kamery – czyli elementarnych spraw w postępowaniu przygotowawczym. Zatem słusznie sąd przyjął, że brak jest dowodów na to, że to pan Andrzej uszkodził kamerę. Szczególnie że także z zeznań dziennikarzy wynikało, iż wcześniej jacyś ludzie uderzali w tę kamerę. Jeśli zatem w ogóle w tym dniu powstały jakieś szkody, to tak naprawdę nie wiadomo, kto je wyrządził. Ponadto z uwagi na uchybienia w pracy policji i prokuratury trudno nawet jednoznacznie stwierdzić, czy to właśnie ta konkretna kamera używana w dniu zdarzenia na Jasnej Górze podlegała naprawie na kwotę blisko 30 tys. zł, czy też był to zupełnie inny sprzęt.
Dziękuję za rozmowę.
http://naszdziennik.pl/polska-kraj/18918,dziennikarz-kopal-pielgrzyma.html
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 327 odsłon