Dziennik - to dobre

Obrazek użytkownika Kuki
Artykuł

Kretyni w Warszawie - Mazurek - na razie brak na portalu Dziennika

naga prawda o Palikocie

Myślowa awaria - Żulczyk - znowu brak

postaram się tutaj podrzucić inaczej.

Brak głosów

Komentarze

Autentyczne: Dwie licealistki wychodzą z filmu "Popiełuszko". "I jak?". No fajny film, ale taki smutny". "Dlaczego smutny?". "Myślałam, że mu się jednak uda".

Ten prawdziwy (!) dialog to największy komplement, jaki mogli usłyszeć twórcy tego filmu. Wszystkie Złote Lwy, Kaczki, Orły i reszta zwierzyny hojnie sypiące się na największe nawet szmiry nie zastąpią tego żywego dowodu, że z "Popiełuszką" trafili pod strzechy. Że kulą w płot trafili owi cmokierzy psychologicznych bełkotów, na które nie pójdzie do kina pies z kulawą nogą, dowodzący, że "Popiełuszkę" mogą oglądać wyłącznie babcie dewotki, gromada otępiałych bigotów tudzież czterdziestoletnie dziadki pamiętające tamte czasy.

Cieszę się, że Polacy okazali się mądrzejsi od gnębiących film ze zdumiewającą zaciekłością krytyków. Notabene, najwięcej oberwało się "Popiełuszce" od pewnego autora powieści gejowskich i nadwornego recenzenta "Krytyki Politycznej", ale to oczywiście przypadek i nie ma nic wspólnego z żadnymi ich uprzedzeniami. Tak samo jak przypadkiem jest, że twórca filmu Rafał Wieczyński musiał na jego realizację brać prywatne pożyczki pod zastaw swojego majątku. Gdyby wszystkie filmy podlegały tak surowym regułom wolnego rynku (co byłbym skłonny zaakceptować), nie zdziwiłbym się wcale. Tu jednak zadziałały mechanizmy szczególne.

Przez lata nikt nie kwapił się z wyłożeniem na taki film pieniędzy. W końcu coś rzuciło państwo. Rafał Wieczyński szukał wsparcia nadal. Trafił w końcu do warszawskiego ratusza, wszakże ks. Popiełuszko był legendarnym kapłanem z Żoliborza. Tak opowiadał o tej peregrynacji "Polityce": "Nie udało się przekonać do naszego przedsięwzięcia władz stolicy. Mimo wielokrotnych apeli nie wsparła nas finansowo ani promocyjnie pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. Od pani od marketingu usłyszeliśmy, że ks. Popiełuszko nie pasuje do hasła promocyjnego >Zakochaj się w Warszawie<".

Mam wrażenie, że prócz klinicznego braku mózgu u tej panienki sprawa jest poważniejsza, cywilizacyjna rzec by można. Tak czy owak konkurencja w zawodach na największego półgłówka w ekipie Hanny Gronkiewicz-Waltz jest wyjątkowo wyśrubowana. Oto, jak opowiada Wieczyński, "jakiś urzędnik próbował nam wyjaśnić, że niesłusznie uparliśmy się na Warszawę, skoro ksiądz Jerzy kojarzy mu się z Włocławkiem".

Nie wiem, niestety, kim z nazwiska jest ów półidiota (na tytuł idioty trzeba sobie jednak zasłużyć), ale chciałbym mu przekazać, że jest niekonsekwentny. Owszem, księdza Popiełuszkę zakatowano pod Włocławkiem, ale jednak wrzucono do Wisły. Nie myślał pan, panie kretynie, by w takim razie obciążyć kosztami filmu burmistrza Wisły? Może Małysz by się dorzucił.

Robert Mazurek/Dziennik

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#403512