DWA PYTANIA do Bronisława Wildsteina. Gdzie jest granica dziennikarskiej nekrofilii?
wPolityce.pl: Tygodnik "Wprost" zamieścił wywiad z Dymitrem Książkiem, lekarzem LPR, który po katastrofie smoleńskiej pomagał rodzinom w identyfikacji ciał. Tekst przesycony jest szczegółowymi, brutalnymi, drastycznymi opisami czynności, które wykonywano w moskiewskim prosektorium. Dlaczego media, które do tej pory oskarżały innych o "nekrofilię dziennikarską" sięgają po takie narzędzia?
Bronisław Wildstein: Przede wszystkim należy zauważyć, że już nawet media tzw. głównego nurtu zorientowały się, że to jest sprawa, której dalej nie można przemilczać. Ja myślę, że ten proces będzie postępował, tylko, żeby on dotarł do świadomości Polaków, czy tez większości Polaków, no to jeszcze trochę czasu upłynie. No bo ludzie dali się zmanipulować, ulegli mistyfikacji i dokonali pewnych wyborów politycznych, teraz będą musieli się przyznać do swojej łatwowierności i odwrócenia się od prawdy, która okazała się zbyt trudna. Takie wywiady są symptomem tego, że nie ma już jednego frontu przekazu. To znaczy, niby ten front jest, ale on zaczyna się kruszyć.
No tak, ale użycie takiego języka, takich opisów, to jest przekroczenie pewnej granicy, można ja nawet nazwać "nekrofilią dziennikarską". Co to wnosi do tej sprawy? Czy to ma sprawić zohydzić sprawę katastrofy smoleńskiej na tyle, że ludzie odwrócą głowę i nie będą chcieli się dowiedzieć już nic więcej na ten temat?
Nie sądzę. Bardziej upatrywałbym przyczynę w ogólnej pogoni za sensacją, która coraz bardziej rozwija się w dużych mediach, nie tylko w prasie. Ale bardzo to jest widoczne w tygodnikach, a już najbardziej w tygodniku "Newsweek" Tomasza Lisa. Lis z jednej strony zżyma się, kiedy tabloidy publikują różne tematy, z drugiej strony jak nikt wprowadza tabloidalne metody do tzw. poważnych mediów.
http://wpolityce.pl/wydarzenia/37973-dwa-pytania-do-bronislawa-wildsteina-gdzie-jest-granica-dziennikarskiej-nekrofilii
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 273 odsłony