Czy Sarkozy nadaje się na Europejczyka

Obrazek użytkownika Danz
Artykuł

Dawno już nie sięgałem rano po gazety z takim napięciem i nadzieją. Zwłaszcza po "Gazetę Wyborczą". Sięgam, oglądam, i nic. Żadnego spełnienia. Cisza. Autorytety wszelkiego autoramentu, moralne i naukowe, milczą.

Człowiekowi przychodzą do głowy najdziksze myśli. Może im zakazali. Postawili szlaban. A może przegapiłem moment, w którym postęp nieubłagany zmienił kierunek. Nie wiem. W każdym razie coś jest nie tak na tym naszym najpiękniejszym ze światów.

Ręce precz od europejskiej własności

 

Na co czekam? Na jasne, sprecyzowane i niesprzeczne światopoglądowo stanowisko wobec współczesności. Czekam na tytuły w prasie i oświadczenia w telewizjach, że prezydent Francji Nicolas Sarkozy to ksenofob, reprezentant wstecznego Ciemnogrodu, który kompromituje Francję w oczach świata i nie nadaje się na Europejczyka. Czekam na rozważania, czy Francja, na skutek obskuranckich wypowiedzi Sarkozy'ego będzie traktowana w Unii Europejskiej lekceważąco albo czy wręcz nie zostanie z niej usunięta.

Z drugiej strony logiczne byłyby też teksty i wypowiedzi rehabilitujące Zygmunta Wrzodaka i Andrzeja Leppera, przyznające ojcu Rydzykowi nie tylko głęboką wiedzę ekonomiczną, ale i talenty profetyczne.

A tu nic takiego. Prezydent Francji pod znanym nam dobrze hasłem: "obcy nas wykupią", zażądał od Unii Europejskiej zmian prawnych, które uniemożliwią nabywanie europejskich przedsiębiorstw przez kapitał spoza Europy – z Chin, Rosji czy Bliskiego Wschodu. Nas wprawdzie mieli wykupić Niemcy i Żydzi i przeciw temu protestowało Radio Maryja z przyległościami, ale chyba nie chodzi o etniczne szczegóły, tylko o zasadę. Ręce precz od naszej, tym razem europejskiej, własności.

Wrzodak na unijnego komisarza

 

Sarkozy w Brukseli mówił, że nie chce, aby Europejczycy obudzili się pewnego ranka i stwierdzili, że ich przedsiębiorstwa należą do pozaeuropejskiego kapitału i w dodatku zostały sprzedane poniżej wartości. Ostrzegł też, a jakże, że jest to zagrożenie dla europejskiej suwerenności.

Kiedy jeszcze nie tak dawno temu Jan Wypych, kierownik Wydziału Programowego NKW PSL, ostrzegał, że rząd Millera, pełniąc w interesie zagranicznej oligarchii finansowej rolę kompradorską, czyni z Polski białą półkolonię z katastrofalnymi skutkami dla państwa i narodu polskiego, wszyscy z niego szydzili. Ja też.

A teraz Sarkozy'ego wszyscy słuchają z pokorą. Widocznie ma rację. Ale skoro tak, trzeba wrócić do Wypycha. Wypchać Wypychem liberałów ze stanowisk i wpływów. Zaproponować Wrzodaka do Komisji Europejskiej, niech broni suwerenności Europy, tak jak bronił suwerenności Ursusa. Powołać księdza Rydzyka na doradcę rządu. Nie można przecież dopuścić, aby najwybitniejsze jednostki, dorównujące umysłowo prezydentowi Francji, się marnowały.

Sporo osób w Polsce poświęciło sporo wysiłku na perswadowanie Polakom, że gospodarki nie należy traktować jako struktury państwowej ani w sensie terytorialnym, ani – zwłaszcza – etnicznym. Teraz zaś przychodzi prezydent Francji i wszystko to stawia na głowie, domagając się nawet nacjonalizacji i upaństwowienia. Nic dziwnego, że komentatorzy, którzy uprawiali liberalizm gospodarczy wyłącznie jako formę pedagogiki społecznej, metodę nakłaniania ludzi zawstydzaniem i zastraszaniem do zajmowania konformistycznych postaw, trochę się pogubili.

Rzepa.

Brak głosów