Absurdy lustracyjnej kazuistyki

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Burmistrz Przasnysza był tajnym współpracownikiem kontrwywiadu wojskowego, ale nie ujawnił tego w oświadczeniu lustracyjnym. Zdaniem sądu, współpracował, ale „nie w rozumieniu ustawy”

We wrześniu br. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Waldemar Trochimiuk, burmistrz Przasnysza, złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne.

– Trochimiukowi do głowy nie przyszło, że jednostkę można uznać za inną służbę Sił Zbrojnych, prowadzącą działania operacyjno-rozpoznawcze lub dochodzeniowo-śledcze, bo zadania jednostki nie były ukierunkowane na sprawy wewnątrz kraju, przeciwko wolności, prawom człowieka i obywatela –uznała sędzia Barbara Piwnik. Wyrok nie jest prawomocny. Oznacza to, że sprawa lustracyjna burmistrza Przasnysza nie dobiegła końca. Prokurator IPN Jarosław Skrok odwołał się od wyroku.

–Nie mogę więc komentować tej sprawy i wyroku. Na razie czekamy na wyznaczenie terminu rozprawy apelacyjnej – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.

Po rozprawie Trochimiuk komentował, że wyrok jest dla niego potwierdzeniem, iż nie był tajnym współpracownikiem służb specjalnych PRL i nie pracował w jednostce wojskowej, która byłaby organem bezpieczeństwa państwa. Oczywiście wszystko opatrzone zastrzeżeniem: „w rozumieniu ustawy lustracyjnej”.

– Wiem, co robiłem w życiu, z kim i gdzie pracowałem. Nigdy nie donosiłem na nikogo, a jednostka wojskowa w Przasnyszu była moim drugim domem. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktokolwiek mógłby zarzucić kadrze i pracownikom jednostki, że wykonywaliśmy zadania polegające na zwalczaniu opozycji demokratycznej, związków zawodowych, stowarzyszeń, kościołów, łamaniu prawa do wolności słowa, łamaniu praw człowieka. Takie stanowisko prezentowałem przed sądem. I dobrze się stało, że sąd moje stanowisko potwierdził – wyłuszcza burmistrz Przasnysza jednemu z lokalnych serwisów informacyjnych.

W sprawie Trochimiuka orzekała sędzia Barbara Piwnik, minister sprawiedliwości w postkomunistycznym rządzie Leszka Millera.

Prowadzony przez Loncę

Waldemar Trochimiuk, członek Platformy Obywatelskiej, jako burmistrz Przasnysza nie wpisał w oświadczeniu lustracyjnym, że został zarejestrowany przez Wojskową Służbę Wewnętrzną (WSW) jako tajny współpracownik ps. „Baca”. Nie umieścił w nim również informacji, że jednostka wojskowa, w której służył, była „pod opieką” wojskowych służb specjalnych. Instytut Pamięci Narodowej, weryfikując jego oświadczenie, skierował sprawę do sądu.

Funkcjonariuszem, który dokonał rejestracji samorządowca jako TW, był wtedy porucznik Ryszard Lonca z wojskowych służb specjalnych. To on prowadził jego teczkę i rejestrował wypłaty wynagrodzenia, a w latach 90. zajmował się inwigilacją polityków i dziennikarzy, jego nazwisko pojawia się również w raporcie z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych.

W PRL pracował m.in. w oddziale ochraniającym Sztab Generalny, później znalazł się w ochronie ministra obrony gen. Floriana Siwickiego. W latach 1989-1990 zajmował się ochroną kontrwywiadowczą Wojciecha Jaruzelskiego, wtedy prezydenta rodzącej się III RP. W 1992 r. był w oddziale 4. Ochrony Wewnętrznej; zajmował się m.in. sprawą SZPAK, w której figurantem był Radosław Sikorski – czytamy w raporcie.

Ostatnio, o czym informował „Nasz Dziennik”, Lonca ujawnił się jako konsultant Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w sprawach terroryzmu.

Uzasadnienie wyroku oczyszczającego burmistrza od zarzutu kłamstwa lustracyjnego oparto m.in. na twierdzeniu o „konsekwentnych i stanowczych stwierdzeniach lustrowanego”, który wyparł się współpracy „w rozumieniu ustawy”, oraz „wyczerpujących i logicznych zeznaniach świadka Loncy”.

Wystawiony świadek oskarżenia
(...)

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/58597,absurdy-lustracyjnej-kazuistyki.html

Brak głosów