Rząd chce obciąć dotacje dla "niesłusznych" czasopism?

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Inne

O zmianach w dotowaniu czasopism oraz polityce resortu kultury portal Stefczyk.info rozmawia z publicystą Łukaszem Warzechą.
Stefczyk.info: Resort kultury zmienił zasady dotowania czasopism niszowych. Pisze Pan dziś w "Rzeczpospolitej", że to niepokojące zmiany. Dlaczego?

Łukasz Warzecha: Po pierwsze, niepokoi wypowiedź ministra Bogdana Zdrojewskiego, który mówił, że nie zna tych zmian. Oczywiście dotacje rozdziela Instytut Książki, ale ta instytucja podlega MKiDN. Tymczasem minister przyznał, że nie wie, w jaki sposób ten punkt znalazł się w regulaminie. To jest dziwne, ponieważ sugeruje, że Zdrojewski nie panuje nad obszarem, za który odpowiada. To jest pierwsza niepokojąca rzecz. Jednak są kolejne.

Jakie?

Jeśli nawet przyjmiemy, że celem tej zmiany miało być odcięcie pism konserwatywnych, pism społeczno-politycznych od dotacji, to należy zauważyć, że zmiana jest jak wylanie dziecka z kąpielą. Ograniczenie grupy pism, do których mogą trafiać dotacje, jest tak daleko posunięte, że mogą na tym stracić pisma, które nic wspólnego z ideami prawicowymi nie mają. Zmiany przecież dotyczą również np. pism naukowych. Mamy do czynienia z absurdalnym, szerokim uderzeniem w czasopisma. Z kolei grupa, która będzie uprawniona do otrzymania dotacji, jest zadziwiająco wąska.

Dlaczego?

Nie ma żadnego uzasadnienia, by dotacje trafiały tylko do pism, które zajmują się kulturą i sztuką. Ja tego nie rozumiem i nie widzę żadnego uzasadnienia do tych działań. Równie dobrze możnaby ograniczyć dotacje do pism zajmujących się problemami kynologicznymi. I niech resort dotuje jedynie pisma kynologiczne. To jest absurd.

Pisma kulturalne są w Polsce często lewicowe.

Mówi się nawet, że lewica zmonopolizowała kulturę w Polsce. To jest przesada, ale rzeczywiście lewicowe pisma, które piszą o lewicowych przejawach kultury i sztuki, jak "Krytyka Polityczna", będą się mogły o te pieniądze ubiegać. Inne pisma, które zajmują się podobnymi tematami, ale w mniejszym stopniu, albo nie zajmują się nimi, zostaną wykluczone z dotacji.

Co za tym stoi?

Według mnie możemy mieć do czynienia z przejawem bezmyślności, ale nie sposób nie zauważyć, że za tą decyzją stoją konkretne preferencje ideowe. To było powodem awantury, jaka wokół pism niskonakładowych wybuchła w zeszłym roku. Przedstawiano wtedy analizy, które pokazywały, że dotacje dla pism lewicowych czy niegroźnych dla systemu są znacznie wyższe niż dla innych. Obecne zmiany mają na celu to samo. Warto zwrócić uwagę, że jak się okazuje część pism została objęta programami finansowania wieloletniego.

To furtka dla części pism?

Wygląda na to, że część pism, które nie zostaną objęte nowymi rozwiązaniami, może uzyskać środki na podstawie właśnie tych długofalowych programów. Pisma słuszne, które zostały wyrzucone z systemu finansowania, zostaną objęte dotacjami w inny sposób. Te czasopisma, które się ubiegają co roku o pieniądze, ale nie są "słuszne" pieniędzy nie otrzymają.

Rozmawiał TK

http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/warzecha-zaskakujace-decyzje-resortu,5862325295

Brak głosów