Na początku mojej przemytniczej „kariery” jeździłem do Niemiec razem z kolegą, którego znałem od dawna. Chyba od dwudziestu lat. Zarabialiśmy dużo, lecz dla kolegi i tak za mało. Chciał przemycać coś innego, bardziej opłacalnego. Narkotyki. Ja się nie zgadzałem. A on nie dawał za wygraną.
Miał swoich dostawców, którzy ciągle go kusili. Pieniędzmi.
A ja ciągle mu tłumaczyłem, że jak nas...