Polscy blogerzy to tylko bazarowi plotkarze.

Obrazek użytkownika Danz
Artykuł

W opublikowanej w środę debacie DZIENNIKA blogerzy polityczni zapowiadali triumf blogosfery nad tradycyjnym dziennikarstwem. Foxx, Rybitzky i Jarecki przekonywali, że dziennikarze mediów głównego nurtu "posiadają nieuzasadnioną wiarę w swoją predestynację", "nie spełniają misji", "pomijają istotne fakty", "stroją się w obiektywne pióra", "są konformistyczni" i promują środowiska bezwartościowe intelektualnie.

MARCELI SOMMER: Czy zgadza się pan z prognozą zarysowaną na łamach DZIENNIKA przez blogerów, że media tradycyjne w dłuższej perspektywie są skazane na porażkę w starciu z blogosferą polityczną?
STANISŁAW JANECKI*:Tylko pod warunkiem, że blogerzy byliby zawodowcami. Na razie na blogach politycznych są tylko wycinki z tego, co pojawia się w dziennikarskim obiegu. Nie widzę tam żadnej wiedzy tajemnej. Dziennikarze zawodowi mają dostęp do wiedzy niedostępnej dla wszystkich, nie zawsze mogą o tym napisać, bo często są to rzeczy trudne do udowodnienia, ale posiadają na co dzień zakulisowe informacje, które ustawiają im różne rzeczy w szerszym kontekście.

Oczywiście można skorzystać z tego, co już zostało upublicznione na medialnym rynku, odpowiednio to skompilować. Jednak nie sposób zastąpić w ten sposób tego, co jest istotą dziennikarstwa. Blogi polityczne przyczyniają się do niebezpiecznego procesu, który ma miejsce także w dziennikarstwie instytucjonalnym, procesu zastępowania dziennikarstwa żywego, terenowego, śledczego dziennikarstwem „zabiurkowym”, które polega na mądrzeniu się.

Zwykle jednak dziennikarz spotyka się z ludźmi, rozmawia z nimi, uzyskuje informacje, które może później mniej lub bardziej udolnie syntetyzować. Mądrzenie się zza komputera bywa zabawne, budzi emocje, bo umożliwia wyrażanie ostrych, często niepoprawnych politycznie i nieestablishmentowych opinii, bez jakichś szczególnych zobowiązań, ale w dalszym ciągu są to tylko opinie. Gdyby na tym miało polegać dziennikarstwo, byłby to jego koniec.

Gdyby zaś jego miejsce zajęła blogosfera, to i ona umarłaby śmiercią naturalną, bo nie byłaby zasilana tym, co jest najbardziej w dziennikarstwie żywotne. Trochę mnie dziwi, że blogerzy mają aż tak dobre samopoczucie, znając przecież swoje ograniczenia. To jest trochę tak, jak gdy w redakcjach gazetowych czy telewizyjnych ludzie od reklamy mówią, że właściwie „wasze teksty są dodatkiem do naszych reklam i z tego żyjecie”.

No to proszę bardzo - niech wydają biuletyny z reklamami, nie sądzę, żeby bez tekstów się sprzedały. Tak samo byłoby z gazetą, w której są wyłącznie opinie pisane sprzed komputera, nawet przez bardzo przenikliwych ludzi. Po krótkim czasie wszyscy się tym znudzą, bo dziennikarstwo nie polega przecież wyłącznie na wyrażaniu opinii.

Rozmówcy DZIENNIKA twierdzą, że przewaga dziennikarzy nad blogerami jest tylko i wyłącznie logistyczna i że wynika z tego, że płaci się im za ich pracę. W momencie komercjalizacji blogosfery, tak jak się to stało w USA, dojdzie, ich zdaniem, do wyrównania szans.
Na pewno w jakimś sensie ich możliwości wzrosną, natomiast bycie zawodowym dziennikarzem, jeśli się nie jest leniem śmierdzącym, daje narzędzia do dochodzenia do prawdy. Ludzie bez tego zaplecza mogą mieć poważne trudności, ponieważ zwyczajnie można im będzie odmówić rozmowy. Jeśli nie zmieni się prawo, postacie publiczne nie będą miały powodu tłumaczyć się ze swoich poczynań zwykłym obywatelom.

Jest oczywiście ustawa o powszechnym dostępie do informacji, ale my dziennikarze wiemy dobrze, że oznacza to tak naprawdę komunikaty rzeczników prasowych. Nie mam dobrego samopoczucia, nie twierdzę, że dziennikarze są super - jest mnóstwo dziennikarstwa wtórnego, opartego na informacjach z trzeciej ręki.

Jest tylko kilku takich, co dostarczają źródłowych informacji, myśli i opinii - reszta to konsumuje. Nie jest jednak tak, że wszyscy są wtórni. Cenię inteligencję i przenikliwość wielu blogerów, ale oni są zależni od informacji i ograniczeni przez sam charakter swojej działalności. Gdyby dobrych dziennikarzy postawić obok blogerów, to oni by ich zabili wiedzą, którą nie mogą się wykazywać między innymi z powodu obaw prawnych. Blogerzy absolutnie tego nie mają, za to mogą bez konsekwencji publikować, co im tylko ślina na język przyniesie.

W Salonie24 zawodowi dziennikarze występują obok amatorów i to nie zmienia dobrego samopoczucia blogerów. Często słyszy się narzekania, że dziennikarze nie uczestniczą w dyskusjach na temat swoich wpisów, że to jest takie łże-blogerstwo, że puszczają tylko w obieg swoje poglądy, ale nie są w stanie ich skonfrontować z opiniami internautów.
Oczywiście, to jest łże-blogerstwo, a to dlatego, że dziennikarze nie mają tak naprawdę czasu, a chcą uszczknąć trochę ze sławy tych najbardziej znanych blogerów, takich jak np. Kataryna. Wielu nie ma lepszego forum, rekompensuje sobie to, że na łamach prasy nie pojawiają się za często, i dlatego łże-blogują, przyjmując konwencję innych blogów politycznych.

Blogi dziennikarzy są raczej marnej jakości, bo nie ma w nich zaangażowania, ducha, tylko naśladownictwo. Mogłyby być dużo lepsze, oryginalne, ale na to nie ma zwykle czasu. Sam próbowałem przez krótki czas prowadzić bloga, ale nie mogłem znaleźć tych dwóch godzin dziennie, żeby siedzieć w internecie i odpowiadać na komentarze pod tekstami, które firmuję przecież jako szef redakcji. Dziennikarze tworzą blogi, żeby sobie poszerzyć liczbę odbiorców, ale robią to na zasadzie chałupniczej chałturki. Blogerzy mają rację, że to jest w jakimś sensie nieuczciwa konkurencja, przytulanie się do formuły, ale robienie tego byle jak.

Bloger Jacek Jarecki stwierdził, że autorzy blogów nie mogą w pełni zastąpić dziennikarzy w dostarczaniu informacji, ale że blogi z powodzeniem konkurować mogą z prasową publicystyką polityczną.
To prawda. Jednak większe nadzieje wiązałbym z czymś, co się w internecie nazywa dziennikarstwem obywatelskim: ktoś ma pasję, żeby coś rozszyfrować, ujawnić korupcję, zrobić jakiś barwny reportaż. To jest dla mnie cenniejsze niż samo blogowanie, które jest najczęściej wylewaniem żółci, śledzeniem, co tam ktoś powiedział.

To często nie ma większego sensu. Dyskusje internetowe przypominają kłótnie pomiędzy Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością, bo każdy ma bardzo wyraziste poglądy. A to tak zwane dziennikarstwo obywatelskie, w którym mogą się zdarzać błędy warsztatowe, ale które jednak próbuje rozwiązać jakiś problem, spełnia taką populistyczną trochę funkcję, ale cenną.

Można wybrzydzać na Elżbietę Jaworowicz w telewizji publicznej, ale ona ma całą rzeszę zwolenników, bo odpowiada na jakieś ludzkie potrzeby. Blogowanie samo w sobie to jest, jak dla mnie, robota na jałowym biegu - jest to oczywiście obieg myśli, ale z drugiej i trzeciej ręki. Z całym szacunkiem dla blogerów: jest to jednak forma grafomanii.

Blogerzy twierdzą, że ich dużym atutem jest poruszanie tematów czy prezentowanie poglądów nieobecnych w medialnym mainstreamie.
Tak, tylko do czego konkretnego to prowadzi? Jasne, że w Polsce intensywność kłótni, przez to, że się różnimy wartościami, jest duża. Bardzo łatwo można jednak pokazać, że na Salonie24 dominuje pewna opcja, na Prawym.pl inna opcja - nikt tam nikogo nie przekonuje.

To jest tylko rozszerzanie kłótni, które i tak mamy w publicznym dyskursie. Ja tu specjalnie antyestablishmentowych rzeczy nie widzę, to nie jest wcale aż tak oryginalne. W Stanach Zjednoczonych w oficjalnym obiegu zdarzają się rzeczy o wiele ciekawsze. Kataryna jest niewątpliwie świetną systematyczką pewnych rzeczy, wychwytuje różne nielogiczności u polityków i dziennikarzy, ale to jest działalność trochę eklektyczna.

Mnie po dłuższym niż pół godziny przebywaniu w blogosferze to wszystko nudzi po prostu, to niekończące się, jałowe przelewanie z pustego w próżne. Co wynikłoby z tego, że debata sejmowa na przykład na temat polityki zagranicznej trwałaby 17 godzin zamiast dwóch, gdyby było to tylko mnożenie wciąż tych samych argumentów? Jak się spojrzy na komentarze pod blogami, to widać, że jest to już zjadanie własnego ogona.

Bloger Foxx współtworzy portal, na którym znajdować się będą rozmowy z politykami. Może w wielu obszarach blogosfera będzie jednak wypierała tradycyjne dziennikarstwo?
Politycy są próżni i wejdą na każde nowe forum, które da im więcej miejsca na autopromocję. W Polsce i tak jest zwyrodnienie, jeśli chodzi o obecność polityków w mediach. Istnieją programy 24-godzinne, w których mogą ględzić przez 20 minut czy pół godziny, a w takim BBC, jak dostają minutę czy półtorej, to przynajmniej muszą w tym czasie powiedzieć coś sensownego.

Polscy politycy są więc i tak zdemoralizowani pod tym względem i jak ktoś da im jeszcze więcej miejsca, to będą z tego korzystać. Tylko że to do niczego nie prowadzi. Dziennikarstwo jest między innymi selekcją, nie jest tak, że media są miejscem do zapełnienia przez polityków, bo im więcej polityk ma czasu, tym ma mniej do powiedzenia. Powiedziałbym, że to będzie zabójcze dla blogosfery, jeśli oni będą tam występować bez limitu czasu.

Takie wywiady będą miały tylko charakter terapeutyczny dla społeczności, która będzie w nich uczestniczyć – będą się wyżywać na tym polityku albo na sobie nawzajem. Jasne, będzie to popularne, bo są miliony ludzi, którzy chcą zaistnieć, tysiące zgłaszają się do nowych, często bardzo głupich programów, z których wybiera się później ludzi do pokazania na antenie. Tylko czy coś z tego wynika, czy to pogłębia debatę społeczną?

A czy taka forma blogowania nie przybliża dziennikarstwa do zwykłego człowieka?
Przybliża, ale nie dziennikarstwo. Po prostu powoduje, że ludzie ze sobą więcej gadają, nie siedzą w knajpie, jak to ma miejsce na przykład w Pradze czeskiej, gdzie politycy przychodzą do znanych pubów i rozmawiają z ludźmi. To jest zupełnie inna funkcja i nikt nie wpadł na to, żeby to nazywać dziennikarstwem.

Jasne, można wszystko zamienić w gadanie, ale dziennikarstwo ma tę zaletę, że selekcjonuje, i jak dziennikarz ma bardzo mądrego profesora, to nie daje mu dwóch godzin ani dwudziestu stron, tylko wybija dwie myśli, bo zwykle 2-3 rzeczy są ciekawe, a wszystko inne jest dość męczące. My i tak cierpimy na przytłoczenie niepotrzebnymi informacjami, a jak wszyscy będą sobie gadać bez końca, to będzie poczucie, że ludzie uczestniczą w debacie publicznej, tylko jakość tej debaty będzie żadna.

Oczywiście w czasach, kiedy ludzie niewiele czytają, niewiele wiedzą, jakakolwiek forma zmuszająca do wysiłku intelektualnego jest pożyteczna, ale nie widzę w tym żadnego bezpośredniego przełożenia na kwestię dziennikarstwa. W średniowieczu szło się na bazar i wymieniało informacje, a teraz takim bazarem stała się blogosfera. Nie ma w tym nic zdrożnego, ale też nic nadzwyczajnego - to wynik odwiecznej potrzeby, żeby zaistnieć i upewnić się, że myśli się prawidłowo. Wielu blogerów jest tam tylko po to, żeby sprawdzić, czy są w mainstreamie, czy są oryginalni, ale przecież nie na tym polega dziennikarstwo.

*Stanisław Janecki – dziennikarz, publicysta, redaktor naczelny tygodnika „Wprost".

Twoja ocena: Brak Średnia: 4 (1 głos)

Komentarze

Podoba mi się, tym bardziej, że gość z Wprostu.
Tajemna wiedza, kilku przy źródle, władze 4 i 5.
Akurat wedle mojej tezy, że goście z mediów nie kumają zupełnie netu.
Niektórzy blogerzy - ci upodabniający się do dziennikarzy - też.

Vote up!
1
Vote down!
0
#402724

dziennikarze mają wciąż jakieś nieskrywane pretensje wobec blogerów. A to, że mielą dostarczane przez tych pierwszych informacje, a to, że są nietwórczy, a to, że wyrażają "opnie sprzed komputera". Jest tylko jeden problem: dlaczego teksty dziennikarzy nie przyciągają tylu czytelników, co teksty głupich blogerów,

pozdr

Vote up!
0
Vote down!
0
#402726

odpowiedź szanownych jest nieco powierzchowna i niewystarczająca. nie wiem, czy dziennikarze mają ciągle pretensje do blogerów i o co. jestem natomiast przekonany, że blogosfera w obecnej formule nie jest w stanie zastąpić dziennikarstwa w jego podstawowej funkcji - informowaniu. co osobiście smuci mnie o tyle, że mam bardzo złe zdanie o kondycji polskich mediów informacyjnych.

http://innewidoki.wordpress.com/

Vote up!
1
Vote down!
0
#402727

To prawda. Rzecz właśnie w tym, że to ciągle jest w pewnym sensie rozrywka. Trzeba by znaleźć chętnych, najlepiej obcykanych w językach, żeby zaczęli wyłapywać newsy bezpośrednio z agencji i dawali pod obróbkę blogerom dobrze obeznanym w danej dziedzinie.
Tyle tylko, że - właśnie - zyskamy tyle, ze nadgonimy serwisy netowe, ale wybór newsów będzie nasz.
Trzeba tylko pomyśleć.
Druga strona - trochę też się rozejzeć wokół siebie.

Vote up!
1
Vote down!
0
#402728

rzecz banalna - trzeba mieć czas i inne źródło dochodów

http://innewidoki.wordpress.com/

Vote up!
1
Vote down!
0
#402729

To jest sedno.
Powiem od siebie - ja tam nigdy nie marzyłem, ani nie marzę o byciu dziennikarzem. Nie mam tym bardziej zamiaru ich zastępować. Nie uważam, żeby o to chodziło - może niektórym tak.
Już tego porównania użyłem, ale niech tam.
Pamiętasz jak wyglądały pierwsze auta?
Jak bryczki bez koni, prawda?
Tak jest też z pisaniem w sieci wobec dziennikarstwa papierowego. Zresztą w tym wywiadzie, pan Janecki bardzo dokladnie napisał o co biega - nawet się trochę 'wysypal"
:) Pozdro

Vote up!
1
Vote down!
0
#402730

Myślę, że zagrożeniem dla "dziennikarzy" staniemy się za rok, albo dwa. W tej chwili widać, pewne pozytywne trendy (spadek czytelnictwa gazet (codziennych) i tygodników) i coraz większa popularność internetowych portali. Dlatego mocno wierzę, że taki portal jak nasz (stworzony przez blogerów dla blogerów) ma szanse krok po kroku stać się głosem w publicznej dyskusji. Uważam, że siła pojedyńczych blogów maleje, a przyszłością stają się portale, które skupiają najlepsze blogerskie pióra. Oczywiście to kwestia roku, dwóch, ale z czasem "media" będą zmuszone się liczyć z naszą opinią. Na dzień dzisiejszy, to muszę zgodzić się z opinią kataryny : Nic bardziej mylnego, dziennikarze mają nas tam gdzie się profesor Turulski kazał całować pajacom z IPNu i to się nie zmieni, nie ma powodu. I nie bardzo sobie wyobrażam co by się musiało stać, żeby blogosfera zaczęła się naprawdę liczyć.

Dlatego zachęcam budujmy wspólnie niezależne media, proszę komentujcie tutaj, chociaż raz dziennie. To nasza wspólna platforma w odróżnieniu od salonu.24, gdzie promuje się "lewicę dla zachowania równowagi".

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

#402751

To teraz kamyczek do dziennikarskiego ogródka.
Blogowanie dla większości z nas jest przygodą. Zgoda, być może niewyżytą pasją wypowiadania myśli i poglądów, które kiedyś wypowiadało się na bazarze czy u cioci na imieninach.
Dziennikarz ma trudniej; nie tylko wiedza, ale i tzw. praca w terenie. Prawdziwy publicysta musi się do spotkania z ludźmi przygotować, potem musi jeszcze to uzupełnić wiedzą, oczytaniem i wygładzić językowo, stylistycznie, by nie tylko przekazać informacje czy naświetlić problem, ale by przyciągnąć czytelnika, zaskoczyć i przekonać do dokończenia czytania. Tu potrzebna jest myśl, ale i błyskotliwość języka.
Czy nie jest tak, że dziennikarze przelatują przy porannej kawie blogi, by nie musieć zbytnio tracić czasu na interpretacje, szukanie argumentów? Czy nigdy nie zdarzyło się, że bloger odnajduje swoją argumentację w artykule publicysty?:)
A już na pewno, mogę położyć głowę, korzystają z blogów amatorskich PR i spin doktorzy.
Tekst blogowy ma swoje prawa. Nie może być za długi, nie może być jedynie kompilacją cytatów i stwierdzeniem z czyimi poglądami się zgadzam, a z którymi nie. Musi być szczery, logiczny i po prostu ciekawy, w sądach twórczy.
Czy można usiąść i napisać tekst? Kiedy czytamy teksty kolegów, wydaje się nam, że niewiele tam w nich wiedzy. To tylko pozory. Wielu z nas, zanim usiądzie do pisania, wertuje książki, encyklopedie, systematyzuje widzę możliwą do uzyskania w internecie.
Prawda o poziomie wiedzy blogera wychodzi w odpowiedziach na komentarze. Ktoś, kto nie ma jej, po prostu zwykle nie odpowiada, albo jego odpowiedzi bardzo różnią się poziomem intelektualnym od napisanego tekstu. Taki bloger długo nie pożyje w sieci.

Czy nie jest też tak, że blogerzy często odsłaniają tendencyjność i nierzetelność dziennikarzy? To oni są pierwszymi recenzentami dziennikarskiego rzemiosła i informacji o kulisach zdarzeń, o których dziennikarz albo nie wie, albo przemilcza swoją wiedzę.
Śmiem twierdzić, że kłopoty np. GW zaczęły się od blogerów, to blogerzy przełamują poprawność polityczną.

Każdy ma swoją rolę do spełnienia i nie ma mowy już, by dziennikarstwo, polityka, PR czy w ogóle życie polityczne czy społeczne mogło obejść się bez blogerów. Tak samo jak jakość dziennikarki jest różna, tak i poziom blogowania jest różny, są i grafomańskie, ale są i takie, z których zarówno czytelnicy jak i dziennikarze obejść się nie mogą.

PS.
A tak w ogóle, to ja lubię swoje blogowanie, nawet jeśli komuś wydaje się ono plotkowaniem na bazarze. :))

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#402731

...to racja :)

http://innewidoki.wordpress.com/

Vote up!
1
Vote down!
0
#402733

Niektórzy nawet dopytują - prywatnie.
:)

Vote up!
1
Vote down!
0
#402734

ale ze o co dopytują?

http://innewidoki.wordpress.com/

Vote up!
1
Vote down!
0
#402737

he he he ... ty lepiej sprawdź tą datę, kiedy widziałeś Jankowskiego. Stąd moje he he o Chrobrym

Vote up!
1
Vote down!
0
#402738

nie nie. spoko. naprawdę - pierwszy raz wtedy w 1995. potem już wiele razy. służbowo ;)

http://innewidoki.wordpress.com/

Vote up!
1
Vote down!
0
#402739

... wróbel.

Ja tam nigdy żadnym dziennikarzem nie byłem, nie będę i być nie zamierzam.

Ale w kategorii publicystyki mogę spokojnie startować z takimi jak ten tutaj. Dajcie mi tylko parę researcherek, korektę i zapłaćcie parę groszy, żeby mi się chciało sięgnąć do mapy, a nie tylko jechać mym specyficznym syntetycznym umysłem.

Trudno mi porównać dziennikarskie osiągnięcia takiej np. kataryny, skoro gazet praktycznie nie czytam i w ogóle nieco mnie cała ta biężączka nuży. Skoro i tak wiem co jest co i w sumie kto jest kto. Ale wydaje mi się, że kataryna jest jak wyrzut sumienia dla tej sfory, pojmowanej jako pewna korporacja. I najprawdopodobniej byłaby tam jedną z najlepszych, gdyby akurat tym się zajęła na full.

Jarecki w formie, czy niektóre literackie kawałki jego utalentowanej małżonki, to wyższy poziom niż znaczna większość standardowych felietonów i takich różnych figlasów w tygodnikach. I nie mówię tu o lewicowych, bo lewica i intelektualna nędza to dzisaj już praktycznie synonim.

Typowa blogowa biężączka zapewne nie ma za cel "konkurować" z dziennikarstwem, ale za to wyciąga z tych danych wnioski. Nie zawsze są one ogromnie głębokie - i w wtedy nic się specjalnie nie dzieje, po prostu tekst nie robi większego wrażenia i tyle - ale czasem są. Fakt, że bloger nie ponosi tej samej odpowiedzialności za to co pisze co dziennikarz...

Co dziennikarz POWINIEN, bo ta jego odpowiedzialność jaką on dzisiaj ponosi to raczej powód do hańby, niż do profesjonalnej dumy.

W sumie wróbel Janecki, znanym sposobem, ustawia sobie całą dyskusję na gruncie który akurat jemu odpowiada i odnosi fantastyczny triumf. Cóż że chyba jedynie we własnej opinii. Choć i tego nie byłbym całkiem pewien, całkiem możliwe, że więcej w tym propagandy i dymnej zasłony.

Pzdrwm

triarius

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Optymizm jest tchórzostwem. (Oswald Spengler)

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#402740

no i powiedz jak nie piać na Twoją cześć?
Jak Ty, osobiście mnie chwalisz!

Pozdrawiam słonecznie, naprawdę!:D
" Upupa Epops ".

Vote up!
0
Vote down!
0

" Upupa Epops ".

#402744

Pisaałem o tym wcześniej:

 

 

http://doktorno.boo.pl/index.php?art=162

Vote up!
0
Vote down!
0
#402741

I jeszcze jedno.

Znajome? 

Vote up!
0
Vote down!
0
#402742

... bo to ta sama dyskusja.
Dziennikarze, dziennikarzyny i pseudodziennikarze próbują opanować i oswoić blogosferę. Zawsze uważałem ze Salon 24 ma bardzo niszczące działanie, podobnie jak pseudoblogi polityków i pseudoblogi na stronach gazet (sam chetnie czytam Ziemkiewicza czy Rybę, a Passentopodobnych olewam :)) gdzie każdy wpis czeka na aprobatę anonimowego redaktora, a autor nie zadaje sobie trudu, żeby odpisywać na listy.
Nie jest oczywiście prawdą, że bloger, w odróznieniu od "prawdziwego" dziennikarza (ilu jest takich) nie ma dostepu do informacji. Masowość blogów sprawia, ze zawsze trafi sie ktoś, kto potrafi wyskoczyć z doskonale trafnym komentażem, ale też posiada informacje, do których których "sztywne" media nigdy nie dotrą. Co więcej, ukryty pod nickiem bloger może pozwolić sobie na niezależnosć opinii i obserwacji, a także rozpowszechniac informacje, za udostępnienie których w oficjalnym obiegu musiałby się tłumaczyć przed sądem. Oczywiście informacje mogą być fałszywe (nie koniecznie z premedytacji), ale na tym właśnie polega różnica i urok blogosfery. Jak powiedział sprzedawca w komisie samochodowym mojej szwagierce, kiedy pytała, o prawdzwy stan auta: "Jest ryzyko, jest zabawa" :):):):)

Vote up!
0
Vote down!
-1

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#402745

a ja nie wiem, czy to jest takie fair i takie "w porząsiu". ja nie ukrywam tożsamości, a za informacje ponoszę odpowiedzialność. jak się podaje informacje, to nie powinna być fałszywa (nawet nieświadomie). trzeba wiedzieć, co się pisze. inaczej będzie zdziczenie blogosfery,a informacja straci wartość jeszcze bardziej niż za sprawą dziennikarzy.

http://innewidoki.wordpress.com/

Vote up!
1
Vote down!
0
#402746

O.K. Nie zabraniam nikomu pisać pod imieniem i nazwiskiem. Tak sie jednak składa, że gdyby mnie ktoś "namierzył" miałbym przesrane na amen, choć nie jestem agentem służb specjalnych :):):) Mam obsesję niezależności, wiec nie chroni mnie, ani nie wspiera zadna partia, instytucja, a nawet koteria. Pisząc od wielu lat albo wyrobiłem sobie wiarygodność i zaufanie, albo nie. Jesli dzielę sie wiedzą, czy choćby obserwacjami, to nie wymagam, żeby ktoś mi wierzył. Nie, to nie. Jest to nie mniej uczciwe, niż podpieranie się funkcją, doświadczeniem zawodowym czy nazwiskiem (i promowanie go). Daje też luksus wolności od autocenzury.

Vote up!
0
Vote down!
-1

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#402747

"Patrząc z Ameryki, odnoszę wrażenie, że polska polityka wewnętrzna to gwarzenie dzieci w przedszkolu, kłótnia o rzeczy mało ważne, dziecinne: kto o kim co powiedział (i kiedy), kto kogo obraził, kto kradł, a kto nie." To Ewa Thompson:
http://abakus.salon24.pl/89754,index.html

Dla pelnego obrazu dodajmy jeszcze wyznania wybitnego dziennikarza, Urbana, oops! Miecugowa:

"Jeśli polityk okazuje w jakimś punkcie słabość, będzie właśnie w tym punkcie atakowany, jeśli na te ataki zareaguje, tym lepiej, będzie tam atakowany jeszcze mocniej. Media będą w to wchodziły, bo będą je napędzały coraz żywsze reakcje widzów czy czytelników. Ludzie, widząc, że media w to wchodzą, będą się coraz bardziej wobec takiego polityka ośmielać. I tak dalej, i dalej"

Smakowita calosc:
dziennik.pl/opinie/article226339/Fotyga_odeszla_bo_nie_ma_skory_nosorozca.html

Jest tam i moj komentarz, nie odbiegajacy od wiekszosci innych reakcji na tego urbanoida.

Odbiorcy mediow polnocnoamerykanskich, pozostaje wniosek, ze dla polskich dziennikarzy wzorcem medialnym ma byc Jerry Springer i Howard Stern.

A jak sie media juz zupelnie na czyms rozkracza - to zawsze mozna zwalic na odbiorcow, badz - bloggerow.

Kaska

Vote up!
1
Vote down!
0
#402748

... tylko takiego spełniającego minimum, a potem mogą sobie wpadać do Sieci, albo szukac winnych poza własnym, pożal się Boże, środowiskiem.
Internet to głęboka woda w której utopią się i politycy, i pismacy, bo tu działa prosty Darwinizm. Czytają cię, albo nie istniejesz. Nic sie nie da "załatwić", ani zadekretować, czy "uporządkować", choć próby są.

Vote up!
0
Vote down!
-1

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#402749

Coś się zaczyna dziać, skoro mamy kolejny tekst dotyczący blogerów, blogerstwa.
Kilka sformułowań Janeckiego trafnych, ciekawy ale niestety podlana sosem typowym dla strażników "wiedzy tajemnej". ale czego można sie spodziewać.
"...Politycy są próżni i wejdą na każde nowe forum,.." a dziennikarze jeszcze próżniejsi a co gorzej jakże często zapominają, że nie są politykami....
pozdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#402750