REELEKCJA
Jak dla mnie zawsze pierwsza tura wyborów to czas kiedy może się wszystko zdarzyć. Może dojść do niespodzianki i wygrać jeden kandydat, albo współwygranym może okazać się tak zwany „czarny koń” wyborów, co już raz w naszym pięknym nadwiślańskim kraju miało miejsce – przypomnijmy wszak sobie słynne wybory z 1990r. i duet Tymiński-Wałęsa. Chociaż między Bugiem a Odrą kto owego „czarnego konia” swego czasu wynajął i z jakiej stajni on tak naprawdę przybył to może kiedyś za ileś lat przyszłe pokolenia wyjaśnią. Bo mnie osobiście wyglądało to na zwykłą ustawkę.
Zwykle pierwsza tura wygląda podobnie. Oprócz kandydata najbliższego sercu zawsze znajdzie się: kandydat-senior (trzeba przyznać, że wybory bez Korwina to nie wybory), kandydat-nie wiadomo skąd się wziął (w tym roku było ich nawet kilku), kandydat-niespodzianka (w tym roku oczywiście Kukiz) no i oczywiście urzędujący prezydent.
Działalność kandydatów na kandydatów oglądam co najwyżej jednym okiem. Zwykle totalna egzotyka i nic poza tym. Kandydata najbliższego sercu oglądam z przyjemnością, co najwyżej utwierdzając się w wyborze.
Zawsze jednak najbardziej interesuje mnie to co aktualnie urzędujący prezydent robi w sprawie reelekcji.
Wzorem niedoścignionym był dla mnie Aleksander Kwaśniewski. Za pierwszym razem – młody, przystojny z wielkich miast. Niebieskie oczęta, niebieskie koszule, biegły angielski, tańce w rytmie disco-polo. Wzorcowy obywatel, wzorcowy ojciec z dziećmi w ramionach. No cud-miód i orzeszki. Aż chciało się głosować. Po wygranych wyborach –nagła odmiana. Gęba w ulu, zamiast biegłego angielskiego rosyjski z elementami dukanego francuskiego i wyraźnie boląca goleń.
Kolejne wybory i odnowa stulecia – odchudzony, odświeżony, znowu niebieskie oczęta, znowu niebieskie koszule. Z powrotem amant. Żaden tam lewak. Prezydent środka. Prezydent wszystkich. Wyważony, spokojny, rozsądny. W bonusie upiękniona żona i grzeczna córeczka. Wzór co się zowie. No i znowu – jak nie głosować?
Mamy teraz kolejnego prezydenta z szansą na reelekcję. I co? I nic, a nawet jeszcze gorzej.
Bronisław „Wpadka” Komorowski nie bez przyczyny zasłużył na swój przydomek. Przez całą prezydenturę wpadka goniła wpadkę. Ale to co się działo w czasie starania o reelekcję przeszło wszystko co mu się przytrafiło do tej pory.
Krzesło i Szogun. Krzyki na wyborców. Spanie na uroczystościach. Wygadywane głupoty. Wreszcie, że użyję młodzieżowego slangu – „olanie” wspólnej debaty. I ogólny wygląd. Jakiś taki nieświeży, niestaranny, oczy senne albo rozbiegane. Ruchy wyraźnie nieskoordynowane. Może to nie takie ważne, ale jako kobieta zwracam uwagę na takie sprawy. Mimo wszystko zadbany wygląd ma znaczenie.
W porównaniu do Kwaśniewskiego – to jak niebo i ziemia. Kwaśniewski się wyraźnie starał. A Komorowski wyglądał i zachowywał się tak jakby mu zupełnie na wyborach i wygranych nie zależało.
A nie – przepraszam. W jednej z wypowiedzi (niestety nie pamiętam z jakiego dnia) padło coś o tym, że (cytuję z pamięci więc niedosłownie) „musimy wygrać w pierwszej turze”.
Hm… Człowiek, który się wcale nie stara, ma wyborców w nosie, nagle wspomina o wygranej?
A może… on po prostu WIE, że wygra?
Fakt. PKW już raz tak doskonale liczyła wyniki, że pełnię wygranej osiągnęła partia, która zwykle mogła liczyć wyłącznie na wyniki czyniące ją co najwyżej wieczną przystawką, a raczej przyssawką. Bo i do SLD swego czasu PSL się przyssał, do PiS się przymierzał (z tego co pamiętam za kadencji PiS trwały rozmowy z PSL, jednak ostatecznie do niczego nie doszło – jak przyszłość pokazała mieli już wtedy lepszą propozycję), a do PO jak wiadomo z radością, i owszem, a czemu nie.
Wygrana w pierwszej turze urzędującemu prezydentowi jednak nie wyszła. Tak zwany lud miał mimo wszystko dosyć. Widać to było w internecie, gdzie ludzie prześcigali się we wrzucaniu wszelkiego rodzaju ośmieszających Komorowskiego memów. Tak czarnego pijaru nie miał nigdy wcześniej.
Ale mam poważne obawy, że druga tura mimo wszystko będzie jego.
Dlaczego? Hm…
To nawet nie o to chodzi, że on nagle zacznie się starać i być kandydatem tak wspaniałym jak swego czasu Kwaśniewski. Dzisiaj co prawda nagle coś wydukał o referendum, nawet wyraził zgodę na debatę. Ale… Czy oczka będzie miał przytomniejsze? Czy nagle dostanie złotosłowu i bez kartki porwie serca ludu swego? Wątpię. Ale…
Pomijając wszelkiej maści teorie spiskowe (które zresztą tutaj sama też tworzę), rozmawiałam dziś z tak zwanym ludem właśnie. Oto rozmowa:
- Ja: Na kogo głosowałaś?
- Lud: Na Kukiza. Bo mam dosyć tego układu i wszystkich tych ludzi. Najwyższy czas na zmiany.
- Ja: No fajnie – a co z drugą turą. Kukiz nie przeszedł. To na kogo będziesz głosować?
- Lud: Oczywiście na Komorowskiego!
- Ja: Dlaczego? Przecież to on podpisał ustawę, dzięki której będziesz pracować praktycznie do śmierci, to dzięki niemu od tylu lat nie mamy podwyżek, bo nie zawetował żadnej ustawy budżetowej, to on miał w nosie społeczeństwo i wszystkie społeczne inicjatywy! Pomijając to jaki wstyd wszędzie przynosi swoimi wyskokami!
- Lud: Ale jego przeciwnikiem jest Duda. A Duda jest z PiS! Wszystko tylko nie PiS!!!!!
Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna….
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 864 odsłony
Komentarze
Kasianno
12 Maja, 2015 - 02:27
Piszesz...
A może… on po prostu WIE, że wygra? Tak jak wiedział...."prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni".Nie daj Boże!
Verita