MATERIAŁY BARDZO PRZYDATNE DO CZYTANIA POSZCZEGÓLNYCH ROZDZIAŁÓW EWANGELII cz.26
> Dzieje Apostolskie rozdział 13
> Dzisiaj przenosimy się do Antiochii, gdzie Kościołem kierują silni duchem mężowie; wśród nich Barnaba wymieniony jest na początku, a Szaweł, jako najmłodszy, na końcu. Nawiasem mówiąc, nie ma między nimi żadnego nowo nawróconego antiocheńczyka. Zobaczymy to w tekście: „W Antiochii, w tamtejszym Kościele, byli prorokami i nauczycielami: Barnaba i Szymon, zwany Niger, Lucjusz Cyrenejczyk i Manaen, który wychowywał się razem z Herodem tetrarchą, i Szaweł”. Młody Kościół w Antiochii potrzebował doświadczonych mężów, którzy żyjąc w Jerozolimie, mieli okazję wzrastać wśród tych, którzy znali doskonale Jezusa Chrystusa. Podobnie jest na kręgu biblijnym. Młodsi uczestnicy nie muszą od razu wszystkiego rozumieć, ale wystarczy, że przyjęli sercem schemat spotkania i czytają Słowo Boże wraz z homilią, którą dostali, i już mogą spokojnie wzrastać w Panu.
Obecność starszych jest widoczna tutaj w schemacie spotkania, w homiliach dla nich przygotowanych. Tak młodsi wychowują się przy starszych, a potem sami zostaną starszymi, aby w jedności to samo robić na nowym terenie. Gdy powstanie taka jedność, wówczas najsilniejszy w tym czasie Barnaba bierze ostatniego, najsłabszego Pawła. I wtedy jeden silny i drugi słaby stanowią zespół, a idąc w świat z tym samym doświadczeniem, jako wiarygodni apostołowie zakładają nowe Kościoły. Podobnie rozwijają się nasze kręgi biblijne. Duch namaszcza jednego silnego i jednego słabego na kręgu, a oni idą do innego domu, aby tam zainicjować nowy krąg.
Wtedy istnieje pewna tożsamość pomiędzy starym kręgiem, a nowym i dzieło się rozwija prawidłowo. Nie ma tu nic powiedziane o tym, jakie to będzie dzieło: „Gdy odprawili publiczne nabożeństwo i pościli, rzekł Duch Święty: „Wyznaczcie mi już Barnabę i Szawła do dzieła, do którego ich powołałem”(w.2). W tej godzinie nikt nie wiedział, jak ogromne będzie to dzieło. Słudzy bowiem nie muszą wiedzieć, jakie ich Pan ma wobec nich zamiary. Odsłaniane one będą z dnia na dzień, w trakcie ich działania.
Przygotowania do tej drogi były gruntowne. Nie były to narady, ale modlitwa wspomagana postem. Podobnie nasi animatorzy kręgów nie muszą za dużo pytać, wystarczy im prosta metoda i modlitwa z postem. Potem już nie będą pytać i dostaną wiele zrozumienia. Szczególnie będą rozumieli, dlaczego Paweł nie pracował dłużej na wyspie Cypr. Bo zadanie pionierskiej misji nie polega na dokładnej ewangelizacji całego regionu, ale na zbawieniu kluczowej osoby w określonym kraju, którą był prokonsul Sergiusz Paweł.
Mogą tymi osobami być studenci mieszkający w Atenach, którzy po studiach pojadą do mniejszych ośrodków i tam sami założą małe ośrodki kościelne. Dlatego Pawła ciągnęło z tej małej wyspy, ojczyzny Barnaby, hen, do rozległej Azji Mniejszej i udało mu się pozyskać do tej wizji Barnabę i Marka. Później Marek się odłącza, co mówi nam o walce, jaką i ty będziesz musiał toczyć, gdy będziesz bardziej odważny w szerzeniu kręgów. Może Markowi wydawało się trochę dziwaczne chodzenie po górzystym terenie dzisiejszej Turcji, a może zbyt śmiałe, jak dla człowieka, który przywykł do „jerozolimskiego” sposobu myślenia.
> Paweł jednak odważnie rozwija pole swego działania. Może tak postępować, bo wie, że Pan przebywa w swoich wysłannikach. Prawdziwym ewangelistą podczas każdej ewangelizacji jest Jezus. On według słów Pawła, jest światłością dla pogan, ale Jego wysłannicy również, gdyż przez nich dokonuje się dzieło zbawienia aż po krańce ziemi. „Poganie słysząc to, radowali się i wielbili Słowo Pańskie, a wszyscy, przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli” (w.48). Zobaczmy, że oni wielbili
Słowo.
> To znaczy, że przyjęli z wiarą to, co Bóg uczynił dla nas i czyni nadal w Jezusie, stale mówiącym i czyniącym to, co powiedział i zrobił jeden raz, na zawsze i dla wszystkich. Oni to przeżywali i dlatego się radowali. Doskonale wiedzieli, że wiara to nie dodatek do ich dotychczasowego życia. Wiara zmienia cały ich byt, kształt i kierunek życia. Tylko tu jest zawarta cudowna tajemnica Bożego działania przez Słowo. Nikt w wierze nie chwali siebie, że był dostatecznie dzielny i pobożny, aby się nawrócić i w wierze osiągnąć zbawienie.
Każdy w ewangelizacji chwali niepojętą miłość Boga, która przeznaczyła go do życia wiecznego. Pamiętajmy jeszcze o jednym, że w każdym mieście Paweł spotyka się ze sprzeciwem. W świetle tego faktu, jeszcze cudowniejsze jest to, że ci, którzy uwierzyli, nie dali się sprowadzić z obranej drogi, bo przyjęli Słowo w wielkim ucisku, ale z radością Ducha. To może uczynić tylko Bóg. Dlatego nie dziwmy się, że czasem i u nas mamy jakieś sprzeciwy. Jest to okazja do modlitwy i rozwijania naszej nadziei, że i dzisiaj należy wychowywać prawdziwych ewangelizatorów Polski w podobnym klimacie, zawsze z nadzieją, że nic nie powstrzyma ewangelizacji Europy.
> Amen.
>
> Dzieje Apostolskie rozdział 14
> W tym rozdziale spotykamy Pawła i Barnabę w synagodze w Ikonium, gdzie głoszą Słowo z mocą. I jak zawsze widzimy tych, którzy wierzą i znaczną część Żydów, która nie uwierzyła. Dzisiaj możemy sobie uświadomić, że to pycha własnej sprawiedliwości czyni trudnym podporządkowanie się Jezusowemu dziełu Zbawienia i Jego pełnej, darmo danej łasce. Pozorny rozłam nie jest skutkiem niezręczności, czy błędów powstałych w trakcie zwiastowania Słowa. Głoszenie nie pozostawia nikogo obojętnym i nawet apostołowie w takim momencie rozpoznają, czego chce od nich Pan.
W tym konkretnym przypadku przekonali się, że podsycanie konfliktów i złożenie ofiary z życia w Ikonium nie posłuży ani zbudowaniu Kościoła, ani sprawie Pańskiej. Po decyzji odejścia do Listry widzimy uzdrowienie chromego oraz z pewnością wiele nawróceń, ale Łukasz zwraca uwagę na reakcję znacznego tłumu, który ten cud przypisał przyjściu bogów. Jest to dla apostołów okazją do złożenia wyjaśnienia. I tak powstało pierwsze kazanie wygłoszone do pogan.
Dla pogan jest świadectwo Boga, które jest widoczne najpierw w dziełach stworzonych, przez które daje się On poznać wszystkim ludziom, tak, że od winy wymówić się nie mogą (Rz 1,21). Przez to kazanie wiemy, że Bóg nie wymaga od człowieka spełnienia żądań Pana, ale ukazuje mu dobrodziejstwa, które wyświadcza każdemu i to w niezliczonej mierze. W tym kazaniu Paweł nie powołuje się na żydowskie świadectwa działania wielkiego Boga, na wielką skalę Jego dzieł w Izraelu, np. na wyprowadzenie narodu z Egiptu.
Pokazuje nam w ten sposób, że do nawrócenia drugiego człowieka nie potrzeba cudzego świadectwa. Wystarczy pamiętać, że Jezus się nie powtarza i to co gdziekolwiek i kiedykolwiek dla ciebie uczynił, to jest dowód Jego żywej obecności w tobie i dlatego stanowi ciąg dalszy „dziejów apostolskich”. Tu sam Jezus składa świadectwo, co zrobił w życiu konkretnej „Ewy”, a ona nie może o tym nie mówić, więc zawsze o tym mówi, i to z zachętą dla słuchającego, aby i on zapragnął przyjąć Jezusa: albo po raz pierwszy do swojego życia, albo do konkretnej, trudnej sytuacji. Świadek zachęca do zapraszania Jezusa, który zawsze jest zainteresowany tym, aby interweniować i wyprowadzać każdego człowieka z trudności. Co więcej, świadek przypomina każdemu spotkanemu, że w człowieku nie ma jakiejś duchowej próżni, lecz jest żywy Bóg w Trójcy Jedyny.
Do doświadczenia cudu nie potrzeba więc przyjścia bożków, lecz zwykłej wiary, że Jezus jest w stanie zamanifestować się w każdym człowieku, nie czyniąc go wcale bogiem czy jak to się dzisiaj myśli - czarownikiem, czy świętym, czy nadzwyczajnym obywatelem w parafii. Bo przecież najsłabszy człowiek może uczynić coś dobrego, co przynosi chwałę Stwórcy. Wystarczy, że powiesz coś autentycznego, np. że gdy pomodliłaś się wczoraj do Jezusa, to przestała cię boleć głowa, więc powiesz to drugiemu człowiekowi, aby i on mógł czegoś podobnego doświadczyć.
> Świadectwo moich ust wzbudza wiarę, ponieważ jest Słowem Bożym wcielonym, zrealizowanym w moim życiu, a zatem jest bardzo skuteczne i niezbędne, aby dotykać serc innych ludzi i otwierać je na przyjęcie Jezusa. Świadectwo moich ust czyni Jezusa obecnym, bo kiedy mówimy i świadczymy o Jezusie, o tym co On zrobił we mnie, to staje się On obecny pośród nas w sposób doświadczalny. Pamiętamy, jak uczniowie idąc do Emaus rozmawiali o ukrzyżowaniu. Podczas gdy oni opowiadali o tych rzeczach (czyli świadczyli o tym co sami przeżyli), Jezus osobiście zjawił się między nimi. Świadczenie zatem nie polega jedynie na opowiadaniu o zaistniałych faktach, ale również na przedstawieniu żywej osoby, która jest obecna.
> Poprzez słowa świadka i działanie Ducha Świętego ten, kto słucha, ma okazję rozpoznać, że Jezus rzeczywiście jest obecny.
> Duch Święty uobecnia to, co zawarte jest w słowach, czyli Jezusa, który w stu procentach jest w słowie. Nasze świadectwo ma skuteczność Słowa Bożego, ponieważ jest urzeczywistnieniem samego Słowa: bo to, o czym czytamy w Piśmie Świętym, zrealizowało się w naszym życiu (J 15,26). Świadectwo czyni obecnym to, co się głosi, ponieważ nie są to słowa ludzkie. Inni mają możliwość poznania tego, co czyni Bóg.
> Istnieją dwa sposoby działania Boga: jeden głośny, z widzialnymi znakami manifestującymi się bezpośrednio na zgromadzeniu; drugi cichy, ukryty. Tym drugim Bóg często się posługuje. Wydaje się jakby był nieśmiały. Kiedy świadczymy, mówimy temu, który słucha, że Bóg działa i w jaki sposób działa. Być może, że ktoś ze słuchających ma podobny problem do tego, jaki ty miałeś. Wtedy twoje świadectwo pomoże mu zaufać Bogu, ponieważ zobaczy, że Bóg może konkretnie rozwiązać ten problem. I dlatego po takim świadczeniu ma miejsce sytuacja realna i prawdziwa, buduje się wiara u tych, co cię słuchają na spotkaniu kręgu.
> Amen.
>
> Dzieje Apostolskie rozdział 15
> Rozdział zaczyna się od stwierdzenia, że: „Niektórzy przybysze z Judei nauczali braci: Jeżeli się nie poddacie obrzezaniu według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni. Kiedy doszło do niemałych sporów i zatargów między nimi a Pawłem i Barnabą, postanowiono, że Paweł i Barnaba, i jeszcze kilku spośród nich uda się w sprawie tego sporu do Jerozolimy, do Apostołów i starszych”.
> Gdzie się toczy akcja? W Antiochii, tam gdzie Paweł otrzymał nowe życie, wzrastał i przerósł swoich mistrzów. Tam, gdzie po wielkich wzruszeniach i świadectwach z pierwszej podróży misyjnej, wspólnota przeżywała spokój i radość. Podobnie może być w naszym kręgu biblijnym. Może właśnie sami przeżywamy spokój i radość, a ponieważ dzieje się to w moim domu, więc co się może stać? Jednak nie zaszkodzi wiedzieć, co się stało w Antiochii, a czego znaczenie musimy sobie natychmiast wyjaśnić, ponieważ zjawisko to powtarza się stale w historii Kościoła.
Chodzi o pewnych ludzi, przychodzących jakby w dobrej intencji, ale z zewnątrz – z Jerozolimy. Mieli trochę czasu, mieli potrzebne kontakty w Antiochii, bo z żydowskich wspólnot Judei przyjeżdżali często do Antiochii w odwiedziny ludzie, którzy chcieli pewnie zobaczyć jak tam się modlą. Ale ci chcieli nie tylko zobaczyć, chcieli nauczać, mówić, że wiedzą lepiej. Powiedzieli tak: „Jeżeli się nie poddacie obrzezaniu według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni” (w.1).
Mężowie, którzy tak nauczają są chrześcijanami i chcą nimi być. Są bardzo delikatni, nie wysuwają żadnych zarzutów przeciwko misji wśród pogan, przeciwnie pozdrawiają tych, którzy się nawrócili. Wierzą w Mesjasza, przynoszącego Królestwo Boże poganom. Ale mówią, że przez ten fakt, wcale nie zostało odwołane żądanie Boga, aby wszyscy, którzy należą do ludu Bożego i chcą mieć udział w zbawieniu, byli obrzezani.
Mówią, że samo nawrócenie nie wystarcza, nie przynosi jeszcze ratunku. Dopiero obrzezanie może uczynić z dawnych pogan prawdziwych, pewnych swego zbawienia członków Kościoła. Jezus plus obrzezanie - oto sposób na zbawienie. Ale widać od razu, że drugi czynnik wysuwają na plan pierwszy. Według nich, sam Jezus nie może zbawić, więc niezwykle ważne staje się obrzezanie. Dodatkową trudność stanowi fakt, że za nauką o obrzezaniu stoi autorytet Mojżesza. Czyż Mojżesz nie był wielkim wodzem, prawodawcą i
prorokiem?
> Czyż na nim nie opiera się cały Stary Testament? Jeśli tak, to czy nie powinien stać w jednym rzędzie z Jezusem?
> Możemy sobie na to pytanie prościutko odpowiedzieć. Sporów takich nie da się rozwiązać sięgając tylko do Słowa Bożego, ponieważ jak się później przekonamy, obie strony powołują się na Jego autorytet. Spór taki, lub podobny, będzie zawsze nam towarzyszył i musi nas to przestać dziwić. Dzięki Bogu, że mamy kogoś, kto nam prościutko podpowie: spory to rzecz normalna, tak to sobie tłumaczcie, żyjcie w pokoju i dalej idźcie za Jezusem przez wasze domowe kręgi biblijne.
> I tak spokojnie skończył się pierwszy spór w Antiochii. Zauważmy, że powstał on na najwyższym szczeblu, gdzie nie powinno być problemów, gdzie należało siedzieć cicho, aby nie gorszyć maluczkich!
> Nie, tak nie unikniemy zgorszenia. Nie można się czegoś nauczyć, nie robiąc błędów. Właśnie po to na kursie prawa jazdy bierzesz instruktora, aby w końcu dano ci do ręki pozornie niebezpieczny samochód. Nie dziwi nas to, że i najlepsi kierowcy giną. Po co więc rozrywać szaty, gdy są spory? Skoro apostołowie nie uniknęli kłótni, to co ja mam powiedzieć? Moim wyjściem nie jest strach i zaniechanie Nowej Ewangelizacji, ale robienie jej coraz lepiej z Jezusem i Jego Kościołem, który doprowadza mnie do coraz pełniejszego zjednoczenia z Bogiem i braćmi.
> Amen.
>
> Dzieje Apostolskie rozdział 16
> Dzisiaj przenosimy się do sympatycznej dla Pawła wspólnoty w Filippi. „Gdy Paweł i Sylas szli na modlitwę, zabiegła im drogę jakaś niewolnica, opętana przez ducha, który wróżył. Przynosiła ona duży dochód swym panom. Ona to, biegnąc za Pawłem i za nimi wołała: ci ludzie są sługami Boga Najwyższego, oni wam głoszą drogę zbawienia. Czyniła to przez wiele dni, aż Paweł mając dość tego, odwrócił się i powiedział do ducha: Rozkazuję ci w imię Jezusa Chrystusa, abyś z niej wyszedł. I w tejże chwili wyszedł”.
Apostołowie spotykają się tutaj z okultystycznym światem pogańskim. Czy Paweł nie powinien się cieszyć, że nawet wróżbiarka o nim mówi. Pawłowi to nie schlebia, ani go to nie interesuje. Paweł nie znosi sytuacji, aby sprawę Jezusa reklamował diabeł. Jeśli nawet moce ciemności przywdziewają maskę religijną, to jednak zawsze pozostają zgubnymi siłami. Można sobie wyobrazić, do jakich nieporozumień doszłoby wśród pogańskiej ludności, gdyby wysłańcy Jezusa byli postawieni na tej samej płaszczyźnie, co ludzie czyniący czary. Co zresztą czyni się dzisiaj.
> Dlatego Paweł uczy nas, aby dla ciemnych mocy nie było żadnych względów, a tym bardziej aby nie rodził się w nas żaden lęk. Dziewczyna została uwolniona, ale apostołowie zostali pozbawieni wolności, trafili do więzienia i tam się modlili. Co mogli myśleć inni więźniowie, znający dotąd tylko jęki i przekleństwa, gdy słuchali pieśni pochwalnych – i to w więzieniu. Nagle zaczyna się trzęsienie ziemi.
Stary oficer rzymski, gwałtownie wyrwany ze snu, zauważa, że drzwi więzienia są otwarte, myśli więc, że więźniowie uciekli. Znajduje jedno wyjście: jako oficer nie może przeżyć tej hańby i chce się zabić. Wtedy słyszy krzyk: nie rób tego! Zapala pochodnię i pyta, kim są ci ludzie, którzy nie tylko nie uciekli, lecz jeszcze uratowali mu życie. Pyta: co mam czynić, aby został zbawiony?
> Takie pytanie nie rodzi się od razu. Musiał już wcześniej słyszeć o Jezusie, bo takie pytanie nie może zrodzić się w sercu prawie martwym. I tak może być z niejednym spośród nas. Zasadnicze pytanie rodzi się dopiero po wielokrotnym usłyszeniu o Jezusie i Jego planie zbawienia.
> Jest cudowne, że na to pytanie Ewangelia daje tak prostą odpowiedź: „Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom” (w.30). Tym właśnie różni się Ewangelia o Jezusie od innych religii i światopoglądów, że nie żąda od ciebie specjalnych osiągnięć i nie wciąga w tajemnicze labirynty poznania, ale tylko wzywa do uczynienia jednego, dziecinnie łatwego kroku: oto jest Jezus – zawierz Mu swoje życie.
> Mamy tu jeszcze jedną pocieszającą wiadomość: „będziesz zbawiony ty i twój dom”! Kiedy prowadzisz domowy krąg biblijny, to Jezus widzi twoją relację z domem, bardzo szeroko rozumianym. Dzisiaj i zawsze trzyma w gotowości swoją łaskę, aby wysłuchując naszych modlitw na kręgu biblijnym, obdarować nią naszych bliskich. Może się to stać bardzo szybko w naszych trudnych czasach.
Może całe życie na to czekałeś, a tu nagle, na spotkaniu kręgu biblijnego, niemal w jednej godzinie, serce twoich najbliższych jest w stanie pojąć to, co najistotniejsze i oddać się Jezusowi. Jak ten oficer, który jeszcze tej samej nocy powrócił do pracy, tak samo ty wejdziesz w codzienność, nie bacząc na swoje położenie, nie myśląc o sobie, czy o scenerii twojego „więzienia”, ale o tym aby podjąć służbę dla Niego, zakładają krąg może nawet w więzieniu.
> Amen.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1030 odsłon