Powstanie Warszawskie w oczach Polaka (3)
Poniżej wspomnienia kolejnego naocznego świadka samobójczych szturmów z pierwszych dni powstania.
Kulisy podejmowania decyzji o wywołaniu Powstania
Jan Sidorowicz Od ponad pól wieku pokutuje obiegowa opinia, że sprawcą tragedii Powstania był Stalin, który zdradził, nie udzielając Warszawie pomocy. Otóż Stalin Warszawy nie zdradził, bo niczego nie obiecywał. Zachował się jak należało się spodziewać – urządził drugi Katyń.Komentarz p.e.1984:
Od Stalina oczekuje się, że znając plany dowództwa AK ( http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?p=1516375#p1516260 plus http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=20&t=127923&st=0&sk=t&sd=a&start=350#p1561864 ) będzie marnował siły na ratowanie otwarcie wrogiego ugrupowania politycznego? Że będzie wyciągał dowództwo AK z katastrofy, w którą ono samo się wpakowało? Motywacje dowództwa AK i wewnętrzna sprzeczność jego założeń zostały omówione w tekście W rocznicę MORALNEGO ZWYCIĘSTWA, czyli TOTALNEJ RZEZI. Nie zrobiono niczego, by zapewnić sobie pomoc Armii Czerwonej (mając amunicji na 2 dni walki i broń dla 3,5 tys ludzi należało raczej mieć pewność, że dostatecznie silne wsparcie zostanie udzielone szybko), nie znano jej planów operacyjnych ani strategicznych, a jednocześnie - w oparciu o domniemania formułowano własne plany działań. Chciano z Warszawy uczynić atut w negocjacjach Mikołajczyka ze Stalinem (tyle, że wkrótce okazało się, że miasto na łasce Hitlera to atut Stalina )
Odpowiedź na pytanie kto był rzeczywistym sprawcą tragedii natrafia na przeszkody. W świadomości społeczeństwa jest to ciągle niezabliźniona rana. I dlatego wszelkie dyskusje na ten temat – aby nikogo nie urazić – kończą się tak zwanym “owijaniem w bawełnę”. Bohaterstwo żołnierzy Powstania i prześladowanie ich po wojnie spowodowało, że Powstanie weszło do Panteonu Pamięci Narodowej i tym samym jego dowódcy pozostają do dziś poza wszelką krytyką.
POWSTANIE WIDZIANE Z BLISKA (oczami 10-letniego chłopca)
Mieszkaliśmy na Flory nr 7. Pierwszego sierpnia o 5-tej z sąsiedniego domu Flory 9 (róg Bagateli) wybiegło 98 chłopaków z rewolwerami w ręce, aby zaatakować gmachy SS na Szucha. Tam były bunkry, zasieki i czołgi. Rozpętała się strzelanina i zaraz do naszej piwnicy zaczęli napływać ranni. Pamiętam ich do dziś, jakby to było wczoraj, Układano ich na węglu lub na stole w pralni, moja mama dawała poduszki. Jeden miał w trzech miejscach przestrzelone lewe płuco, ale żył. Przyszedł dozorca i powiedział z zachwytem, że “nasi jak koty skaczą po dachach”. Ja miałem tylko 10 lat, ale zrozumiałem, że jest źle, bo znaczy, że nie opanowali nawet Bagateli. Ruch powstańców i sanitariuszek odbywał się piwnicami, przez przebite w murach otwory. Po godzinie strzelanina zaczęła cichnąć. Wtedy oficer, do którego zwracano się “panie rotmistrzu” (był to Lech Gluchowski, d-ca batalionu Jeleń) – zapytał moją mamę (sic!): “Czy pod 9-ką są już Niemcy?” – wykazując tym kompletny brak rozeznania sytuacji. Zrozumieliśmy co się dzieje i uciekliśmy na 5 piętro. Po ulicy zaczął jeździć niemiecki samochód, z którego przez megafon zapowiadano, że jeśli z jakiegoś domu padnie strzał, to wszyscy mieszkańcy będą rozstrzelani. Ale pojedyncze już strzały padały nadal, choć dowódca musiał zdawać sobie sprawę, że atak się załamał, kończy się amunicja i dalsza walka jest bez sensu. Z nastaniem zmroku weszli Niemcy, zabrali i rozstrzelali tylko mężczyzn, w tym dwóch synów dozorcy (16 i 18 lat). Nas 5-go sierpnia wyprowadzili na Szucha. Siedząc na placu na Rozdrożu byliśmy świadkami jak uformowali kolumnę z kobiet i popędzili je przed czołgami w kierunku Piusa, gdzie próbowali zdobyć powstańczą barykadę. Potem trzymali nas dobę bez jedzenia i picia na podwórku gestapo, gdzie leżały zwęglone zwłoki powstańców. Dozorczyni przebrała trzeciego 14-to letniego syna za dziewczynkę. Rozpoznali, zabrali i rozstrzelali. Drugiego dnia przegnali nas płonącą Marszałkowską do barykad powstańczych na placu Zbawiciela. Idąc Marszałkowską, w jakimś sklepie blisko Oleandrów, widzieliśmy stos trupów rozstrzelanych mężczyzn, a na placu Zbawiciela leżały trupy, przez które należało przeskakiwać. Po przeskoczeniu barykady powstańczej udaliśmy się do rodziny na Hożą 47.
Na tym skrawku miasta, oswobodzonym od Niemców, mimo że pociski spadały na głowę, panowała niepowtarzalna atmosfera jakiejś euforii. Wisiały polskie flagi, działały różne polskie organizacje, kolportowano prasę powstańczą. Niestety ten nastrój euforii pomału gasł, w miarę jak na podwórku przybywało mogił, a domy zamieniały się w sterty gruzów.
Po powstaniu dowiedziałem się, że z atakującego Szucha batalionu Jeleń (przedwojenni ułani plus młody narybek) na 98 żołnierzy ocalało siedmiu. Przed wycofaniem się w nocy na Mokotów, zrobili jeszcze zasadzkę na Niemców wchodzących do domu Flory 5, zabijając kilku. W efekcie Niemcy rozstrzelali natychmiast wszystkich mieszkańców Flory 9 i Flory 5, w tym moich 9-letnich kolegów ze szkoły. Dobili bagnetami też wszystkich rannych i zastrzelili pozostałe z nimi sanitariuszki. Myśmy ocaleli przez przypadek. Już po wojnie dowiedziałem się, że w dniach 5-6 sierpnia Niemcy przebijali się przez Wolę, torując sobie przejście do mostu Kierbedzia i mordując masowo mieszkańców (5 sierpnia rozstrzelali 38 tysięcy ludzi). 5-go sierpnia dowództwo przejął generał SS Bach-Zelewski który zauważył, że masowe rozstrzeliwania połączone z rabunkami odrywają żołnierzy od walki i powodują nadmierne zużycie amunicji. Rozkazał więc rozstrzeliwać tylko mężczyzn i młodzież męska od lat 14. Nas wygarnęli z domu 5 sierpnia, gdy obowiązywał już nowy rozkaz.
Okazało się też, że rejon Szucha, gdzie stacjonowało około 1500 uzbrojonych po zęby Niemców, atakowało z różnych stron około 500 powstańców, uzbrojonych głównie w rewolwery i granaty własnej produkcji. Zginęło ponad 400, w tym cała kompania, której udało się zdobyć Kasyno Oficerskie. Na Polu Mokotowskim zginęła Krystyna Krahelska (kompozytorka pieśni powstańczych). Z ulic Bagatela, Flory, Chocimska, Marszalkowska, Oleandrów, Litewska – Niemcy wygarnęli i rozstrzelali w ogródku jordanowskim na Bagateli i w ruinach GISZ-u ok. 3000 mieszkańców. Taka była cena tej fanfaronady.
To tyle wspomnień i ujawnionych potem faktów.
I potem przez lata gnębiło mnie pytanie, jak można było dopuścić do takiego szaleństwa. Co było tego przyczyna i kto za to jest odpowiedzialny?
(...)
Jan Sidorowicz, Montreal, sierpień 2004 (tekst edytowany w maju 2008)
Autor uprzejmie prosi, aby wszelkie uwagi krytyczne lub wyrazy oburzenia kierować na jego adres e-mail: jeansidor@engineer.com
Źródło: http://www.powstanie.pl/index.php?ktory=20&class=text
_________________________________
Tekst Jana Sidorowicza został opublikowany w książce "KULISY KATASTROFY POWSTANIA WARSZAWSKIEGO. Wybrane publikacje i dokumenty", którą można pobrać na stronie http://www.powstanie.pl/ . Jaką pomoc dowództwo Powstania Warszawskiego zagwarantowało swoim podkomendnym i ludności cywilnej Warszawy? 12 sierpnia 1944 agencja TASS poinformowała: "W ostatnich dniach, prasa zagraniczna zamieszczała wiadomości ,z powołaniem się na gazety i rozgłośnie Polskiego Rządu Emigracyjnego o powstaniu i walkach,które wybuchły w Warszawie 1 sierpnia na rozkaz emigrantów z Londynu i trwają po dziś dzień. Gazety i rozgłośnie Polskiego Rządu Emigracyjnego czynią przy tym aluzję ,jakoby powstańcy w Warszawie pozostawali w kontakcie z dowództwem radzieckim, które nie okazało im należytej pomocy. TASS upoważnione jest do oświadczenia,że te twierdzenia i aluzje prasy zagranicznej są albo rezultatem nieporozumienia albo przejawem oszczerstwa pod adresem dowództwa radzieckiego. TASS jest poinformowana ,że ze strony londyńskich kół polskich,ponoszących odpowiedzialność za wydarzenia w Warszawie ,nie czyniono żadnych prób, aby zawczasu zawiadomić i uzgodnić z radzieckim dowództwem wojskowym jakiekolwiek wystąpienia w Warszawie. Wobec powyższego odpowiedzialność za wydarzenia w Warszawie spada wyłącznie na polskie koła emigracyjne w Londynie." Komunikat TASS wywołał w Warszawie duże poruszenie zwłaszcza wśród ludności cywilnej. W trudnej sytuacji znalazł się Mikołajczyk podkreślający swe sukcesy w ZSRR i wpływy w koalicji. 13 sierpnia przyciśnięty przez Churchilla musiał przyznać że nie było żadnej uprzedniej koordynacji z ZSRR. Oświadczenie TASS i rozsiewane w UK pogłoski o jakoby uzgodnionym z rządem JKM powstaniu, które "WB zdradziła" zdopingowało rząd brytyjski do odcięcia się od inicjatorów akcji w Warszawie. W nocie przekazanej 14 sierpnia 1944 ambasadorowi Raczyńskiemu brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych stwierdzało m.in.: "Decyzja rozpoczęcia generalnego powstania w Warszawie powzięta została bez uprzednich konsultacji z Rządem Jego Królewskiej Mości, który wobec tego znalazł się w niemożności przygotowania z góry planów współpracy(...) Ogólna strategia sowiecka widocznie nie pozwala na natychmiastowe zaimprowizowanie operacji w okolicach Warszawy, skoordynowanych z powstaniem warszawskim w tym mieście, o którego wybuchu ani rząd Sowiecki ani Rząd JKM nie były z góry przestrzeżone". Notę tę zatajono przed ośrodkami krajowymi ale na dyplomatycznej giełdzie była znana-wiedziano jak nisko stoją "akcje" organizatorów akcji w Warszawie. Cyt za: http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=20&t=130600&st=0&sk=t&sd=a&start=25#p1594252
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3426 odsłon
Komentarze
p.e.1984
29 Lipca, 2012 - 17:45
Hmmm... Nawet materiał historyczny, wspomnienia Jana Sidorowicza, oceniany jest jedynką? "6 głosów", średnia 1, czyli każdy głosujący dał 1.
To doprawdy nie jest wesołe: żadnej tolerancji na przeciwny do swojego ponkt widzenia. Niechęć do poznania/odrzucenie innego punktu widzenia, bo koliduje z tym "jedynym", już znanym. A wszystko to w imię dobrego samopoczucia, iż bohatersko obroniło się własną piersią... Przeciwstawiło się imperialistycznej/bolszewickiej (niepotrzebne skreślić) propagandzie,
Przynajmniej nie ma już w komentarzach tych niezwykłych myślicieli od: "Won," "Na bambus," "Na drzewo", "Pan sobie poprzeczkę przestawi" (aby matołek mógł jej dosięgnąć), i "Żegnam pana" praczek, którym odbija szajba, bo nauczyły się pisać i wydaje im się, że to to samo co myślenie. I innych podejrzanych typków...
Cheers!
Przecież nie chodzi o ocenę materiału
29 Lipca, 2012 - 17:59
Kopanie lezacego
29 Lipca, 2012 - 19:25
Nie wyobrazam sobie, jak musieli sie czuc, jak bolesny i gleboki dramat musieli przezywac wszyscy swiadkowie i Powstancy, ktorzy przezyli koszmary w walczacej Warszawie, stracili rodzine, przyjaciol, znajomych, sasiadow, ktorzy sami tylko cudem unikneli smierci i nie stali sie lezacymi na ulicy trupami, przez ktore treba bylo przeskakiwac, a potem, wiele lat pozniej zastanawiajac sie nad zasadnoscia piekla, ktore przeszli - spotkali sie z pogromem i ostracyzmem ze strony innych Polakow, ktorzy mieli swoje, jakze odmienne, utwierdzone (i utwardzone) poglady na temat Powstania, nawet, gdy nie tylko Powstania nie przezyli, ale urodzili sie wiele lat po jego zakonczeniu.
Tutaj jest to tylko dyskusja, dla Nich byla to sprawa uznania, a raczej odrzucenia i sponiewierania wartosci ich doswiadczen, odczuc, ich tragedii, ich bezsilnosci, gniewu, zaloby i byc moze, nigdy ich nie opuszczajacych koszmarnych snow o przeszlosci, o ktore nigdy nie zabiegali, ani na ktore nie dali przyzwolenia, tak jak ten czlowiek, ktory byl zmuszony ogladac Powstanie oczami dziecka.
Oddawanie czesci Powstaniu Warszawskiemu stoi w jaskrawej sprzecznosci z brakiem szacunku dla przezyc wszystkich jego swiadkow i uczestnikow. Wszystko, co mozemy zrobic, aby uniknac ich wtornej wiktimizacji, to w milczeniu pochylic czola przed ich osobistymi doswiadczeniami i ich przemysleniami z tych doswiadczen wynikajacymi. Stawianie jedynek pod wpisami cytujacymi relacje naocznego swiadka, ktoryl przezyl Powstanie jako dziecko, jest niczym innym jak kopaniem lezacego.
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” (Mt 7, 1)
Lotna
albo p.e. albo 1984. jeszcze się taki "animator" nie znalazł,
29 Lipca, 2012 - 20:32
który byłby w stanie ustawić mi jakiś kierunek.
W odróżnieniu - jak widać po wpisach i komentarzach albo p.e. albo 1984.
albo p.e. albo 1984. Żadnej toleracji dla popłuczyn z Wyborczej,
29 Lipca, 2012 - 20:18
żadnej tolerancji dla fanów Stalina. Żadnej!
Jak wspomniałam wcześniej: nie przeciwstawiam się żadnej propagandzie i nie usiłuję osiągnąć żadnych doraźnych celów, zwłaszcza politycznych.
Mam tak od dziecka. Tak mnie wychowano, jeśli coś wam to mówi.
Polska praczka
Pozwolę sobie zauważyć,
29 Lipca, 2012 - 21:22
że Autor - niezależnie od ewentualnych rzeczywistych intencji - realizuje najbardziej wredną, bolszewicką sugestię: winą za zbrodnie obciąża Powstanie i rząd w Londynie, a - w domyśle - ich ofiarami ma być ludność cywilna Warszawy. A zbrodniarzami byli Niemcy i ci co byli pod ich dowództwem. Działanie sowieckie, to cały kolejny, osobny rozdział, który warto poznać i pamiętać. I przed- i po Powstaniu.
Szanowny Honic raczy żartować
29 Lipca, 2012 - 22:23
Honic, my mamy swoich bobaterów, swoje zrywy i wiarę
29 Lipca, 2012 - 22:15
w ich sens, a nick p.e.1984 ma swoich idoli: niewinnego Józka Stalina, jeszcze świętszego Dolka Hitlera...
Co się będziemy mieszać w jego bożki.
Dolek... podobny troche do naszego Donka ;)
30 Lipca, 2012 - 00:29
Jak ladnie go nazwalas, Ossalo.
Dolek Hitler... ;) Podobnego troche do naszego Sloneczka Peru, Donka T. ;)
I dzieki za Twoje posty.
Sa one mila przeciwwaga dla gestych, prosowieckich wpisow prowokatora alboalbo ;)
baca.
prosowieckim wpisom proponuję
30 Lipca, 2012 - 01:24
gość z drogi
prześledzenie "genialnych posunięć radzieckich generałow",szczególnie
w przypadku Stalingradu,i ilości ofiar cywilnych,pomijam juz słynną masakrę pod Lenino....a w dowód uznania zostawiam Jedynke z wykrzyknikiem
bez pozdrowień ,bo i PO co ?
1
gość z drogi