DO PIEKŁA I Z POWROTEM cz. V
Uwikłani w rzeczy przyziemne
Zmieszany, skłoniłem głowę z zakłopotaniem i chciałem odejść, ale on mnie powstrzymał.
«Nie widziałeś jeszcze wszystkiego» — wytłumaczył. Podniósł inną zasłonę, za którą przeczytałem takie zdanie: «A ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i w zasadzkę» (1 Tm 6, 9).
«To nie dotyczy moich chłopców — zaoponowałem — są tak samo biedni jak i ja. Nie jesteśmy bogaci i nie chcemy nimi być. Na bogactwo nie zwracamy żadnej uwagi.
Gdy jednak kurtyna się uniosła, zobaczyłem grupę chłopców dobrze mi znanych. Cierpieli podobne tortury, jak i poprzedni. Mój przewodnik wskazał mi na nich ze słowami: «Jak widzisz, napis odnosi się także i do twoich chłopców».
«Jak to możliwe?» — zapytałem.
«Zatem ci wytłumaczę — odrzekł. — Sercami niektórych chłopców owłada tak silna pokusa posiadania rzeczy materialnych, że maleje w nich miłość ku Bogu. Stąd rodzą się grzechy przeciw miłości, pobożności i łagodności. Już samo pragnienie bogactwa może zdeprawować serce, zwłaszcza, jeżeli ono prowadzi do niesprawiedliwości.
Twoi chłopcy są biedni, lecz pamiętaj, że chciwość i lenistwo to źli doradcy. Jeden z twoich wychowanków popełnił poważną kradzież w swoim rodzinnym mieście. Mógł ją naprawić, a przecież wcale o tym nie pomyślał. Inni próbowali się włamać do spiżarni albo do biura administratora czy ekonoma. Nie brakuje i tych, którzy grzebią w teczkach i pulpitach swoich kolegów i zabierają im jedzenie, pieniądze i inne rzeczy, nie mówiąc o kradzieży książek i innych przedmiotów...»
Wymienił wiele nazwisk, a potem ciągnął dalej:
«Niektórzy znajdują się tutaj, bo skradli ubrania, bieliznę, koce i płaszcze z szatni Oratorium po to, by wysłać swoim rodzinom do domu. Inni pokutują w tym miejscu za poważną i świadomie wyrządzoną komuś krzywdę lub też za to, że nie zwrócili rzeczy czy sum wypożyczonych. Teraz wiesz już wszystko, więc upomnij ich. Muszą przezwyciężać wszystkie swoje próżne i szkodliwe pragnienia, zachowując prawo Boże i dbając o swoje czyste sumienie. Inaczej chciwość może ich doprowadzić do jeszcze większych wykroczeń... »
Zastanawiałem się, dlaczego aż tak okropne kary spotkały chłopców za przekroczenia, o których oni niewiele myśleli. Mój przewodnik obudził mnie z zamyślenia słowami: «Przypomnij sobie, co ci oznajmiono, gdy widziałeś zniszczone grona na winorośli». W tej chwili uniósł inną zasłonę, kryjącą wielu moich chłopców z Oratorium, których natychmiast wszystkich poznałem. Napis nad zasłoną brzmiał: «Korzeń wszystkiego zła».
«Wiesz co to znaczy? — zapytał mnie — do jakiego grzechu to się odnosi?»
«Do pychy?» zapytałem.
«Nie!»
«A mówiono mi zawsze, że pycha jest korzeniem wszelkiego zła».
«Mówiąc generalnie, tak jest, ale z drugiej strony wiesz dobrze, co sprowokowało Adama i Ewę do popełnienia pierwszego grzechu, za który zostali wypędzeni ze swojego ziemskiego raju».
«Nieposłuszeństwo?»
«Właśnie! Nieposłuszeństwo jest korzeniem wszelkiego zła».
«A co mam swoim chłopcom opowiedzieć na ten temat».
Posłuszeństwo
«Słuchaj uważnie: chłopcy, których tu widzisz, przygotowali sobie tak tragiczny koniec przez nieposłuszeństwo. Ten i ów, kiedy myślałeś, że w nocy spokojnie śpi, opuścił sypialnię, by włóczyć się po boisku. Wbrew regulaminowi plątał się po niebezpiecznych terenach, a nawet po rusztowaniach murarskich, narażając swoje zdrowie, a czasem i życie. Inni szli wprawdzie do kościoła, lecz wbrew zaleceniom zachowywali się źle. Poniechawszy modlitwę, oddawali się marzeniom i przeszkadzali innym lub też drzemali w czasie nabożeństwa. Biada tym, którzy zaniedbują modlitwę! Kto się nie modli, wstępuje na drogę wiodącą ku potępieniu. Znajdziesz w tym miejscu i takich, którzy, zamiast śpiewać psalmy czy też godzinki ku czci Najświętszej Dziewicy, czytali świeckie, lub co gorsza, zakazane książki». Wymienił też inne jeszcze przykłady łamania dyscypliny.
Po jego słowach opanował mnie smutek i przygnębienie.
«Czy mogę o tym wspomnieć moim chłopcom?» — zapytałem, patrząc mu prosto w oczy.
«Tak, możesz. Wszystko, co tylko zapamiętasz».
«Jakich rad powinienem im udzielić, by uchronić ich od takiej tragedii?»
«Przypominaj im nieustannie, że przez posłuszeństwo Bogu, Kościołowi, swoim rodzicom i przełożonym, nawet w drobnych na pozór sprawach, zbawią się na pewno».
«I nic więcej?»
«Ostrzegaj ich też przed bezczynnością. Dawid z powodu lenistwa popadł w grzech. Jeśli będą wciąż zajęci, zabraknie szatanowi sposobności do kuszenia ich».
Skłoniłem głowę i przyobiecałem, że tak uczynię. Na pół omdlony z trwogi i strachu, zdołałem jedynie wyszeptać: «Dzięki ci, że byłeś dla mnie tak dobry. Teraz, proszę ciebie, wyprowadź mnie już stąd».
«Dobrze! Chodź zatem ze mną». Wziął mnie za rękę, by dodać otuchy i podtrzymywał mnie, gdyż z braku sił słaniałem się na nogach. Po opuszczeniu hallu, w zawrotnie szybkim tempie wróciliśmy na straszny podwórzec i długi korytarz. Minąwszy ostatni portal z brązu, przewodnik zatrzymał mnie i powiedział: «Teraz, kiedy już zobaczyłeś, co cierpią inni, musisz sam także doświadczyć grozy piekła».
«Nie, nigdy» — krzyknąłem przerażony.
Dotknij piekielnych murów
Ale on obstawał przy swoim, chociaż ja miałem ochotę uciec.
«Nie bój się — powiedział mi — po prostu spróbuj. Dotknij tego muru».
Nie mogłem zdobyć się na odwagę i próbowałem oddalić się, lecz powstrzymał mnie od tego. «Spróbuj» — wciąż nalegał. Trzymając mnie mocno za rękę, pociągał ku ścianie. «Dotknij jeden raz» — nakazał a będziesz miał prawo opowiedzieć, że nie tylko widziałeś, ale i dotykałeś ścian, za którymi ludzie cierpią wieczne męki. Zrozumiesz, jak straszny musi być ostatni mur, skoro już pierwszy jest nie do zniesienia. «Popatrz na tę ścianę!»
Spojrzałem na nią uważnie. Wydawała mi się niewiarygodnie gruba. «Tysiące takich ścian znajduje się między nią, a prawdziwym ogniem piekła — tłumaczył mój przewodnik. Tysiące murów je otacza, każdy ma tysiąc miar grubości i w takiej też odległości znajduje się jeden od drugiego. Jedna miara to tysiąc mil. Ten pierwszy mur zatem jest oddalony o milion milionów mil od piekielnego ognia. Jest to więc bardzo odległa krawędź samego piekła».
Słysząc to, instynktownie cofnąłem się, lecz on chwycił moją dłoń, rozwarł ją siłą i przyciągnął do pierwszego z tysięcy murów. Odczułem tak szalony ból, że ze skowytem odskoczyłem do tyłu i obudziłem się w swoim łóżku. Dłoń mocno piekła i musiałem ją trzymać, by złagodzić ból. Wstawszy rano, zauważyłem. że była spuchnięta. Chociaż przecież tylko we śnie dotykałem muru, z dłoni mojej schodziła skóra.
Mając na uwadze, że nie należy was zbytnio przerażać, pominąłem opisywanie wielu strasznych szczegółów, choć je widziałem i przeżywałem. Wiemy, że nasz Dobry Bóg opisywał piekło zawsze w symbolach. Gdyby ukazał je nam w całej rzeczywistości, nie bylibyśmy w stanie go pojąć. Nikt ze śmiertelników nie może zrozumieć tych spraw. Tylko Bóg je zna i ujawnia wybranym.
Przez następne siedem nocy nie mogłem spać, tak dalece czułem się podekscytowany tym niesamowitym widzeniem sennym. Przedstawiłem wam jedynie krótkie streszczenie wielu bardzo długich snów. Później opowiem wam szerzej o działaniu ludzkiego względu, o szóstym i siódmym przykazaniu oraz o pysze.
Zamierzam te sny tłumaczyć zgodnie z Pismem św., nic więcej. Faktycznie będą to jedynie komentarze oparte na Biblii”.
Ksiądz Bosko opowiedział później ten sen w formie skróconej wychowankom naszych szkół w Mirabello i Cauzo. Zmianom uległy tylko drobne szczególiki, istota pozostała bez zmian. Powracał także do niego w rozmowach z księżmi i klerykami salezjańskimi, z którymi pozostawał na stopie przyjaźni i wielkiej zażyłości. Czasem dodawał kilka drugorzędnych detali. Kiedy indziej znowu je opuszczał.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 742 odsłony