Wystąpienie Polek w Parlamencie Europejskim

Obrazek użytkownika kowal_jan
Kraj

Wystąpienia Ewy Błasik, Marty Kaczyńskiej, Zuzanny Kurtyki, Magdaleny Merty i Marty Kochanowskiej przyjęto w Parlamencie Europejskim owacją na stojąco.

Swoje przemówienia w ramach wysłuchania publicznego poświęciły one przede wszystkim temu, jak trudno w Polsce dochodzi się do prawdy o katastrofie smoleńskiej i jak ogromną cenę płacą za to dążenie najbliżsi ofiar.

DOROTA KANIA

Wysłuchanie publiczne dotyczące tragedii narodowej 10 kwietnia 2010 r. odbyło się w Parlamencie Europejskim po raz drugi - w tym roku pod hasłem

"Katastrofa Smoleńska - Odrzucona Prawda"

Spotkanie zorganizowali posłowie z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów: Ryszard Legutko wiceprzewodniczący EKiR, Tomasz Poręba, wiceprzewodniczący delegacji Prawa i Sprawiedliwości w PE, oraz Ryszard Czarnecki.

Wbrew opinii pojawiającej się w większości polskich mediów na spotkanie przyszli przedstawiciele wszystkich najważniejszych frakcji w Parlamencie Europejskim, reprezentant NATO, naukowcy, pracownicy ambasad i przedstawiciele Polonii.

Najważniejszymi gośćmi byli członkowie rodzin ofiar smoleńskiej tragedii, którzy po raz kolejny zaapelowali o powołanie międzynarodowej komisji do zbadania przyczyn katastrofy.

Tytaniczna praca Podczas wysłuchania eksperci parlamentarnego zespołu kierowanego przez Antoniego Macierewicza przedstawili nowe fakty, które podważyły dotychczasowe ustalenia zarówno MAK, jak i komisji Jerzego Millera. Dr Kazimierz Nowaczyk, doktor fizyki pracujący obecnie na uniwersytecie w Maryland (USA), wyjaśnił, że doszło do dwóch wstrząsów pomiędzy brzozą a ostatnim sygnałem TAWŚ ostrzegającym przed uderzeniem w ziemię.

Z kolei prof. Wiesław Binienda z Uniwersytetu Akron w Ohio podkreślił, że niemożliwe jest, by aż tak duży fragment skrzydła samolotu odpadł po uderzeniu w brzozę. - Niewielki uszczerbek skrzydła nie powinien wpłynąć na możliwość lotu całego samolotu - stwierdził prof. Binienda.

Biorący udział w spotkaniu prof. Marek Czachor, fizyk z Politechniki Gdańskiej, poinformował, że utworzyła się grupa naukowców z polskich uniwersytetów, która chce się zająć sprawą tragedii smoleńskiej. 

Nastąpiło pewne przełamanie w świadomości polskich naukowców - mówił podczas swojego wystąpienia. W październiku 2012 r. w Warszawie w Instytucie Podstaw Matematyki PAN ma zostać zorganizowana specjalna konferencja naukowa w tej sprawie.

Akces zgłosiły już 24 wyższe uczelnie i instytuty badawcze oraz 52 naukowców z tytułem dr. hab. bądź profesora.

Celem konferencji jest to powstanie forum, na którym naukowcy używając metod badawczych, będą mogli dyskutować na temat katastrofy smoleńskiej, oraz stworzenie bazy wiarygodnych danych, częściowo na podstawie materiałów, które zostały zgromadzone przez zespół parlamentarny.

Mamy też nadzieję, że słowa dotrzyma Prokuratura Generalna, która w styczniu po moim apelu odpowiedziała pozytywnie i udostępni niezbędne nam dane - powiedział prof. Czachor.

Trzeba zbadać hipotezę zamachu - Ekspertyzy, w których posiadaniu jest zespół parlamentarny, potwierdzają, że do katastrofy doszło w powietrzu na skutek świadomego działania osób trzecich - stwierdził Antoni Macierewicz.

Jarosław Kaczyński, który uczestniczył w wysłuchaniu poprzez telemost, powiedział: - Jeżeli tam [w Smoleńsku] miały miejsce wybuchy, jeżeli ta katastrofa coraz bardziej wygląda na zamach, to oznacza to nową jakość w polityce międzynarodowej.

Pytany o wrak Tu-154M, odpowiedział: - Jeżeli chodzi o rząd rosyjski, to najwyraźniej ma jakieś powody, żeby ten główny dowód nie mógł być poddany badaniom.

Natomiast jeżeli chodzi o rząd polski, to nie wykazuje on w tej sprawie najmniejszego zdecydowania. Można powiedzieć, że zgadza się na wszystko, i to jest taktyka przyjęta od początku.

Taktyka, którą mam nadzieję nie tylko historycy, ale także przedstawiciele polskiego państwa odpowiednio zakwalifikują, bo tu chodzi o naruszenie polskiej racji stanu, naruszenie podstawowych interesów naszego kraju w stosunkach z innym państwem. Takie postępowanie jest opisane m.in. przez kodeks karny.

Ale to dopiero przed nami i dzisiaj tylko tyle w tej sprawie mogę powiedzieć. Jest oczywiste, że ten wrak jest polską własnością.

Tak samo jak polską własnością jest bardzo wiele przedmiotów, które w dalszym ciągu znajdują się w rękach Rosjan, i których nie chcą nam zwrócić. 

Chciałem państwu uświadomić, że reprezentujemy tutaj rodziny i nie chodzi nam o to, żeby szukać winnych. My chcemy ustalić sprawstwo - mówił Krzysztof Indecki, mąż Joanny Agackiej-Indeckiej, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. Prof. Ryszard Legutko podkreślił, jak ważną rolę odegrało wysłuchanie - dzięki ujawnieniu na forum europejskim nowych faktów dotyczących śledztwa i okoliczności katastrofy wiedza o nich mogła dotrzeć do opinii międzynarodowej.

Posłowie z grupy EKiR wystosowali także petycję o przyjęcie przez Parlament Europejski uchwały w sprawie umiędzynarodowienia dochodzenia ws. katastrofy smoleńskiej.

Płacimy sobą za biedy rządu Bliscy ofiar katastrofy smoleńskiej podkreślali, jak ogromne znaczenie w kwestii wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej mają dziś fatalne decyzje polskich władz.  

Dlaczego musieliśmy przeżywać ekshumacje, dlaczego nie zrobiono sekcji zwłok zaraz po przylocie trumien do Polski?

pytała senator Beata Gosiewska, której prokuratura O prawdę odmówiła dopuszczenia do badań ciała jej męża Przemysława Gosiewskiego światowej sławy patologa Michaela Badena.

W wysłuchaniu brali udział także m.in. Mieczysław Ziętek, ojciec Artura Ziętka, nawigatora Tu-154M, córka rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego Marta Kochanowska oraz żona Ewa, Marianna Handzlik, matka prezydenckiego ministra Mariusza Handzlika, Dorota Skrzypek, żona Sławomira Skrzypka, prezesa Narodowego Banku Polskiego, Małgorzata Wypych, żona Pawła Wypycha, ministra Kancelarii Prezydenta.

Rozmawiający z "Gazetą Polską" bliscy ofiar smoleńskiej katastrofy wskazywali na bierność polskiego rządu i jego uległość wobec Rosjan.

Nasi rozmówcy przypominali zachowanie minister Ewy Kopacz, która nie protestowała, gdy MAK rezygnował z europejskich ekspertów i gdy okłamała rodziny, mówiąc o sekcjach zwłok wykonanych w Rosji.

Niestety, osoba, która okłamała społeczeństwo, zamiast ponieść konsekwencje, otrzymała najwyższe państwowe stanowisko - stwierdził Dariusz Fedorowicz, brat prezydenckiego tłumacza Aleksandra Fedorowicza.

Nasi rozmówcy zwracali uwagę, że osoby, które są odpowiedzialne za fatalne przygotowanie wizyty w Katyniu 10 kwietnia 2010 r., do dziś nie poniosły żadnych konsekwencji:

  • Szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski nadal pełni swoją funkcję,
  • podobnie jak szef BOR Marian Janicki
  • minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski,
  • minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller w nagrodę został wojewodą.

Jak można mówić o dochodzeniu do prawdy, gdy kryje się winnych?

Wystarczy przeczytać raport NIK, by dowiedzieć się, kto zaniedbał swoje obowiązki tak, że skończyło się to tragedią - komentuje Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, szefa Komitetu Katyńskiego.

Fragmenty przemówienia EWY BŁASIK, wdowy po dowódcy Wojsk Powietrznych Rzeczypospolitej Polskiej [... ]

Mój mąż przez cale życie wiernie służył ojczyźnie. Ze wszystkich sił dążył do całkowitego zerwania z komunistycznymi reliktami, które funkcjonowały w Wojsku Polskim.

Zdawał sobie sprawę z opóźnień i z faktu, że Polska musi zmagać się z 50-letnią spuścizną narzuconych siłą systemów hitlerowskiego i komunistycznego. Pan gen. Roger Brady, dowódca Sił Powietrznych USA w Europie, mówił:

"Gen. Andrzej Błasik był młodym człowiekiem o niespotykanej wizji, spójności charakteru i odwadze. Nie było zaskoczeniem, gdy został wybrany przez wojskowe i cywilne władze Polski, by poprowadzić wasz kraj w przestworza XXI wieku. Ceniłem bardzo determinację gen. Błasika, który był wiernym przyjacielem i prawdziwym sojusznikiem w naszych wysiłkach do postępu sił powietrznych NATO".

Zbliżamy się do drugiej rocznicy katastrofy pod Smoleńskiem. W dalszym ciągu nie wiemy, co wydarzyło się w ostatnich minutach tego tragicznego lotu.

My, rodziny ofiar tej katastrofy, nadal nie wiemy, jak zginęli nasi najbliżsi, czy mieli szansę na uratowanie się, czy dochowano staranności w trakcie organizacji tej wizyty, lotu, przyjęcia gości na rosyjskiej ziemi.

Co było bezpośrednią przyczyną katastrofy?

Natychmiast po katastrofie rozpoczęła się natomiast bezpardonowa kampania oszczerstw, pomówień, kłamstw na temat polskiego lotnictwa i roli w tym tragicznym locie mojego męża.

Rosjanie z premedytacją niszczyli honor polskich żołnierzy i całych Sił Powietrznych. Machina propagandowa Rosji wspierana przez media sięgnęła po najgorsze wzorce stalinowskie.

W tej kampanii oszczerstw posunięto się do kłamstwa, że mój mąż wywierał presję na pilotów, był pod wpływem alkoholu, osobiście sterował samolotem i to on spowodował tę katastrofę.

Międzypaństwowy Komitet Lotniczy Federacji Rosyjskiej, aby do końca pohańbić i skompromitować NATO-wskiego generała, posunął się do karygodnego upublicznienia na swoich stronach internetowych dokumentów z wynikami szczegółowej sekcji medycznej zwłok mojego śp. męża.

Według prawa polskiego i Unii Europejskiej, MAK tą publikacją naruszył tajemnicę lekarską i ochronę dóbr osobistych, nie mówiąc już o naruszeniu aspektów etyczno-moralnych. Polski rząd pokornie milczał.

Nie reagował na te wszystkie bezpodstawne oskarżenia i pomówienia hańbiące honor oficera Wojska Polskiego i NATO.

W imię doraźnych interesów rządzących przyzwolono na tę okrutną medialną kampanię kłamstw. Mało tego, twórczo ją jeszcze rozwijano i podsycano, informując opinię publiczną poprzez wiodące media, że dowódca Sił Powietrznych wszczął awanturę przed wylotem z kapitanem tego samolotu. [...]

Systematycznie w świadomości społecznej budowano obraz człowieka niespełna rozumu, nieodpowiedzialnego, pozbawionego moralnych zasad. Z tymi okrutnym, bezpodstawnymi oszczerstwami zostałam sama.

Sama musiałam zmierzyć się z ogromną machiną moskiewskiej i polskiej propagandy. Sama musiałam walczyć o dobre imię mojego męża.

Ostatkiem sił sama stanęłam w obronie honoru i godności polskich lotników. Wspierała mnie rodzina, wąska grupa przyjaciół, mój adwokat, najbliżsi innych ofiar smoleńskiej katastrofy, osoby duchowne.

To bardzo bolesne, że w mojej ojczyźnie w tych dramatycznych okolicznościach nie mogłam liczyć na pomoc polskich władz. Dokładna, wielomiesięczna analiza nagrań rozmów prowadzonych w kabinie pilotów, dokonana przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych udowodniła, że w kokpicie nie zidentyfikowano głosu mojego męża.

Okazało się, że istnieją zasadnicze rozbieżności między stenogramami polskim i rosyjskim rozmów w kokpicie samolotu Tu-154M.

Słowa przypisywane mojemu mężowi wypowiadał drugi pilot. Nie ma żadnego dowodu na obecność mojego męża w kokpicie podczas tego lotu. Jego ciało znajdowało się w innym sektorze [poszukiwań] niż ciała pilotów.

Te fakty podważają wiarygodność raportu MAK. To wszystko potwierdza tezę o jego propagandowym charakterze i haniebnej próbie szkalowania pamięci mojego męża. Nigdy nie wątpiłam w to, że obecny na pokładzie samolotu dowódca Sił Powietrznych nie wywierał bezpośrednich czy pośrednich nacisków na pilotów.

Jak zawsze konsekwentnie przestrzegał wprowadzonej przez siebie instrukcji HEAD dotyczącej najważniejszych osób w państwie. Przez wiele długich miesięcy bez żadnych podstaw oskarżano mojego śp. męża [...],

Wkładano go na siłę do kokpitu, przypisywano mu konkretne pasujące do kłamliwej tezy zachowania. Do tej pory nie odwołano tych wszystkich bezpodstawnych pomówień.

W opinii publicznej całego świata wygłoszono na konferencji prasowej przez Rosjan teorię perfidnego kłamstwa - pijanego generała zmuszającego pilotów do lądowania. Twierdzenie Rosjan o obecności alkoholu we krwi mojego śp. męża jest dla mnie i moich dzieci kłamstwem najboleśniejszym.

W tej sprawie mogę odwoływać się jedynie do wrażliwości, wiedzy i państwa wyobraźni.

Bo czyż można uwierzyć Rosjanom, znając historię Polski, znając stosunek Polaków do rodaków bestialsko zamordowanych na nieludzkiej ziemi, że polski Dowódca Sił Powietrznych, który po raz pierwszy udawał się do Katynia, był pod wpływem alkoholu?

Czy można wmówić polskiemu narodowi, że generałowie Wojska Polskiego, którzy z dumą udawali się do Katynia, aby złożyć hołd polskim oficerom pomordowanym w Katyniu, swoim poprzednikom w sztafecie pokoleń obrońców ojczyzny, nie potrafili zachować się godnie?

Nic nie przywróci życia najbliższemu mi człowiekowi. Nie mogę się jednak biernie przyglądać, jak zbrukano jego dobre imię, odebrano to, co było dla niego najwyższą wartością - honor oficera Wojska Polskiego i NATO.

Na koniec przypomnę słowa klasyka polskiej poezji Jana Kochanowskiego wyryte na tablicy ku czci mojego męża w największej amerykańskiej bazie Rammstein:

"A jeśli komu droga otwarta do nieba, Tym,

co służą Ojczyźnie"

Fragmenty przemówienia MARTY KACZYŃSKIEJ, córki Marii i Lecha Kaczyńskich Szanowni państwo, blisko półtora roku temu spotkaliśmy się na wysłuchaniu publicznym w sprawie katastrofy smoleńskiej [...].

Już wówczas, w grudniu 2010 r, było oczywiste, że okoliczności śmierci moich rodziców, pary prezydenckiej RP, oraz pozostałych 94 ofiar katastrofy są zafałszowywane, a organy, które winny dążyć do wykrycia prawdy, w sposób ewidentny zawodzą nie tylko nas, rodziny ofiar, ale wszystkich Polaków, obywateli zjednoczonej Europy.

Potrzeba umiędzynarodowienia śledztwa w sprawie wyjaśnienia okoliczności katastrofy pozostaje bowiem [... ] polską racją stanu, która w ramach Unii Europejskiej powinna być nie tylko respektowana, ale chroniona przez zasady, które legły u podstaw współpracy państw starego kontynentu.

Za kilkanaście dni będziemy obchodzić drugą rocznicę katastrofy smoleńskiej. Zakres nieprawidłowości w wyjaśnianiu jej przyczyn [...] jest tak rozległy, że konieczność narodowej interwencji mającej na celu rzetelne zbadanie sprawy stała się oczywista w jeszcze większym stopniu, niż miało to miejsce w grudniu 2010 r.

Okoliczności nieznane dotychczas szeroko opinii publicznej na świecie zostały już dzisiaj przedstawione. [...].

Najwyższym przedstawicielem naszego kraju jest prezydent Bronisław Komorowski, który jeszcze 2 lutego br. na antenie jednej z telewizji potwierdził kłamliwą rosyjską wersję wydarzeń, wskazując, że jego zdaniem główną przyczyną katastrofy była próba lądowania podjęta w warunkach pogodowych, które się do tego nie nadawały.

Na czele polskiego rządu stoi osoba odpowiedzialna za formalnie nieudokumentowane i nieuzasadnione przekazanie śledztwa w sprawie katastrofy na wyłączność Rosjan, a także za powołanie i funkcjonowanie rządowej komisji, która zaniechała przeprowadzenia podstawowych badań i nie dysponując wskazującymi na to dowodami, winą za katastrofę obciążyła niemal wyłącznie polskich pilotów.

Przykładem sposobu działania rządowej komisji niech będzie choćby rekonstrukcja ostatnich chwil lotu TU-154M wykonana na podstawie zdjęć jednego z mieszkańców Smoleńska z 13-15 kwietnia, które przedstawiają drzewostan nieopodal miejsca katastrofy.

Rekonstrukcja ta ma rzekomo dowodzić, że samolot uderzył o brzozę, a następnie odwrócił się, wykonując tzw. beczkę. Przedstawiciele komisji Millera podobno znaleźli te fotografie w internecie.

Należy wskazać, że komisja Millera w tabelach opisujących położenie samolotu w ostatnich sekundach lotu nie używała danych z czarnych skrzynek. Komisja Millera [...] pominęła odczyt z danych komputera pokładowego, w tym bardzo ważnego TC-38. [...].

Ani komisja Millera, ani prokuratura nie opublikowała pełnych danych z polskiej skrzynki ATM.

Odmawia się do tej pory pełnomocnikom rodzin udostępnienia odczytu z czarnej skrzynki QAR. Nie zostały przeprowadzone żadne laboratoryjne badania ułamanego skrzydła, a polski akredytowany przy MAK Edmund Klich stwierdził kiedyś, że nie było potrzeby badań, ponieważ "Jak walnęło, to się urwało".

Warto przypomnieć, że jeszcze na początku tego roku pan Klich wbrew ujawnionym dowodom twierdził, że w kokpicie rządowego samolotu znajdował się śp. gen. Andrzej Błasik, mający wywierać presję na załogę.

Przypomnę, że po publikacji kłamliwego raportu MAK polskie organy władzy nie podjęły próby zapobiegnięcia rozpowszechnianiu nieprawdziwych informacji na temat przyczyn katastrofy. Jest to o tyle zastanawiające, że przed upublicznieniem rosyjskiego raportu został sporządzony dokument w postaci polskich uwag do raportu MAK.

Warto również wspomnieć, że zawierał on merytoryczną ocenę raportu MAK, a przede wszystkim listę nieprawidłowości po stronie rosyjskiej.

Niestety, mimo wcześniejszych zapewnień polskie uwagi nie zostały przez rząd przetłumaczone na język angielski.

Własnymi staraniami uczyniły to rodziny ofiar, korzystając z usług brytyjskich tłumaczy przysięgłych.

Aktualnie drugą osobą w państwie jest marszałek sejmu Ewa Kopacz. Była minister zdrowia krótko po katastrofie zapewniała, że teren na miejscu katastrofy Tu-154 został skrupulatnie przeszukany, a polscy specjaliści uczestniczyli w sekcjach zwłok ofiar.

Późniejsze badania polskich archeologów wykazały, że szczątki samolotu, a nawet fragmenty ludzkich ciał [... ] spoczywały na miejscu tragedii jeszcze przez wiele miesięcy po katastrofie.

Rosyjskie protokoły z przeprowadzonych sekcji zwłok są zaś w wielu przypadkach fałszywe, a polscy lekarze nie uczestniczyli w tych badaniach [...].

Po przywiezieniu ciał do Polski nie zostały wykonane sekcje zwłok, badania sekcyjne wykonane po ekshumacjach trzech ofiar potwierdziły, że rosyjskie sekcje były co najwyżej pozorowane, a ciała zostały zbezczeszczone.

Polska prokuratura [... j odmówiła udziału w badaniach sekcyjnych światowej sławy prof. Michaelowi Badenowi, który mógł wesprzeć polskich lekarzy przecież nie tylko swoją wiedza, ale przede wszystkim stać się gwarantem przejrzystości postępowania.

Ministrem spraw zagranicznych w Polsce jest Radosław Sikorski. Warto przypomnieć, że to on jeszcze 10 kwietnia ok. godz. 9:40, [...] a więc zaledwie godzinę po tym, jak Tu-154 rozpadł się nieopodal Siewiernego, poinformował Jarosława Kaczyńskiego, że katastrofa została spowodowana przez błąd pilotów. Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało zaś Kancelarii Prezydenta informację o fatalnym stanie technicznym lotniska dwa dni po katastrofie.

Polski ambasador w Moskwie, jedyny przedstawiciel naszego kraju, legitymujący się międzynarodowym immunitetem, oddalił się z miejsca katastrofy ok godz. 10.

Na stanowisku szefa BOR nadal pozostaje gen. Marian Janicki.

Przypomnę, że na płycie lotniska w Siewiernym nie było funkcjonariuszy BOR których to zadaniem powinno być zabezpieczenie wizyty delegacji prezydenckiej.

Niedługo po katastrofie generał zapewniał, że 10 kwietnia na lotnisku funkcjonariusze oczekiwali na delegację. Z czasem okazało się, że nie było nikogo poza oficerem pełniącym funkcję kierowcy polskiego ambasadora.

Kilka miesięcy po katastrofie gen. Janicki został odznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Z rąk dowódców polskiego lotnictwa odznaczenie za wybitne zasługi dla polskiego lotnictwa odebrał również właściciel firmy, która wygrała ostatni przetarg na remont Tu-154,

[...] remont przeprowadzono w zakładach osoby, która posiada zakaz wjazdu do Stanów Zjednoczonych. Wiemy, że rosyjscy kontrolerzy lotów powinni zamknąć lotnisko i skierować samolot na lotnisko zapasowe.

Wiemy, że nie było czterech podejść do lądowania. Wbrew zapewnieniom rosyjskich kontrolerów Tu-154 nie był na kursie i na ścieżce.

Wiemy, że rosyjscy kontrolerzy lotów wykonywali telefoniczne polecenia bliżej nieokreślonego generała z Moskwy, który wbrew ich woli nakazywał sprowadzać samolot do 100 m.

Ani prezydent RP, mój tata, ani śp. gen. Błasik, którego nie było w kokpicie, nie wywierali presji na pilotów. Skrzydło samolotu nie zostało urwane przez osławioną brzozę, a samolot najprawdopodobniej nie wykonał tzw. beczki.

Spadł z wysokości co najwyżej kilkudziesięciu metrów i uległ defragmentacji na tysiące kawałków. Nigdy nie zdarzyło się, aby samolot podchodzący do lądowania z tak małą prędkością, który nie pikował, w którym nie stwierdzono wybuchu, nie rozpadł się w drobny mak na obszarze 700-800 m.

Nie przeprowadzono rekonstrukcji samolotu w sposób właściwy dla badania tego typu katastrof. A zdewastowany przez rosyjskie służby wrak do dziś pozostaje niezabezpieczony.

Wymieniłam zaledwie część przykładów rażących nieprawidłowości i zaniedbań. Skandaliczne podejście polskich i rosyjskich władz do wyjaśnienia przyczyn katastrofy nie znajduje żadnego wytłumaczenia.

Nie ulega wątpliwości, że gdyby nie ogromne zaangażowanie społeczne wielu osób, a w szczególności komisji pana ministra Macierewicza, działającej przy wsparciu takich międzynarodowych autorytetów jak prof. Binienda, prof. Nowaczyk i innych odważnych specjalistów, niezależnej prasy, rodzin ofiar, to zapewne do dziś także w Polsce dominowałoby przeświadczenie zgodne z kłamliwymi zapewnieniami z raportu MAK.

Dzięki odwadze i poświęceniu tych wszystkich, których wymieniłam, dziś jesteśmy bliżej prawdy. W celu ostatecznego wyjaśnienia przyczyn katastrofy niezbędne jest jednak uzyskanie międzynarodowego wsparcia, w którego udzielenie po dzisiejszym wysłuchaniu, głęboko wierzę.

Apeluję do państwa o zainteresowanie przedstawionymi dzisiaj okolicznościami katastrofy smoleńskiej i podjęcie działań mających na celu powołanie międzynarodowej komisji, która w sposób bezstronny, rzetelny i obiektywny podejmie się wyjaśnienia przyczyn tej największej polskiej tragedii narodowej ostatnich dziesięcioleci. [...].

GAZETA POLSKA 04.04.2012

DOROTA KANIA

Brak głosów