Kpk i Ameryka w polskich sądach, czyli dalej gramy w co wygrywamy.
No i mamy podobno Amerykę w sądach! 30 sierpnia 2013 Sejm uchwalił ponad setkę poprawek do Kodeksu Postępowania Karnego. Według propagandy projektantów- Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego przy Ministrze Sprawiedliwości, której szefował prof. Zoll – te rewolucyjne zmiany na miarę XXIw. to zarzucenie modelu inkwizycyjnego i wprowadzenie modelu kontradyktoryjnego procesu karnego, a w konsekwencji tej zmiany czeka nas – skrócenie trwania postępowań karnych, uproszczenie procedur, mobilizacja do pracy stron, odciążenie sędziów, oszczędności i podniesie ogólnej „ekonomii procesu“. Odetchnie też ETPC, ponieważ Polacy nie będą już mieli podstaw do skarżenia przewlekłości postępowań i rzetelności procesu.
W rzeczywistości wiele poprawek tej nowelizacji cofa nas do czasów wymiaru sprawiedliwości w latach 50 ubiegłego wieku.
➢ Wbrew jasnej gwarancji konstytucyjnej i potwierdzenia tej gwarancji w uchwale SN (28 marca 2012 r. (sygn. I KZP 26/11) nowelizacja rażąco ogranicza prawo jawności postępowania sądowego.
Ciekawostka – ironicznie prof. Piotr Hofmański, sędzia SN i jeden ze współautorów tej nowelizacji, razem z sześcioma innymi sędziami SN potwierdził we wspomnianej wyżej uchwale SN konstytucyjne prawo do jawności postępowania sądowego.(art. 45 ust. 1K)
➢ Elementem konstytucyjnej gwarancji jawności postepowania sądowego jest także nagrywanie (conajmniej audio) przebiegu postępowań karnych, które jest normą nie tylko w Ameryce, ale w całym cywilizowanym świecie. Pomimo obietnic kolejnych ministrów sprawiedliwości o nagrywaniu „zapomniano“ przy okazji tej masowej nowelizacji.
Dyktowanie protokolantce/protokolantowi zajmuje nierzadko 40% czasu całego postępowania sądowego i na dodatek niezwykle rzadko jest wiernym odzwierciedleniem faktycznych wypowiedzi jego uczestników.
Ciekawe jak będzie przebiegało protokołowanie po wprowadzeniu tych zmian? Czy sędzia dalej będzie mozolnie dyktował swoją wersję, czy też strony będą miały możliwość podawania do protokołu swojej wersji?
➢ W nowelizacji nie ma ani słowa o dopuszczeniu stowarzyszeń pozarządowych do uczestniczenia w postępowaniach sądowych jako amicus curiae, co jest normą w cywilizowanych krajach. A przecież jest to niezwykle istotny element konstytucyjnej gwarancji uczestnictwa w postępowaniach sądowych obywateli.
➢ W nowelizacji nie zawarto możliwości składania zażalenia na kierowanie podejrzanych czy oskarżonych na badania psychiatryczne, czyli decyzje takie dalej nie będą podlegały żadnej kontroli, nawet jeżeli będą bezpodstawne.
➢ Zmienione zostały podstawy prawne składania apelacji, co w praktyce oznacza, iż będzie ona niedostępna dla większości skazanych.
➢ Sama apelacja, jeżeli zostanie przyjęta, będzie rozpoznawana przez jednego sędziego i dwóch ławników, czyli dwa wazony (tak nazywają sędziowie ławników). Apelacja dzisiaj rozpatrywana jest przez trzech sędziów i de facto w większości przypadków jest zwykłą farsą. Pod rządami nowego kpk projektodawcy już nawet nie usiłują udawać, że wyroki I instancji będą podlegały kontroli. A przecież dwuinstancyjność postępowania sądowego jest zagwarantowana w Konstytucji.
Dodam, iż ETPC jest konsekwentny w swoim orzecznictwie i setki razy stwierdził, iż Konwencja Praw Człowieka ma zagwarantować nie prawa, które są teoretyczne lub iluzoryczne, lecz prawa, które są praktyczne, faktycznie działają i są skuteczne. Dotyczy to w szczególności prawa dostępu do sądu (art.6) i prawa do odwołania (art.13) w związku z fundamentalną rolą jaką w demokratycznym społeczeństwie pełni i wymiar sprawiedliwości i prawo do sprawiedliwego procesu (patrz np. Ait-Mouhoub v Francja, 28 października 1998 - Scordino v. Włochy (nr 1) GC , 36813/97, 29/07/2004)
➢ Sąd apelacyjny będzie decydował o uczestnictwie oskarżonego w rozprawie, nawet w przypadku kiedy tenże nie ma obrońcy. W takim przypadku sąd wyznaczy tzw. obrońcę z urzędu, który nie zna sprawy i nie ma żadnej motywacji finansowej aby się z nią zapoznać i rzetelnie reprezentować interesy oskarżonego. Sama apelacja już nie będzie farsą, a farsą do kwadratu.
➢ Nadzwyczajny środek odwoławczy jakim jest kasacja, dzisiaj praktycznie niedostępna skazanym, pozostanie narzędziem dostępnym praktycznie tylko oskarżycielom. Co więcej prokurator ma prawo do wielokrotnej kasacji, skazany nie.
➢ Kontradyktoryjność postępowania „po polsku“ ma tyle wspólnego z „amerykanizacją“ i kontradyktoryjnością procesu w USA, co absolwent stalinowskiej Duraczówki z sędzią w USA. Fundamentem procesu kontradyktoryjnego jest przedstawienie i przeprowadzenie dowodów przed sądem przez równouprawnione strony. A z jakim równouprawnieniem czy równością broni mamy do czynienia w nowelizacji kpk?
Po pierwsze, w naszym systemie obowiązuje model postępowania przygotowawczego ukształtowany w latach stalinowskich. Póki co nie ma nawet rozsądnego i kompatybilnego z tą nowelizacją projektu ustawy o prokuraturze. Stąd na etapie dochodzenia czy śledztwa obrona już ma przerąbane.
Po drugie, uderzająca jest niereformowalna blankietowość redakcji przepisów tej nowelizacji, ta zmora „wyjątków“ nieskonkretyzowanych poprzez precyzyjne wskazanie przesłanek i okoliczności, w których te wyjątki są dopuszczalne. Pozostawia to swobodę kształtowania tychże przez sąd, ale też i stronę – oskarżyciela, co stwarza realne niebezpieczeństwo arbitralności i pogwałcenia równości broni na niekorzyść obrony.
Co jest niedopuszczalne, część takich blankietowych propozycji dotyczy podstawowych praw i wolności – prawa do obrony Art. 42 ustp. 2 K. Art. 31 ustp. 3 K wyraźnie stanowi, iż „ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie”.
Powyższej opisane grzechy nie powinny dotyczyć fundamentu reformy – zmian w w art.167 kpk, dotyczącym dowodzenia, który brzmi:
& 1. W postępowaniu przed sądem wszczętym z inicjatywy strony dowody przeprowadzane są przez strony, po ich dopuszczeniu przez prezesa, przewodniczącego lub sąd. W razie niestawiennictwa strony, na której wniosek dowód został dopuszczony, a także w wyjątkowych, szczególnie uzasadnionych przypadkach dowód przeprowadza sąd w granicach tezy dowodowej. W wyjątkowych, szczególnie uzasadnionych przypadkach, sąd może dopuścić i przeprowadzić dowód z urzędu.
& 2 W innym postępowaniu przed sądem oraz w postępowaniu przygotowawczym dowody przeprowadzane są przez organ procesowy prowadzący postępowanie. Nie wyłącza to prawa do zgłoszenia wniosku dowodowego przez stronę.
To cztery zdania, które mają zrewolucjonizować rzeczywistość w polskim postępowaniu karnym! Ale ta Ameryka na sali sądowej, nie może oznaczać wolnej amerykanki ! Jak to będzie z tą realizacją zasady kontradyktoryjności, jeżeli dopuszczenie każdego dowodu jest całkowicie uzależnione od arbitralnej decyzji, już nawet nie od sędziego prowadzącego sprawę, czy przewodniczącego składu sędziowskiego prowadzącego sprawę, ale także od prokuratora i prezesa...
Nie rozumiem dlaczego w tym dopuszczaniu dowodów ma uczestniczyć także prezes (mam nadzieję, że mowa o prezesie sądu)? No chyba, że prezes prowadzi sprawę – a taką ewentualność można zawrzeć w sformułowaniu - sędzia lub sędziowie prowadzący postępowanie. W przypadku, gdy prezes nie jest sędzią w sprawie ( jeżeli o taką ewentualność chodzi projektodawcom?) ingerencja prezesa, to naruszenie niezawisłości sędziego/sędziów prowadzących sprawę.
Uwaga dotycząca określenia prezes, dotyczy również określenia przewodniczący. Przy poprawnym tworzeniu przepisów prawnych, aby nie precyzować powtarzających się wielokrotnie określeń, ale też nie pozostawiać ich niedoprecyzowanych, są one ściśle zdefiniowane na początku ustawy lub na początku rozdziału (jeżeli występują tylko w tym rozdziale).
W zdaniu drugim mamy wyjątkowe, szczególnie uzasadnione przypadki, kiedy ta szumnie zapowiadana kontradyktoryjność nie będzie obowiązywała. Wydaje się, iż takie odstępstwa winny być sprecyzowane i skatalogowane, a nie pozostawione do uznania sędziów. Wprawdzie jeden z wyjątkowych przypadków został podany – niestawiennictwo strony – ale i tutaj nie jest sprecyzowane czy każde niestawiennictwo strony? czy tylko nieusprawiedliwione? itd., nie ma też odesłania do przepisu, który ewentualnie te kwestie reguluje.
Zacytuję tutaj wypowiedź prof. Zolla, który jest wraz z SSN prof. Piotrem Hofmańskim mózgiem tej rewolucji.
“ Zaproponowane zmiany art. 167 k.p.k. przerzucają wprawdzie ciężar przeprowadzenia dowodów na strony, to jednak sąd może przeprowadzić dowód z urzędu wówczas, gdy sprawa będzie zmierzała w kierunku, który oddala go od ustalenia prawdy.
Chodzi więc o to, aby sąd nie musiał orzekać na podstawie dowodów przeprowadzonych na wniosek stron wówczas, gdy jest przekonany o tym, że nie są prawdziwe. Nowelizacja nie zmienia bowiem fundamentalnej zasady procedury karnej, ujętej w art. 2 par. 2 k.p.k.: celem postępowania toczącego się przed sądem nadal będzie ustalenie prawdy materialnej, mającej oparcie w faktach, a nie prawdy procesowej (formalnej).”
Czyli, nie tylko sędzia może nie dopuścić dowodu, na podstawie praktycznie widzimisię, ale też w dowolnym momencie rozprawy, może uznać, że dopuszczone i przeprowadzone przez stronę dowody nie są prawdziwe i wtedy wziąć inicjatywę w swoje ręce...
Ale przecież reformatorzy nie zmienili art.7 kpk, a dowody będą przeprowadzały dwie strony – oskarżyciel i obrona. A sędzia dalej będzie oceniał te dowody swobodnie, czyli zgodnie z dyrektywami zawartymi w art. 7 kpk. Jest oczywistym, iż nieprawdziwe dowody ma obowiązek odrzucić. Sędzia ma być arbitrem, rozstrzygającym, która wersja wydarzeń jest tą prawdziwą, na podstawie przedstawionych przez strony dowodów. Po co sędziemu w takim razie uprawnienia przeprowadzenia dowodów ?
W tym absuradalnym uzasadnieniu twórcy tej nowelizacji, nie chodzi przecież o troskę, aby sąd nie musiał orzekać na podstawie dowodów “gdy jest przekonany o tym, że nie są prawdziwe”, ani o fundamentalną zasadę prawdy materialnej. Aby uznać to uzasadnienie za prawdziwe, musielibyśmy przyjąć, iż obydwie strony przepprowadzają „dowody nieprawdziwe“ i sąd musi przeprowadzić sam dowody. Taka sytuacja jest praktycznie niemożliwa.
Po co więc sędziemu uprawnienia przeprowadzania dowodów?
Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w Opinii Rady Głównej Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP.
„ Na przeciwnym biegunie znalazł się obrońca (pełnomocnik), którego rola i uprawnienia zostały powiększone w sposób wykraczający nie tylko poza realne potrzeby, ale także poza racjonalne kategorie (obrońca na żądanie na etapie postępowania sądowego, dostęp do akt postępowania przygotowawczego itp.). Niewątpliwym jest, iż to właśnie ta grupa jest jedynym beneficjentem projektowanych zmian, kosztem nie tylko uprawnień organów prowadzonych postępowania przygotowawcze oraz oskarżających, ale przede wszystkim kosztem racjonalnego wymiaru sprawiedliwości, który winien opierać się na mechanizmach pozwalających na ujawnienie prawdy w toku procesu.(…)
W razie wejścia w życie planowanej pełnej kontradyktoryjności procesu karnego z dużym prawdopodobieństwem można przewidywać gwałtowne zwiększenie liczby wyroków uniewinniających.”
Przeprowadzanie dowodów przez sędziego, ma uchronić prokuratury od kompletnego blamażu na sali sądowej. Jakość aktów oskarżenia znają wszyscy zajmujący się wymiarem sprawiedliwości w Polsce i tysiące niewinnie skazanych. Kiedy prokurator będzie przeprowadzał nieprawdziwe dowody, sędzia nie będzie brał pod uwagę prawdziwych dowodów obrony jak powinien w procesie kontradyktoryjnym. Przeprowadzi sam postępowanie dowodowe i „uprawdziwi“ nieprawdziwe dowody prokuratury i te weżmie pod uwagę. I dalej prokuratura będzie miała około 99% skazań. Podobne osiągnięcia mają prokuratorzy na Białorusi, w Rosji, Korei Płn. Chinach etc. W cywilizowanym świecie około 70% lub nawet mniej jest normą.
Tylko naiwni, nie znający realiów wymiaru sprawiedliwości w Polsce dadzą się nabrać na te zmiany.
“…Pełnej kontradyktoryjności postępowania karnego stworzyć nie chcemy, gdyż jest to niemożliwe. Po jednej stronie bowiem stoi aparat państwowy, a po drugiej mamy jednostkę”
prof. Piotr Hofmański sędzia SN, współautor projektu
Pan sędzia myli się, kontradyktoryjność niemalże pełna jest możliwa, pod warunkiem, że tę jednostkę będzie się traktowało rzeczywiście jako stronę - na równi z oskarżycielem. Wprowadzona nowelizacja kpk ewidentnie nie bierze takiej ewentualności pod uwagę, stąd te bajdurzenie prof. Hofmańskiego.
No i następny fundamentalny w procesie kontradyktoryjnym przepis kpk – art 170, który reguluje dopuszczanie wniosków dowodowych i kuriozalnie po nowelizacji pozostaje bez zmian:
§1. Oddala się wniosek dowodowy, jeżeli:
1) przeprowadzenie dowodu jest niedopuszczalne,
2) okoliczność, która ma być udowodniona, nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy albo jest już udowodniona zgodnie z twierdzeniem wnioskodawcy,
3) dowód jest nieprzydatny do stwierdzenia danej okoliczności,
4) dowodu nie da się przeprowadzić,
5) wniosek dowodowy w sposób oczywisty zmierza do przedłużenia postępowania.
§2. Nie można oddalić wniosku dowodowego na tej podstawie, że dotychczasowe dowody wykazały przeciwieństwo tego, co wnioskodawca zamierza udowodnić.
§3. Oddalenie wniosku dowodowego następuje w formie postanowienia.
§4. Oddalenie wniosku dowodowego nie stoi na przeszkodzie późniejszemu dopuszczeniu dowodu, chociażby nie ujawniły się nowe okoliczności.
Zresztą identycznie sformułowane były te kryteria (z wyjątkiem §1 pkt. 5, ktory dodano w 1997r) w kpk z 1969r.!
Jak sędzia zdeterminuje czy jest podstawa do oddalenia wniosku o wysłuchanie świadka czy biegłego na rozprawie jak w & 1 – punkt 2, 3, 4 i 5 nie wiedząc co mają oni do powiedzenia ?
Według naszych autorytetów prawniczych w nowym modelu procesu wystarczy “dopuszczanie dowodów” skrojone na miarę peerelowskiej sprawiedliwości, nie gwarantujące żadnej realnej ochrony przed “widzimisię” i arbitralnością tak prokuratora jak i sędziego.
W procesie kontradyktoryjnym jedyną powodem niedopuszczenia wniosku dowodowego winnien być ten zawarty w & 1 punkt 1, oczywiście przy jednoczesnym sprecyzowaniu wszystkich przesłanek tej niedopuszczalności.
W ocenie Skutków legislacji do druku 870, określenie biegli w kontekście biegli obrony jest zamknięte w cudzysłów?
Takie pejoratywne „naznaczenie“ jest znamienne, a zestawione z wypowiedziami wielu autorytetów, no i przede wszystkim z „duchem“ nowelizacji w stosunku do obrony, stawia przyszłość kontradyktoryjności w procesie karnym, jej sens i rzetelność procesu pod wielkim znakiem zapytania.
A możliwość odczytywania dokumentów prywatnych powstałych poza postępowaniem karnym i dla jego celów (art. 393 § 3 k.p.k. a contrario) nazwano “wyłomem“ od dotychczasowej zasady. Jak bez tego “wyłomu“ autorzy tej nowelizacji wyobrażali sobie realizowanie zasad kontradyktoryjności przez obronę?
Zresztą przecież sam ten „wyłom“, który niby ma umożliwić obronie przygotowanie dowodów do przedstawienia na rozprawie zależy od dziesiątków czy setek decyzji prokuratora i sędziego o dopuszczeniu wniosku dowodowego.
Nowelizowane przepisy redaguje się tak, aby dokładnie i w sposób zrozumiały dla adresatów zawartych w nich norm wyrażały intencje prawodawcy. Te intencje projektodawcy co do stosunku do oskarżonego i obrońcy wydają się być rzeczywiście zrozumiałe i przejrzyste.
I tak w kółko Macieju, a zad zawsze z tyłu!
W Polsce bezpośrednio po 1989r. zachłyśnięte wolnością i uwiedzenione zdobytą władzą raczkujące elity i społeczeństwo, nie miały głowy na refleksję nad fundamentalnym zreformowaniem i przeorganizowaniem wymiaru sprawiedliwości. Natomiast władza sędziowska zadbała o swoje interesy natychmiast. Już podczas obrad okrągłego stołu powstała Krajowa Rada Sądownictwa, a niepodlegli Polacy naiwnie uznali, iż oddziedziczony po PRL-u wymiar sprawiedliwości bedzie wypełniał swoje zadania w diametralnie innej rzeczywistości.
Środowiska prawnicze walczyły zażarcie z wszelkimi próbami oczyszczenia, czy potępienia niechlubnego dziedzictwa minionej epoki w tychże środowiskach i udało się.
I ta ciągłość, której nigdy nie przerwano jest naszym przekleństwem i jest bezpośrednio odpowiedzialna za tragiczny stan moralności tych, którzy wymierzają sprawiedliwość w Polsce dzisiaj. Jej symbolami są m.inn Igor Andrejew i jego wychowankowie. Wielu z nich dzisiaj decyduje o kształcie terażniejszoci i przyszłości wymiaru sprawiedliwości i Polski.
Zmiana modelu postępowania sądowego, gdzie reguły są tak płynne, ocenne i niedokreślone nie zmieni mentalności i przyzwyczajeń sędziów. Ten brak jasnych i zagwarantowanych ustawą reguł, będzie wykorzystywany arbitralnie przede wszystkim przez oskarżyciela i sędziów, bo to oni rozdają i znaczą karty. I okazać się może, że los oskarżonego, jego faktyczna wina czy niewinność, będzie zależała w dużo większym stopniu niż dotychczas, od rzetelności i przyzwoitości lub arbitralnych i bezprawnych działań sędziego.
Stalinowska mentalność w środowiskach prawniczych dalej trumfuje, a powyżej cytowane wypowiedzi i co najważniejsze i zapisy w nowelizacji kpk są tego niepodważalnym dowodem.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 972 odsłony