Brońmy się

Obrazek użytkownika Don Basil
Idee

Czy mamy prawo do obrony? Otóż nie. W naszym pięknym kraju obowiązuje system prawny który odpowiedzialność za prawidłową ocenę zamierzeń napastnika zrzuca na ofiarę. I tak np dziadek, który zasztyletował bandytę, który wybił szybę w jego domu i próbował się tam dostać, będzie odpowiadał za morderstwo. Bo przecież bandyta się tylko włamywał. Nie było zagrożenia życia, prawda?

Zresztą nawet jakby było, to nie uprawnia jeszcze by w samoobronie kogoś zabić. Wszak może by dziadek przeżył atak? A tak w ogóle to od tego jest policja.

Sęk w tym, że kiedyś zdarzyło mi się dzwonić na numer alarmowy. I oczekiwanie na linii do czasu aż ktoś odbierze zajęło tyle czasu, że gdyby dzwoniła młoda dziewczyna napastowana w parku przez bandę wyrostków, to zdążyliby ją trzy razy zgwałcić zanim ktoś by odebrał. Za to od razu mogłaby od razu poprosić o karetkę.

Zatem czy taka dziewczyna może się bronić sama zamiast czekać na policję? Teoretycznie może. Ale to znów na niej spoczywa odpowiedzialność za prawidłową ocenę intencji napastnika. Wyobraźmy sobie, że wyciągnie ona nóż (którego chyba już nie ma prawa nosić) i dźgnie jednego z nich. Reszta ucieknie, ale potem w sądzie solidarnie zezna, że tylko ją chcieli postraszyć a ona się nie zna na żartach. I co? I wyrok dla parkowej morderczyni jak nic.

Nawiasem mówiąc nawet jeżeli przypadkowo nawinąłby się Policjant to i tak by się trzy razy zastanowił, zanimby interweniował. Ostatecznie znam przypadek, gdy policjant strzelił do napastnika, który biegł na niego z siekierą i musiał się potem tłumaczyć prokuratorowi. Bo przecież tamten tylko biegł.

Mam nadzieję, że nikt nie wątpi iż ten chory system należy zmienić na coś bardziej zbliżonego do Amerykańskiego "Stand Your Ground". Tak, wiem, że są niewinne ofiary i tej zasady. Ale te niewinne ofiary nie byłyby nimi, gdyby uszanowały świętość prywatnego terenu i nietykalności cielesnej. Natomiast prawo do obrony, nawet kosztem życia napastnika, jest podstawowym prawem ludzi wolnych.

W tym momencie masa ludzi odpowie, że "się nie da nic zrobić". Ale na to można powiedzieć tylko jedno: nie da, to się parasola w odbytnicy otworzyć, (choć są i tacy co powiedzą, że otworzyć się da, tylko wyjąć potem nijak). Co zatem należy zrobić?

1. Należy się zorganizować, napisać statut i założyć stowarzyszenie.

2. Zacząć działać.

Zdawać by się mogło, ze to zamierzenie skazane na porażkę. Ale to nie do końca tak. Np garstka zdeterminowanych działaczy ROMB doprowadziła do sytuacji, gdy każdy kto się postara po prostu będzie miał prawo kupić sobie sportową wersję AK47. Fakt, dalej są sensowne wymagania (niekarany i zdrowy psychicznie), jak i bezsensowne (obowiązek posiadania licencji zawodnika PZSS), ale de facto pozwolenie stało się dla przeciętnego obywatela osiągalne. Dla porównania wcześniej Policja mogła odmówić każdemu kto im się nie spodobał, np naszej złotej medalistce Renacie Mauer Różańskiej.

Skoro zatem udało się doprowadzić do sytuacji gdy pozwolenie na jedną sztukę broni dla uczciwego obywatela przestało być problemem a zaczęło być kosztem, to tym łatwiej można doprowadzić do tego, że uczciwy obywatel będzie mógł się bronić. Pytanie tylko czy ktoś chce się w to pobawić razem ze mną?

Brak głosów