Moje spotkania I stopnia.

Obrazek użytkownika wiki3

<p>Po upadku Powstania Warszawskiego wylądowaliśmy w wiosce pod Częstochową – Bułesznie.</p> <p>Tam też pierwszy raz przyszło mi się zapoznać z przedstawicielami kultury wschodniej.</p> <p>Mieliśmy wiele szczęścia podczas powstania, że nie spotkała tam nas ta przyjemność, co prawda widziałem Rosjan w mundurach niemieckich, ale byli pod lufami żołnierzy AK, rozbrojeni i przeprowadzani w inne miejsce zatrzymania. Wyglądali całkiem normalnie, może tylko ten strach na twarzach? Nie będę pisać czym tam się wsławili, to powinni wiedzieć wszyscy Polacy.</p> <p></p> <p>Ale w Bułesznie miałem ich na wyciągnięcie ręki, nawet bliżej. Mieszkaliśmy w jednym pokoju.</p> <p>Przyjęli tam nas gościnni gospodarze, jaka szkoda, że nie pamiętam ich nazwiska, rodziców też zapomniałem o to zapytać, teraz już jest to niemożliwe.</p> <p>Udostępnili nam pokój i karmili, my nie mieliśmy nic. Tak było przez kilka tygodni, potem w tym samym pokoju dokwaterowano żołnierzy niemieckich.</p> <p>Mieszkaliśmy razem w całkowitej zgodzie, Niemcy utrzymywali idealny porządek, był wśród nich też Ślązak, więc mogłem się z nimi komunikować. Może w to trudno uwierzyć, lecz było zupełnie dobrze.</p> <p>Byli krótko, front się szybko przesuwał, posprzątali po sobie i szybko wycofali.</p> <p></p> <p>Minęło kilka godzin, wpadli Rosjanie. To była pierwsza linia przeznaczona na śmierć.</p> <p>Byli to wysocy blondyni zza Uralu, wiedzieli, że idą na śmierć, zdawali sobie z tego sprawę i otwarcie mówili o tym. Część z nich mówiła po polsku. Byli tylko godzinę może dwie.</p> <p></p> <p>Za nimi wpadła tłuszcza już tylko rosyjskojęzyczna, ci mieli czas, oni tylko pilnowali tych pierwszych, żołnierze NKWD, oficerowie.</p> <p>Pierwsze do czego przystąpili to poszukiwanie wódki, kobiet, rowerów i wszelkiego innego dobra które mogli zabrać ze sobą.</p> <p>Ojciec musiał zebrać z wioski wódkę, za co dostał benzynę której nie chciał.</p> <p>Benzyna została spuszczona z czołgu który podjechał w tym celu pod chałupę, cały pokój był obstawiony litrowymi butelkami z benzyną z którą nie było co robić.</p> <p>Następnie wywalili z pokoju łóżka i wnieśli słomę. Rozpoczęła się pijatyka. W pijanym widzie zaczęli walczyć sami ze sobą. Nie wiem czy nie rozpoznali swoich własnych czołgów i żołnierzy, czy coś innego było przyczyną wojny Rusko – Ruskiej, dość, że straty były znaczące.</p> <p>Kilku żołnierzy zabitych i wielu rannych. Z zabitymi szybko sobie poradzono, zakopano ich w rowie pomiędzy chałupą a drogą. W tych miejscach przybili do płotu czerwone gwiazdy wycięte z denek od puszek, puszki były produkcji USA z wieprzowiną (swinnaja tuszonka). Gorzej z rannymi, bo pech sprawił, że zabili też swojego wracza (lekarza).</p> <p>Ranni zostali przyniesieni do pokoju i ciśnięci w słomę. Krwawili, wymiotowali, umierali.</p> <p>Nikt tym się nie przejmował, życie w tej kulturze nie przedstawia większej wartości.</p> <p>My też byliśmy mieszkańcami tego pokoju, więc też musieliśmy patrzeć na cierpienia i śmierć współlokatorów.</p> <p>Tak było przez kilka dni, zmarli skończyli w rowie pod czerwoną gwiazdą, rannych gdzieś odwieziono.</p> <p>No jeszcze była śmieszna sprawa, pomiędzy mną siedmiolatkiem, a rosyjskim kapitanem doszło do sprzeczki! Gospodyni stwierdziła, że po jakie licho zwraca uwagę na szczeniaka i otrzymała odpowiedź: Stalin was kazał kochać, to kochamy, ale niech no tylko zwolni nas z tego obowiązku!</p> <p>Bardzo żałuję, lecz nie pamiętam treści sprzeczki, widać była całkiem błaha. </p> <p>Przyjechali następni, oczywiście tak jak ich poprzednicy: poszukiwanie wódki, kobiet, rowerów i wszelkiego innego dobra.</p> <p>Ale najciekawsze, że ta słoma w pokoju, zakrwawiona, z wymiocinami, cuchnąca potwornie, wydała się im idealna do spania i odpoczynku! Więc padali twarzą na nią i spali snem kamiennym.</p> <p>Wreszcie i oni się wynieśli, my też wyjechaliśmy, pozostało tylko smutne wspomnienie. </p> <p>Oczywiście słomę trzeba było wynieść, sprzątnąć pokój. Zostało w niej dużo amunicji, części broni. </p> <p></p> <p>Potem Ziemie Odzyskane – Olsztyn.</p> <p>Przyjechaliśmy wczesną jesienią, więc wszystko co najciekawsze jeśli idzie o poznanie Rosjan już było wcześniej. </p> <p>Niemniej jednak trochę jeszcze dało się poznać, że Olsztyn został zniszczony bez walk, że rabowano, gwałcono, zabijano to wiem z opowieści tych co byli wcześniej, ponieważ piszę jednak o spotkaniach I stopnia więc ten temat kończę.</p> <p>Natomiast czego doświadczyłem osobiście to postaram się w miarę wiernie przekazać.</p> <p>Zamieszkaliśmy w budynku czterorodzinnym, właściwie nic tam nie było. Cała klatka schodowa była porysowana, elementy drewniane były poryte scyzorykiem (bagnetem), były tam rysunki i napisy nie nadające się do publikacji.</p> <p>Meble były rozbite, talerze potłuczone, wszystkie garnki były pełne ludzkiego kału, wanna była zapełniona do połowy.</p> <p>Muzykalny naród rozbijał pianina i fortepiany, wywalał przez okna, z klap zbudowali przybytek z serduszkiem – po jaką cholerę? Wanna przecież była jeszcze w połowie pusta.</p> <p>Książki porwane, popalone, ostało się jedynie to czego nie sposób było ukraść lub zniszczyć.</p> <p></p> <p>Był potem rok 1956 – nie spotkałem.</p> <p></p> <p>Rok 1968 mieszkam przy samej szosie, szosie którą przez dwa dni bez przerwy jechały samochody z rosyjską armią, jechały z obwodu kaliningradzkiego na Czechosłowację, czy dojechały?</p> <p>Może zostały w Polsce dla pewności, a bo to wiadomo co Polaczkom wpadnie do głowy?</p> <p></p> <p>Całe szczęście żaden z samochodów się nie zatrzymał przed domem, widocznie nie było rozkazu.</p> <p>A mało brakowało, bo jacyś dowcipnisie spili bojca w Biskupcu na skrzyżowaniu ulic, kierował on ruchem, zrobił się mały korek, całe szczęście szybko rozładowany, następny bojec okazał się bardziej odpowiedzialny.</p> <p></p> <p>Noce też nie były spokojne, nocami leciały samoloty transportowe, całe dwie noce.</p> <p></p> <p>Minęło kilkadziesiąt lat, zmienił się w Rosji ustrój, tylko ich mentalność nie uległa zmianie,</p> <p>tym razem grabią, gwałcą, mordują w Gruzji.</p> <p> </p>

Brak głosów