Prezes NIK jak Piłat

Stało się. Mamy raport NIK z kontroli instytucji odpowiedzialnych za przygotowanie wizyt zagranicznych polskich oficjeli w latach 2005-2010. (Swoją drogą dlaczego nie 2000-2010 albo 1995-2010?) W raporcie ustalono skandaliczne zaniedbania, w szczególności w przygotowaniu wizyty ś.p. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Wprost za zaniedbania zostali wskazani zgodnie z pełnionymi funkcjami, m.in. panowie Miller (obecny wojewoda), Klich (były minister MON, obecnie senator RP), Janicki (jeszcze generał, na stanowisku głównodowodzącego BOR, Arabski (jeszcze Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów). Wielomiesięczna kontrola ustaliła to, co wiedzieli ci, którym starczyło wiedzy, a w szczególności zdrowego rozsądku i sumienia.

Zdawałoby się, iż po takich ustaleniach będzie właściwa k o n t y n u a c j a w postaci przesłanych przez Prezesa NIK spersonalizowanych zawiadomień do prokuratury w stosunku do wskazanych w raporcie współwinowajców tragedii smoleńskiej. Zapisy kodeksu karnego, czy ustawy o NIK są tu jednoznaczne. Niestety. Prezes NIK tego nie uczynił. Słowem, w uproszczeniu napisał raport do „szuflady”. Mógł zachować się jak urzędnik Rzeczypospolitej. Zachował się jak typowy urzędnik III RP.
Dzięki niemu jakikolwiek autorytet Prezesa Naczelnej Izby Kontroli legł w gruzach.
A w tej właśnie sprawie, jak w ż a d n e j i n n ej, po prostu nie można powiedzieć A bez dopowiedzenia B. Inaczej sprawa raportu NIK, to sprawa przegrana, zakłamana, bo martwa. A raport spersonalizowany i sfinalizowany potrzebny jest umocowaniu i pobudzeniu prawdy, spychanej w niebyt publicznej pamięci.

Co skłoniło Prezesa NIK jedynie do przekazania raportu do wykorzystania w toczących się j u ż prokuratorskich śledztwach? Dla przypomnienia, w stan oskarżenia postawiono t y l k o byłego zastępcę Szefa BOR. Pozostałe sprawy, w których winowajcom z rządowego jądra PO można by postawić zarzuty karne za tragedię smoleńską, zostaną starą metodą prokuratury III RP umorzone.
Może nadzieja, że jak zachowa się „jak trzeba i po linii” III RP, to Tusk zostawi go na kolejną kadencję? Kadencja Prezesa NIK upływa niebawem, zatem przy odpowiednim poziomie oportunizmu można by się pokusić o życzliwość władzy. Jeżeli tak myśli, to jego naiwność dorównuje jego konformizmowi. Obecnego Prezesa NIK praktycznie już nie ma na stanowisku, a na jego miejsce prawdopodobnie szykuje się zasłużony, sprawdzony w niesławnej „komisji hazardowej”, przegrany w wyborach samorządowych i parlamentarnych, „bijące serca i miecz” kierowniczej kadry PO Mirosław Sekuła.

Prezes NIK mógł „zejść z sceny niepokonany”, by powrócić w „blasku chwały”, po upadku ery nierządu PO. Niestety, zszedł, tak jak wielu przed nim i mam nadzieję niewielu już po nim.