Orzeł i ścierwojad
Raz młodego orła stado wron opadło.
A kiedy obronę prowadził zajadłą,
podstępny niedźwiedź na myśl wpadł obrzydłą –
zaszedł orła z tyłu i złamał mu skrzydło.
Skrył sie ranny orzeł wśród obłoków bieli,
a niedźwiedź z wronami łupem się podzielił.
Ale żeby orła nikt już nie pamiętał,
uradzili wspólnie zabić też orlęta.
Wrony, jak to wrony – głupie i okrutne –
mordowały jawnie w swojej sile butne,
cwany niedźwiedź wszystko tak sprytnie urządził,
by za jego zbrodnie świat wrony osądził.
Wrócił stary orzeł w swe rodzinne strony,
lecz słaby, samotny, z skrzydłem przetrąconym.
Darmo szukał i pytał... świat nie chciał pamiętać.
Cóż lwa obchodziły czyjeś tam orlęta?
Czy jakiegoś koguta orli los poruszy?
A orzeł zamorski tylko skrzydłem wzruszył:
„Żal mi cię, bracie, ale musisz wiedzieć,
że nawet dla ciebie nie zadrę z niedźwiedziem”.
A kiedy nad orłem świat nieszczerze biadał,
niedźwiedź namiestnikiem zrobił ścierwojada,
żeby do ostatka zatruć orle plemię,
by orzeł już nigdy nie wrócił na ziemię.
Gorliwy ścierwojad truł wszystko jak leci –
morza, lasy, góry; dorosłe i dzieci.
Po rozum do głowy poszły więc zwierzęta:
„Wszystkie nas wytruje, nim się opamięta!”
I wygnały zdrajcę, orzeł wrócił w chwale,
nikt już nie pamiętał ścierwojada wcale,
a ten truć nie przestał i – jak to pasożyt –
na tysiącach zwierząt swoje jaja złożył.
Kiedy orły tryumf hucznie świętowały,
u ich skrzydeł rosły ścierwojady małe,
niejeden się orzeł zmienił w ścierwojada...
...i znów krajem całym plemię zdrajców włada.
Tymczasem zaś niedźwiedź, co już ledwo zipał,
dawne siły odzyskał i o sługi spytał.
A że mu za jedno, z jakim gadem gada
młodego zaprosił do się ścierwojada.
„Ale wiesz co, młody? Orzeł mi się wprasza.
Mnie to nie obchodzi, to jest sprawa wasza...
Orzeł zgarnie chwałę, oklaski, no... wszystko...
Więc trzymajcie z dala to durne ptaszysko!”
Że wierne z nich sługi, ścierwojady słyną –
orzeł sam poleciał. I samotnie zginął.
Jeszcze trup nie ostygł, a już nowa zdrada –
ścierwnik niedźwiedziowi śledztwo w łapy składa!
Potem się w objęcia rzucili nieszczere.
Głupi ścierwnik myślał, że misio przechera
będzie się z nim liczył, jego zdanie cenił.
Raz jeden „Nie” bąknął, a miś się odmienił –
najpierw druha zgwałcił, potem w twarz mu splunął
i dorzucił: „Ścierwo, nie unoś sie dumą,
będę ciebie dymał, jak będę chciał długo,
bo ja jestem panem, a ty moim sługą”.
Ścierwnik łapę cmoknął, za gwałt podziękował,
a u siebie w domu ozwał się w te słowa:
„Ja do kłótni z misiem ręki nie przyłożę.
Zgwałci ze sto razy, lecz... zapłaci może?”
Morał z tej bajeczki każdy zgadł przed czasem:
Tam, gdzie mamy serca, ścierwojad ma kasę.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1292 odsłony
Komentarze
Yuhmo.
23 Lutego, 2011 - 23:30
Wstrząsające i prawdziwe. Hańba tym, którzy to uczynili i tym, którzy się na to godzą, a także tym , którzy odwracają głowy, by nie widzieć i przed samym sobą być " w porządku". Tak dziwne mam odczucia, że wszyscy wstrzymują oddech i na coś zamierzają czekać. Czekać na coś nieuchronnego. Nawet tu, na niepoprawnych atmosfera jakby zgęstniała. W grudniu czułam się tu zupełnie inaczej. Ale może tylko wydaje mi się. Trzeba mieć nadzieję i ufność w Panu. Orły jeszcze się odrodzą, jeśli ludzie tacy jak Ty są w naszej Ojczyżnie. Dał Ci Bóg serce z krwi, nie z kamienia, byś kochał ludzi i Ojczyznę, dał też talent, którym walczysz o dobro i piękno, prawdę , wolność i sprawiedliwość. Tak trwaj.
Niueste