1 sierpnia - wstyd i milczenie
Barykadę widzę, cień pada od szańców,
dym drażni nozdrza, wokół ognie krwawe...
Bo oto stoję na grobach powstańców,
widzę, jak giną w płonącej Warszawie.
... zostaną w mej myśli, - i w drodze żywota
Jak kompas pokażą mi, powiodą, gdzie cnota:
Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie,
Zapomnij o mnie. AMEN. Za nich i za siebie.
Mówią coś do mnie. Cicho, bądźcie ciszej!
Chcę zrozumieć słowa! Ale - nic nie słyszę...
Same obrazy pozbawione dźwięku,
salwy bez strzału, eksplozje bez huku,
żywe pochodnie palą się bez jęku,
bez szmeru pędzą żołnierze po bruku.
"Gołębiarz!", wrzeszczę. Nie słychać ni słowa,
pada dowódca - przestrzelona głowa.
Głuchy i niemy podglądacz z przyszłości
cóżbym usłyszał, jakbym pomógł w walce?
Ta młodzież, dzieci rzekłyby bez złości:
"Chłopczyku, odejdź, bo skaleczysz palce.
Nie wiesz, czym jest gniew i nienawiść wściekła,
nie umiesz zabijać, nie wstąpisz do piekła".
Żołnierze smukli. Twarzyczki jasne,
a moce ciemne trą się i gniotą,
lądy się łamią, sypie się złoto
i chyba pancerz ziemi za ciasny...
Twarzyczki jasne! na widnokręgach
armie jak cęgi gną się i kruszą.
O dzielni chłopcy, jakże wam światy
odkupić jedną rozdartą duszą?
Jakież ja mądre powiedziałbym zdanie,
czując płomień wstydu bijący wprost z lic?
Że pamięć, podziw, że ojciec powstaniec?
Mój ojciec - bohater, a ja jestem nic...
Cóż mógłbym rzec, gdy w niebo pieśń leci:
"Przechodniu, powiedz Polsce - my jej dzieci...".
Więc los nasz taki - chodzić na mogiły,
kopce usypać i ognie zapalić,
wiedząc, że chociaż wytężymy siły,
nie potrafimy powstańców ocalić
ani zrozumieć - choćby krótką chwilę.
Dla nas zamknięte polskie Termopile...
Na Termopilach - jaką bym zdał sprawę,
gdyby wtem wyszli chłopcy ze swych mogił,
i pokazawszy mi swe piersi krwawe
wprost zapytali: "Coś dla Polski zrobił?".
Gdyby cień zmarłych nagle mnie otoczył,
co bym powiedział? Jak spojrzał im w oczy?
Gdybym usłyszał: "Zginąłem w kanale",
"Mnie zakatowali gdzieś na Rakowieckiej",
tą nową Polską jak bym się pochwalił,
co o przyjaźni rzekł polsko-radzieckiej?
Jak mógłbym wyznać, że w wolnym już kraju
kapusie, kaci świetnie się miewają?!
Że Polskę znowu błyskotkami łudzą,
że teraz tylko narodów papugą,
świata popychlem, służebnicą cudzą?
Że się korupcja leje wartką strugą,
Że się nazywa patriotyzm demonem,
a patriotę zwie się oszołomem.
O! Polsko! póki ty duszy płomienie
będziesz więziła w plugawej skorupie,
tak długo będzie gryzło Cię sumienie
a Twoją przyszłość zniszczą jady trupie.
Póki hodujesz pasożyty w sobie,
dni we śnie pędzisz, zaś noce - wciąż w grobie.
Gdy wreszcie zmarłym oddasz swe honory,
łotrów osądzisz, wynagrodzisz cnotę,
wtedy odejdą przeszłości upiory,
wtedy pomyślisz, co stanie się - potem.
Mówię to grzeszny w rozpaczy godzinie.
Mówię - bom smutny - o swej własnej winie.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3054 odsłony
Komentarze
Co prawda skomentowałam na salonie...
2 Sierpnia, 2011 - 23:48
ale i tutaj:
Świetny wiersz!
Dreszcz na plecach (a to w moim przypadku oznaka emocjonalnego zaangażowania => czyli tekst jest PRAWDZIWY).
pozdrawiam serdecznie:)
intuicja
Wielkie dzięki, Intuicjo
3 Sierpnia, 2011 - 10:28
Komentarze w saloonie czytałem, Andrzejnik zawsze podsyła mi linki. Ale nie jestem aż tak skromny, żeby jeszcze jeden komentarz nie sprawił mi radości :-)
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem